Lechia Gdańsk ma za sobą sezon pełen zwrotów akcji. Zmiana trenera, problemy finansowe, kontuzje ważnych zawodników, spektakularne zwycięstwa z czołówką i wstydliwe porażki z drużynami z dołu tabeli - w zespole z Gdańska działo się wyjątkowo dużo. Było wiele rzeczy złych i niepokojących, po czym wiosną przyszedł happy end, związany ściśle z wynikami pracy nowego trenera, awaryjnie sprowadzonego z Anglii. Postanowiliśmy krok po kroku przyjrzeć się różnym wątkom sezonu 2024/2025 i spróbować pospekulować, co może czekać gdańszczan w najbliższych miesiącach.
15 tysięcy fanów na pożegnanie sezonu. Lechia Gdańsk-GKS Katowice 2:3
Letnia stagnacja
Po wygraniu rozgrywek 1. Ligi i pewnym awansie do Ekstraklasy po rocznej przerwie, Lechia letnie okienko transferowe potraktowała dosyć pobłażliwie. Rok wcześniej Paolo Urfer ściągnął wielu piłkarzy z dobrym CV - jak Kapić, Fernandez, Sarnavskyi, Mena czy Zhelizkho oraz niedoświadczonych, ale z potencjałem - jak Bugaj, Sypek czy Khlan. Latem 2024 roku było inaczej, dosyć szybko dołączył Szymon Weirauch, ale na kolejne ruchy trener Szymon Grabowski musiał czekać aż do rozpoczęcia sezonu. Nie było też spektakularnych wzmocnień, które mogłyby z tygodnia na tydzień odmienić sytuację Lechii.
Nigdy nie jest to wygodna sytuacja, gdy trener musi przygotowywać się do sezonu w okrojonym składzie - Biało-Zielonych dręczyły kontuzje, a z klubu odeszli Sypek, Zjawiński, Bugaj i Biegański.
Już po rozpoczęciu sezonu do Lechii dołączyli Wójtowicz, Pllana, Tsarenko, Buletsa i Wendt. Nie byli to jednak zawodnicy, którzy z miejsca byli gotowi wskoczyć do pierwszej jedenastki i rywalizować na solidnym poziomie w Ekstraklasie.
Przed pierwszą kolejką sezonu prezes Paolo Urfer w ten sposób zapowiadał cele Lechii na nowy sezon:
Naszym celem na ten sezon jest nie tylko utrzymanie się, ale także rywalizacja o czołowe lokaty. Jesteśmy ambitni, a naszym ostatecznym celem jest ustanowienie Lechii Gdańsk potężną siłą w polskim futbolu.
Słowa te zostały przyjęte przez kibiców z ostrożnym entuzjazmem. Z jednej strony Lechia pokazała w poprzednim sezonie, że potrafi zdominować rywali i zrealizować swoje cele - z drugiej jednak sytuacja kadrowa pozostawiała wiele znaków zapytania, a doświadczenia beniaminków z poprzednich lat pokazywały, że przeskok pomiędzy zapleczem a Ekstraklasą oznacza dużo wyższe wymagania i trudną walkę o każdy punkt.
Zderzenie z realiami Ekstraklasy
Sezon rozpoczął się obiecująco. Ekipa Szymona Grabowskiego pojechała na teren wicemistrza Polski, Śląska Wrocław, i zagrała bez kompleksów. Przez większość spotkania biało-zieloni prowadzili 1:0 po pięknym golu Tomasza Neugebauera. Dopiero w końcówce wrocławianie wyrównali, ale jeden punkt wywieziony z trudnego terenu był odbierany jako zapowiedź udanego sezonu.
