Prawie 10 tysięcy kibiców Lechii, którzy w ten chłodny grudniowy wieczór zasiedli na trybunach stadion Polsat Plus Arena Gdańsk, na pewno nie żałowało poświęconego na to czasu i pieniędzy wydanych na bilet. Biało-Zieloni znów dali show, po którym fani piłki nożnej mogą tylko bić brawo.
Lechia podyktowała Górnikowi bardzo trudne warunki gry. Zupełnie inaczej, niż we wtorek, kiedy to gdańszczanie wybiegli na boisko w niemal rezerwowym składzie. Górnik zagrał wówczas brutalnie i zdecydowanie - czym przesądził o zwycięstwie i awansie do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Żegnaj Pucharze Polski! Lechia - Górnik Zabrze 1:3
Zabrzanie najwyraźniej nie docenili, że w piątkowym “rewanżu” będą mieli przeciwko sobie najmocniejszy skład gdańszczan.
- Chcieliśmy im pokazać, że z nami nie jest tak łatwo - powiedział po meczu Tomasz Neugebauer.
Tym razem to Lechia zagrała bardzo twardo i zdecydowanie. Tak było od pierwszego gwizdka.
Dwa strzały - jeden gol
Już w 3. minucie Masym Diaczuk zdobył dla Lechii gola, ale sędziowie dopatrzyli się minimalnego spalonego u będącego bliżej bramki Mateja Rodina.
- w 7. minucie było 1:0. Aleksandar Ćirković dostał podanie na lewe skrzydło, pociągnął w kierunku bramki Górnika i zagrał do wbiegającego w pole karne Tomasa Bobcka. Akcja była bardzo dynamiczna. Bobcek znalazł się między dwoma obrońcami, którzy próbowali go zablokować. I pewnie zdołaliby to zrobić, gdyby gdański napastnik chciał z piłką podbiec bliżej bramki - tymczasem strzelił z pierwszej piłki, mocno i płasko, w kierunku lewego słupka. Bramkarz próbował interweniować, ale ręka okazała się zbyt krótka. Piłka zatrzepotała w siatce. Fenomenalna akcja gdańszczan!
Legia vs Lechia 2:2. Gdańszczanie dali sobie wydrzeć zwycięstwo
Na odsiecz Górnikowi
Zapowiadało się, że Lechia zaraz rozszarpie Górnika. Nagle stadionowy “młyn” biało-zielonych odpalił race. Kłęby ciemnego dymu zasnuły boisko, sędzia musiał przerwać mecz. Trwało to 16 minut i spowodowało, że Lechia została wybita z rytmu, a Górnik miał czas, żeby się ogarnąć.
- Wkrótce po wznowieniu gry doszło do groźnej akcji Górnika, która zakończyła się golem na 1:1. Sow przeprowadził rajd po prawej stronie pola karnego - strzelił z ostrego kąta, ale Paulsem obronił. Do odbitej piłki dopadł Patrik Hellebrand, który mocnym strzałem zdobył bramkę dla Górnika.
O co chodziło “kibolom” Lechii, gdy odpalali race? Zapewne chcieli uczcić dobrą grę swoich ulubieńców. Problem w tym, że zamiast tego, dali Górnikowi “tlen” do gry. Warto, żeby fani Lechii w przyszłości spróbowali zachowywać się inteligentnie - wystarczy zrozumieć, że race najlepiej odpalać, gdy to gdańszczanie cierpią na boisku.
Piast Gliwice - Lechia 1:2. Zwycięstwo w ostatniej akcji
Dwa razy Sezonienko
- W 4. minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy - znowu piękna akcja Lechii. Matus Vojtko wbiegł na lewym skrzydle w pole karne Górnika i podał do znajdującego się na lepszej pozycji Kacpra Sezonienki, a ten strzelił technicznie, bardzo inteligentnie - piłka odbiła się jeszcze od prawego słupka i wpadła do siatki.
- Cztery minuty później - znowu Sezonienko. Tym razem po rzucie rożnym, który Lechia wykonała z lewej strony boiska. Piłka w zamieszaniu odbiła się od Tomasa Bobcka - prosto pod nogi Kacpra Sezonienki, który kropnął bez namysłu. Weszło przy samym prawym słupku - było 3:1!
Bardzo głupi karny
Już wszyscy czekali na koniec przedłużonej pierwszej połowy meczu, gdy Górnik dostał rzut wolny, który umożliwiał ofensywne wrzucenie piłki w pole karne Lechii.
Tłumek zawodników obu drużyn ustawił się przed bramką gdańszczan. Gdy piłka była już w powietrzu, jeden z napastników Górnika upadł na murawę jak długi. Sędzia odgwizdał karnego. Powód? Arbiter dopatrzył się faulu ze strony Tomasza Neugebauera, który ciągnął rywala za koszulkę.
- Jedenastkę na gola zamienił Rafał Janicki. Był to mocny strzał niemal w środek bramki.
Faul był głupi i zupełnie niepotrzebny. Szkoda. Tomasz Neugebauer zniweczył tym samym swoją wcześniejszą interwencję, gdy głową wybił piłkę, która zmierzała już do siatki gdańszczan.
Anglicy robią piłkę w Lechii. To może być zaskakujący sezon
Lechia stawia kropkę
W drugiej połowie Lechia nie zmniejszyła intensywności gry. Górnik niewiele mógł na to poradzić. Padły dwie kolejne bramki - obie były efektem wysokiego pressingu na połowie rywali. Schemat: odbiór piłki zawodnikowi Górnika - szybkie podanie do wychodzącego na pozycję napastnika - strzał nie do obrony.
