W warstwie narracyjnej “Pan Schuster kupuje ulicę” to opowieść o zamożnej współczesnej rodzinie, modnych intelektualistach z klasy średniej. Na scenie pojawią się mąż i żona, jej siostra i jego matka oraz opiekunka do dzieci, która - co będzie znaczące - pochodzi z Europy Wschodniej.
Jaki jest ten jedyny męski bohater sztuki?
- Taki na przyczepkę - opowiada grający Pana Schustera, autora banalnych kryminałów, Robert Ninkiewicz. - Nie należy do rodziny, nie jest w stanie zapanować nad tymi kobietami, mimo że mówi o sobie patriarcha. Można nawet powiedzieć, że jest to rodzina patologiczna w relacjach.
Z czego to wynika tłumaczy jego sceniczna żona, Katarzyna Kaźmierczak: - Z rozbieżności poglądów i życiorysów członków tej rodziny. Rozbieżności sięgających przynajmniej jednego pokolenia. Właśnie polityka ich podzieliła, ponieważ w tym nurcie wychowane były dzieci, czyli ja i moja siostra (grana przez Magdalenę Boć). Chodzi jeszcze o styl i rodzaj życia, jaki prowadzimy. My jesteśmy małżeństwem bardzo na czasie, wszystko to jest organizowane przeze mnie. Patriarcha jest po butem, z mojego rozkazu. To się kompletnie nie podoba jego matce, która prowadziła inne, przede wszystkim bardzo aktywne politycznie życie, brała udział w zmienianiu świata. My tego nie robimy. Mamy nowoczesną pracę, podróże, ale to jest zimne, niefunkcjonalne.
Przyjrzymy się więc ich doskonałemu z pozoru życiu, kiedy pewnego letniego niedzielnego popołudnia, w ogrodzie swojego domu ogrodzonego wysokim murem, nad sadzawką, jedzą modną sałatkę z glonów wakame. Banalne spostrzeżenia i wymiany zdań - dokądś nas zaprowadzą?
- Ujawnią ich strachy, lęki, aberracje, które wydają mi się powidokiem, reakcją na to co dzieje się w Unii Europejskiej, debatą o przewartościowaniu, pytaniem - co dalej? - podpowiada trop interpretacyjny reżyser Tomasz Cymerman.
- To wszytko można odnieść do kryzysu Europy, jeśli mówimy o kryzysie rodziny czy jednostki, to kryzys społeczny jest ich odzwierciedleniem - potwierdza Robert Ninkiewicz. - To nie jest historia teatralna sensu stricto, która miałaby początek, rozwinięcie i zakończenie, a raczej wyrywek spotkania, który ilustruje pewne postawy. Pozwalamy widzowi zajrzeć pod podszewkę, popatrzeć przez płot. Nie chcę powiedzieć, że to Big Brother, ale troszeczkę podglądactwa tu jest.
Czy świat bez wartości, na skraju katastrofy, wykreowany przez niemiecką autorkę w sztuce możemy przyrównać do naszego? Czy nasze problemy są tożsame z problemami zamożnej, znudzonej, starej Europy?
- Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy trochę inni - mówi Cymerman. - Polska zawsze była inna, mamy swoje podwórkowe problemy, jednak wydaje mi się, że one wyraźnie są filtrowane w tym, że Europa na arenie światowej zaczyna niknąć, narodowe egotyzmy rozsadzają Unię i ona musi ulec redefinicji. Od pewnego czasu mówi się o pewnym końcu świata. Ufam, że sięgnięcie po większą soczewkę pozwoli na to, że nasi mieszczanie, bo do nich kieruję to przedstawienie, przejrzą się i odkryją we własnych nastrojach i duszach owe nastroje końca, które w jakiś sposób wpływają na ich intymność.
Sztuki Ulriki Syhy mają pewną trudność w realizacji. Recenzenci narzekają, że są napisane jak scenariusze filmowe, mnóstwo w nich didaskaliów, które są immanentną częścią spektaklu, ale często wprowadzają chaos, zaciemniają tekst. Reżyser Tomasz Cymerman, który po raz pierwszy reżyseruje w Teatrze Wybrzeże, nie boi się takiego obrazowania:
- Cały czas rozwiązujemy te problemy - zapewnia. - Rzeczywiście, didaskalia są takim upiornym, lekko manierycznym efektem autorki, ale ufam szczerze, że udało nam się je opanować. Wydaje mi się, że one tworzą poetykę. Wciąż rozmawiamy o prostym, ale wzruszającym wierszu Miłosza “Piosenka o końcu świata”. Świat właśnie tonie w takich didaskaliach. My wszyscy staramy sobie poradzić z najbliższymi pięcioma minutami, a mamy przecież świadomość debaty. Większość ludzi jest przecież inteligentna i wie, co się dzieje, ale to najbliższe pięć minut topi nas.
Ulrike Syha (ur. 1976) - wielokrotnie nagradzana dramatopisarka i tłumaczka, laureatka licznych stypendiów oraz rezydencji artystycznych. Ukończyła Wydział Dramaturgiczny w Hochschule für Musik und Theater w Lipsku, przez wiele lat pracowała jako asystentka reżysera w teatrze w Lipsku, a od 2002 związana jest z Hamburgiem. W latach 2009/2010 była etatową dramaturżką Teatru Narodowego w Mannheim. Z języka angielskiego przełożyła m.in. Martina Crimpa, Alana Ayckbourna oraz Wallace'a Shawna.
Tomasz Cymerman - łodzianin, w 2005 r. ukończył studia na Wydziale Aktorskim PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie, dziesięć lat później Wydział Reżyserii tej uczelni. Przez trzy lata studiował również specjalizację dramaturgiczną. W latach 2006 – 2015 pracował jako aktor we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Przez cztery lata organizował we Wrocławiu comiesięczne czytania dramatów współczesnych. Reżyserował w takich teatrach jak: Teatr Nowy w Poznaniu, Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu, Teatr im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie. Napisał kilka dramatów i adaptacji teatralnych. Od wielu lat współpracuje jako dramaturg z Wojtkiem Klemmem.
“Pan Schuster kupuje ulicę” Ulrike Syha
Przekład: Iwona Uberman
Reżyseria: Tomasz Cymerman
Dramaturg: Michał Kurkowski
Scenografia: Michał Korchowiec
Kostiumy: Karolina Mazur
Muzyka: Polpo Motel
Projekt plakatu: Paweł Kamiński
Asystent reżysera: Robert Ninkiewicz
Inspicjent, sufler: Katarzyna Wołodźko
Obsada:
Robert Ninkiewicz - Pan Schuster,
Katarzyna Kaźmierczak - Żona,
Magdalena Boć - Szwagierka,
Joanna Kreft–Baka - Teściowa,
Justyna Bartoszewicz - Opiekunka.
Prapremiera: 19 lipca 2019 r., kolejne spektakle: 21, 21 lipca, 3, 4 i 6 sierpnia.
Bilety: od 30 zł kupisz tutaj
WIĘCEJ:
Szalona impreza Teatru Wybrzeże. Spektakl na 70. urodziny (RECENZJA)
Stara Apteka to nowa scena Teatru Wybrzeże w Gdańsku
“Śmierć komiwojażera” Arthura Millera - najnowsza premiera w Teatrze Wybrzeże
23. Festiwal Szekspirowski: wyjątkowo ciekawy SzekspirOFF. PROGRAM