Jednak po Wrocławiu było już tylko gorzej. Lechia w lipcu i sierpniu rozegrała sześć spotkań - cztery z nich przegrała, dwa zakończyły się remisami (ze Śląskiem i Zagłębiem). Na koniec wakacji gdańszczanie zajmowali ostatnie miejsce w lidze, wciąż czekając na pierwsze zwycięstwo. W sześciu kolejkach lechiści stracili aż trzynaście bramek, co było najgorszym wynikiem w całej Ekstraklasie. Tytuł "czerwonej latarni" po jesieni był jak najbardziej zasłużony i nie zapowiadał niczego dobrego.
John Carver na dłużej. Anglik podpisał kontrakt z Lechią
Przełom przyszedł w Zabrzu. Podopieczni Grabowskiego rozpoczęli wrzesień od wyjazdowego zwycięstwa 3:2 i pokazali, że potrafią pójść na wymianę ciosów z solidnym zespołem. To właśnie tam błysnął niedawno sprowadzony Anton Tsarenko, zdobywając ważnego gola i udowadniając, że może być realnym wzmocnieniem w walce o ligowe punkty w nadchodzących miesiącach. Dwa tygodnie później gdańszczanie pokonali u siebie ekipę Radomiaka i wydawało się, że może to być początek lepszej passy oraz regularnego punktowania.
Tak się jednak nie stało. W sześciu kolejnych meczach Lechia zdobyła tylko dwa punkty. Media donosiły o zaległościach w wypłatach i niestabilnej sytuacji finansowej klubu. Osłabła też pozycja trenera Grabowskiego - jednego z architektów awansu do Ekstraklasy. Choć wciąż miał pełne wsparcie gdańskich trybun, w klubowych gabinetach zaczęto sondować inne opcje.
Momentem kulminacyjnym była domowa porażka z Pogonią. Lechia przegrała w słabym stylu 0:3, a trener Szymon Grabowski stracił posadę szkoleniowca pierwszego zespołu. W okresie przejściowym, gdy biało-zieloni mierzyli się z GKS-em Katowice, drużynę prowadził duet trenerski Radosław Bella i Kevin Blackwell.
Anglik na ratunek
30 listopada Lechia Gdańsk ogłosiła, że nowym szkoleniowcem pierwszej drużyny został John Carver. Anglik, mający w CV pracę w takich klubach jak Newcastle, Toronto czy Omonia Nikozja. Od początku budził kontrowersje. Komentatorzy zarzucali mu, że przez większość kariery trenerskiej nie odnosił większych sukcesów, a do Gdańska trafił głównie ze względu na wieloletnią znajomość z dyrektorem Kevinem Blackwellem. Kontrowersje wzbudzał również fakt, że Carver posiadał ważną umowę z federacją szkocką i miał podczas przerwy reprezentacyjnej opuścić Gdańsk, by pracować jako asystent trenera reprezentacji Szkocji.
Doświadczony szkoleniowiec nie zamierzał przejmować się opiniami krytyków. Zapowiedział ciężką pracę i pełne zaangażowanie w misję utrzymania Lechii w elicie. Jego debiut przypadł na domowy mecz ze Śląskiem, który był zarazem ostatnim spotkaniem w 2024 roku.
Syn stoczniowca. John Carver opowiedział nam swoją historię
Przede wszystkim celem na najbliższy czas jest wygrana w sobotę. To krótka perspektywa. A potem zdobywać punkty i wyjść z tej sytuacji, w której się znaleźliśmy. Nie zapominajmy, że ci piłkarze ciężko pracowali, żeby awansować do Ekstraklasy. I dla mnie to jedyne miejsce do gry. Chce grać w najlepszej lidze, grać z najlepszymi zawodnikami. Moim celem jest wyjść ze strefy spadkowej w jak najszybszym czasie - mówił Carver na swojej pierwszej konferencji prasowej.
Lechia wygrała ze Śląskiem 1:0, a zawodnicy w nieco lepszych nastrojach wyjechali do swoich domów na święta. Do treningów mieli wrócić 3 stycznia i rozpocząć przygotowania do rundy wiosennej pod wodzą nowego szkoleniowca.