- Najpierw Bobcek, który w 60 minucie dostał podanie od Cirkovicia - na prawą stronę pola karnego Górnika. Ostry strzał gdańskiego napastnika jeszcze otarł się o kołki w bucie interweniującego obrońcy i wpadł do siatki obok zdezorientowanego bramkarza.
- W 71. minucie podanie od Neugebauera do Viunnyka, który wbiegł w pole karne Górnika po lewej stronie. Strzał obok bramkarza i piłka po raz piąty zatrzepotała w siatce gości.
Tomáš Bobček. Napastnik gdańskiej Lechii bohaterem Słowacji
Cała Lechia rośnie!
Był to drugi z rzędu pokaz siły Lechii w rozgrywkach ligowych. Tydzień temu Biało-Zieloni sprawili lanie drużynie Bruk Betu Termalica Nieciecza.
Lechia - Termalica 5:1. Podsumowujemy rundę jesienną
Teraz znowu pięć goli, z Górnikiem. Bilans dwóch ostatnich meczów ligowych:
- 6 punktów dla Lechii
- 10 goli zdobytych
- 3 gole stracone
Tomas Bobcek zdobywając dwa kolejne gole umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji strzelców Ekstraklasy - ma już 13 bramek! Znajdujący się na drugim miejscu klasyfikacji Mikael Ishak z Lecha Poznań ma 10 trafień.
Lechia - Widzew 2:1. Tomáš Bobček nie do zatrzymania
Lechia po 18 ligowych kolejkach zgromadziła 20 punktów i ma dobre perspektywy przed rundą wiosenną.
Gdańszczanie strzelili najwięcej goli w całej Ekstraklasie: aż 37! Stracili też najwięcej - 37 - co oznacza, że bilans bramkowy wynosi zero. Ta drużyna wciąż rośnie pod okiem uwielbianego przez kibiców trenera Johna Carvera. I warto podkreślić, że jest to najmłodszy zespół w całej Ekstraklasie - średnia wieku wynosi 23,4 lata!
Zwycięstwo nad ligowym liderem miało jeszcze jeden aspekt, który warto zauważyć. Otóż siła ofensywna Lechii polegała dotąd głównie na bardzo dobrym funkcjonowaniu prawego skrzydła (Camilo Mena) i środka pola. W meczu z Górnikiem stała się rzecz dotąd niebywała: praca lewego skrzydła ataku przyćmiła to, co kibice mogli dotąd oglądać na prawym skrzydle. To przede wszystkim zasługa błyskotliwego Aleksandara Ćirovicia, który przeciwko zabrzanom rozegrał znakomite zawody.
Teraz zima - i co dalej?
Tak miła dla Gdańska 18. kolejka Ekstraklasy została rozegrana w grudniu jako ostatni mecz roku kalendarzowego, ale formalnie zalicza się już do rundy wiosennej.
Teraz dla piłkarzy Lechii czas na przerwę zimową - krótki odpoczynek i wyjazd w styczniu na obóz treningowy do Turcji. Jednym z podstawowych zadań będzie praca nad ulepszeniem gry obronnej. Zapewne też warto będzie popracować nad celnością podań, która w meczu z Górnikiem była bardzo słaba i wynosiła 68 procent (przy 81 proc. Górnika) - można się tylko zastanawiać, jak wyglądałby piątkowy wynik, gdyby celność podań Lechii była na dobrym poziomie, jaki pod tym względem zaprezentowali rywale.
Piłkarze wrócą do walki o ligowe punkty na przełomie stycznia i lutego.
Lechia znajduje się obecnie na 12. miejscu w tabeli Ekstraklasy. Gdyby nie karnie odebrane na początku sezonu 5 punktów, gdańszczanie byliby na miejscu 9. Runda wiosenna Ekstraklasy zapowiada się fascynująco.
Syn stoczniowca. John Carver opowiedział nam swoją historię
LECHIA GDAŃSK - GÓRNIK ZABRZE 5:2 (3:2)
18. kolejka Ekstraklasy w sezonie 2025/2026
piątek, 5 grudnia, godz. 20.30
stadion Polsat Plus Arena Gdańsk
bramki:
- 1:0 Tomas Bobcek 7'
- 1:1 Patrik Hellebrand 35'
- 2:1 Kacper Sezonienko 45+4'
- 3:1 Kacper Sezonienko 45+8'
- 3:2 Rafał Janicki (k.) 45+17'
- 4:2 Tomas Bobcek 60'
- 5:2 Bohdan Wjunnyk 71'
żółte kartki: Neugebauer, Ćirković, Kapić, Diaczuk, Rodin (Lechia) oraz Dzięgielewski (Górnik).
sędzia: Paweł Malec (Łódź)
widzów: 9887
LECHIA: Alex Paulsen - Tomasz Wójtowicz, Maksym Diaczuk, Matej Rodin, Matus Vojtko - Camilo Mena, Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer, Kacper Sezonienko, Aleksandar Ćirković (69' Bohdan Wjunnyk) - Tomas Bobcek (70' Dawid Kurminowski)
GÓRNIK: Tomasz Loska - Kryspin Szcześniak (68' Matus Kmet), Rafał Janicki, Maksymilian Pingot, Erik Janza - Ousmane Sow (89' Abbati Abdullahi), Bastien Donio (46' Kamil Lukoszek), Patrik Hellebrand, Goh Young-jun (68' Lukas Podolski), Maksym Chłań (82' Natan Dzięgielewski) - Sondre Liseth