Dobrze przepracowany obóz i świetne rozpoczęcie wiosny
Lechia przygotowywała się do nowej rundy w tureckim Belek, gdzie rozegrała trzy sparingi. Biało-zieloni imponowali dobrą grą, byli skuteczni i napawali optymizmem przed powrotem na ligowe boiska. Główne problemy pojawiały się jednak poza boiskiem. Lechiści jeszcze tydzień przed meczem z Motorem nie wiedzieli, czy ich licencja na grę w Ekstraklasie zostanie odwieszona, a zarząd musiał uregulować zaległe płatności i przedstawić wyniki finansowe odpowiednim organom.
Lato 2025 - półkolonie, sport i zabawa. Zapisy od 2 czerwca!
Trener Carver nie zamierzał komentować spraw pozaboiskowych i skupił się na wymagającej pracy z zespołem. Co ważne, nie otrzymał żadnych wzmocnień. Jedynym piłkarzem, który dołączył do drużyny, był Michał Głogowski - napastnik grający wcześniej dla Hutnika Kraków. Szkoleniowiec musiał wykonać misję utrzymania Lechii w Ekstraklasie przy pomocy szczupłej i niedoświadczonej kadry, którą miał do dyspozycji. Warto przypomnieć, że gdańszczanie to najmłodsza drużyna w lidze, ze średnią wieku zaledwie 22,6 roku.
Biało-zieloni rozpoczęli rundę w bardzo dobrym stylu. Najpierw zremisowali w Lublinie z Motorem, następnie niespodziewanie pokonali u siebie lidera z Poznania, a tydzień później wygrali w Lubinie z Zagłębiem. Bilans Carvera po czterech oficjalnych meczach? Trzy zwycięstwa i jeden remis. Lechia zmieniła ustawienie, grając od tego momentu dwoma napastnikami, i prezentowała ofensywny, atrakcyjny dla oka styl gry.
Zła passa
Po świetnym początku przyszła zadyszka. Lechia przegrała cztery mecze z rzędu i zaprzepaściła to, co wypracowała na starcie rundy. Szczególnie martwiące dla kibiców były porażki z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie - Puszczą i Radomiakiem. Szanse biało-zielonych na pozostanie w lidze systematycznie malały, jednak sztab nie tracił nadziei na odwrócenie złej passy.
Kontrowersyjny obóz w Dubaju
Tuż po meczu w Radomiu pojawiła się niespodziewana i na pierwszy rzut oka irracjonalna informacja: piłkarze, zamiast udać się na urlopy podczas przerwy reprezentacyjnej, mieli wyjechać na obóz do Dubaju. Media w całej Polsce zastanawiały się, jak klub mający notoryczne problemy finansowe jest w stanie zorganizować zagraniczne zgrupowanie w trakcie rundy.
Niezadowolenia nie kryli sami piłkarze - zaległości w wypłatach sięgały dwóch lub trzech miesięcy, a mimo to klub zaplanował obóz w ich wolnym czasie. Dziwiło to tym bardziej, że tego typu zgrupowania odbywają się zazwyczaj latem lub zimą, a nie w środku rundy. Groteskowego charakteru całej sytuacji dodawał fakt, że do Dubaju lechiści polecieli bez trenera. John Carver, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, udał się na zgrupowanie reprezentacji Szkocji.
Po powrocie z Dubaju lechiści przystąpili z nową energią do kluczowej fazy sezonu Ekstraklasy. Na pierwszy ogień biało-zieloni zmierzyli się z mistrzem Polski, Jagiellonią Białystok, i wygrali 1:0. Po raz kolejny podopieczni Carvera pokazali, że potrafią zaskoczyć i pokonać wyżej notowanego rywala. Jednak forma Lechii wciąż nie była ustabilizowana - tydzień później gdańszczanie przegrali w Łodzi 0:2.
Kapitalna końcówka
Przełomowym meczem dla Lechii było domowe starcie ze Stalą Mielec. Do Gdańska przyjechał bezpośredni rywal w walce o utrzymanie, a do przerwy było 0:2. Po wyjściu z szatni Lechia ruszyła z wiarą do odrabiania strat. Sygnał do walki dał Bobček, który w 72. minucie strzelił gola kontaktowego. Następnie w Gdańsku wydarzyły się prawdziwe cuda - biało-zieloni zdobyli dwie bramki w doliczonym czasie gry i wygrali mecz ze Stalą. Na trybunach zapanowała euforia, a drużyna pokazała charakter.
Po meczu sztab i piłkarze przyznawali, że takie spotkania, jak to ze Stalą, budują pewność siebie i sprawiają, że drużyna czuje się mocna niezależnie od boiskowych wydarzeń. To starcie dało zastrzyk energii przed wymagającą końcówką sezonu Ekstraklasy.
Tydzień później Lechia pechowo przegrała w Warszawie, ale od tego momentu punktowała na poziomie mistrzowskim. Zwycięstwa z Piastem, Cracovią i Koroną zapewniły ekipie Johna Carvera utrzymanie w Ekstraklasie. Biało-zieloni imponowali ofensywnym stylem gry, ciągłym naporem na bramkę i nieustępliwością. Pomimo wielu problemów pozaboiskowych zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i pokazali charakter.
Lechia skończyła sezon na 14. miejscu w tabeli i zapewniła sobie udział w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy na następny sezon.
Ewolucja drużyny
Na przestrzeni sezonu hierarchia w zespole Lechii płynnie się zmieniała. Niektóre postaci, które w lipcu wychodziły w podstawowym składzie, pod koniec rozgrywek były już daleko od szansy na grę.
Porównajmy wyjściową jedenastkę Lechii z meczu otwierającego sezon we Wrocławiu ze składem, który zapewnił utrzymanie w spotkaniu przeciwko Koronie.
- Wyjściowy skład Lechii w meczu ze Śląskiem w lipcu 2024 roku
Sarnavskyi, Piła, Chindris, Olsson, Kałahur, Neugebauer, Zhelizkho, Kapić, D’Arrigo, Mena, Sezonienko
- Wyjściowy skład Lechii w meczu z Koroną w maju 2025 roku
Weirauch, Piła, Pllana, Olsson, Kałahur, Zhelizkho, Kapić, Khlan, Mena, Viunnyk, Głogowski
Aż pięć zmian w podstawowym składzie, a do tego roszady wśród zawodników rezerwowych. Lechia rozpoczynała sezon z licznymi problemami zdrowotnymi. W trakcie rozgrywek do drużyny dołączyli nowi piłkarze, a kontuzjowani zawodnicy stopniowo wracali do gry.
Wygrani sezonu? Kto zyskał, kto stracił
Wygrała cała drużyna. Zarówno sztab trenerski jak i zawodnicy pierwszego zespołu ciężko pracowali na osiągnięcie celu, jakim było utrzymanie w lidze. Są jednak piłkarze, którzy szczególnie zyskali na wartości na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Wśród wygranych umieściliśmy - Szymona Weiraucha, Dominika Piłę, Camilo Menę, Tomasa Bobcka, Bogdana Viunnyka i Kacpra Sezonienko.
Bramkarz Lechii pokazał, że może być pewnym punktem drużyny i ma spory potencjał. W trakcie sezonu stale rywalizował o miejsce w składzie, a gdy przebywał na boisku, potrafił notować imponujące interwencje. Piła tym sezonem udowodnił, że stać go na grę w silniejszych zespołach - prezentuje atuty zarówno w defensywie, jak i ofensywie.
Mena był zawodnikiem bardzo chimerycznym. Potrafił rozegrać kapitalny mecz, by tydzień później mieć spore problemy z dograniem celnej piłki w pole karne. Mimo to, cztery gole i osiem asyst to wynik więcej niż solidny, szczególnie na tle innych skrzydłowych Ekstraklasy.
Dla klubu, dla miasta, dla siebie. Jak John Carver ocalił sezon Lechii
Bobček i Viunnyk stworzyli znakomity duet napastników, który łącznie dostarczył Lechii 14 bramek.
Warto również wyróżnić wychowanka Lechii, Kacpra Sezonienkę. Przez długi czas był wyśmiewany przez część kibiców i postrzegany jako zawodnik niedopasowany do zespołu z Gdańska. Jednak w kluczowym momencie sezonu pokazał klasę - gdy zaczął strzelać, robił to seryjnie. Zdobył bramkę dającą utrzymanie w meczu z Koroną, a następnie trafiał również przeciwko Pogoni i GKS-owi. Wywalczył karnego przeciwko Cracovii. Gol z kielczanami podniósł Sezonienkę mentalnie i od tego momentu stał się groźnym snajperem, mogącym skutecznie wspierać Bobčka i Viunnyka.
Perspektywy na nowy sezon
W każdej rozmowie o Lechii pojawia się wątek finansów. Jeśli ten aspekt zostanie właściwie zarządzony, biało-zieloni mają potencjał, by grać dobrą i atrakcyjną piłkę w Ekstraklasie. Ostatnie doniesienia z klubu dają nadzieję na poprawę sytuacji.
Trener John Carver podpisał trzyletni kontrakt z klubem, mimo że po raz pierwszy w swojej karierze spotkał się z tak poważnymi problemami organizacyjnymi. Lechia, za okres jego pracy, zajmuje siódme miejsce w lidze, wyprzedzając m.in. Legię Warszawa. Anglik jest bardzo pozytywnie oceniany przez zawodników i członków sztabu. Jego pozostanie w klubie to pozytywny sygnał dla całego środowiska.
Drugą istotną informacją jest pozyskanie sponsora głównego. Lechia uzgodniła warunki umowy sponsorskiej z firmą LV BET, której logo będzie widniało na froncie koszulek biało-zielonych w nadchodzącym sezonie.
Równie ważną kwestią jest to, kto zostanie w Lechii na kolejny sezon. Z końcem czerwca wygasają kontrakty Maksyma Khlana i Dominika Piły. Obaj prowadzą rozmowy z klubem na temat przedłużenia umowy, jednak na ten moment sytuacja pozostaje otwarta - szanse na porozumienie są oceniane jako 50 na 50.
Prawdopodobne jest zatrzymanie w klubie Antona Tsarenko. Klub prowadzi rozmowy z Dynamem Kijów w celu przedłużenia pobytu Ukraińca w zespole z Gdańska. Loup Diwan Gueho ma wrócić do Francji, jego wypożyczenie prawdopodobnie nie zostanie przedłużone.
Na Lechii ciąży zakaz transferowy, co utrudnia wzmacnianie drużyny. Rynek z pewnością będzie zainteresowany wykupem takich zawodników jak Mena, Bobček czy Kapić. Ewentualne odejście któregoś z nich musi zostać uzupełnione nowymi piłkarzami. Odejścia przy braku wzmocnień to prosta droga do utraty szans na utrzymanie w lidze w kolejnym sezonie.
Nowy sezon gdańszczanie rozpoczną z ujemnym dorobkiem punktowym. Nałożona przez PZPN kara -5 punktów może, ale nie musi być zabójcza dla Lechii. Kluczowe będzie regularne punktowanie od pierwszej kolejki, aby jak najszybciej wydostać się ze strefy spadkowej i uniknąć serii porażek, która mogłaby sprawić, że dystans do reszty zespołów stanie się zbyt trudny do odrobienia.
Lechiści wyruszyli na urlopy i mają teraz czas na regenerację po wymagającym sezonie. Biało-zieloni do nowej rundy będą przygotowywać się na obiektach miejskich przy ul. Traugutta. Pierwsza kolejka Ekstraklasy sezonu 2025/2026 rozpocznie się 18 lipca 2025 roku.