Wracają protesty przed gdańskim sądem

Po fali lipcowych protestów organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji przeciwnicy pisowskich reform sądownictwa wrócili na ulice. Wśród 92 miast, które w niedzielę, 1 października, od godziny 19 manifestowały niezadowolenie z prezydenckich propozycji zmian w Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, nie mogło zabraknąć Gdańska.
01.10.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Przed gdańskim sądem stawiło się około 400 osób

Pod hasłem „Suweren mówi nie!” przed Sądem Okręgowym na ul. Nowe Ogrody demonstrowało dziś około 400 osób. Padały też inne hasła, m.in. takie jak: „Nie ma zgody na te metody!”, „Beata, niestety, ten rząd obalą kobiety” czy „Wszyscy razem pięści w górę – obalimy dyktaturę!”.

- Przez ostatnie dwa miesiące mieliśmy nadzieję, że prezydent Andrzej Duda stanie się strażnikiem Konstytucji. Ale przeliczyliśmy się. Prezydent Andrzej Duda obraził naszą inteligencję, oszukał nas, oszukał społeczeństwo. Na takie oszustwo my się nie zgadzamy. Projekty jego ustaw są równie złe, jak poprzednie projekty PiS. Tyle tylko, że zamienił w nich role, zamienił ministra Ziobrę na siebie. Konsekwencje tych złych zmian mogą dotknąć każdego z nas. Każda sprawa wygrana w sądzie będzie mogła być ponownie zakwestionowana przez stronę w ramach skargi nadzwyczajnej. Nawet jeśli to będzie sprawa rozwodowa czy dotycząca spadku. Nawet jeśli ktoś został ograbiony, dotkliwie pobity, to skazany już prawomocnym wyrokiem przestępca będzie mógł złożyć skargę nadzwyczajną. Te propozycje w wielu miejscach łamią Konstytucję i sprowadzają się do tego, że to i tak partie polityczne, a przede wszystkim PiS, będą decydować o obsadach sądów - mówił Radomir Szumełda, lider pomorskiego KOD.

Głos zabierali także m.in. Aleksander Hall, Bogdan Borusewicz, Jarosław Kurski i Jacek Karnowski. Prezydent Sopotu pojawił się na demonstracji z puszką, zachęcając zebranych do wsparcia zbiórki na tworzenie korytarzy humanitarnych, albowiem polski rząd nie zgadza się na przyjęcie uchodźców.

- Kardynał Kazimierz Nycz modlił się w czwartek na 100-lecie Sądu Najwyższego o to, by Bóg zachował w Polsce trójpodział władzy. Myślę, że musimy naszą modlitwą także pomóc, ale sama modlitwa nie wystarczy. My musimy Panu Bogu pomóc naszą obecnością. Dlatego szykujmy się na trudną jesień. Ktoś napisał: zamieńmy świece na latarki, bo będzie zimno, będzie deszczowo, ale presja musi być. To w waszych rękach jest przyszłość - apelował w niedzielny wieczór Jarosław Kurski.

O mocny obywatelski głos w najważniejszych dla przyszłości Polski sprawach prosił także Aleksander Hall. - Z punktu widzenia odpowiedzialnego obywatela jest naprawdę wszystko jedno, czy zniszczenie niezależności władzy sądowniczej dokona się pod auspicjami i według scenariusza ministra Ziobry czy też pana prezydenta Dudy. To naprawdę niewielka różnica, a może w ogóle jej nie ma. Ten walec, który ruszył, nie zatrzyma się sam. Oczywiście możliwe są jakieś kompromisy, jeszcze dalsze przepychanki w obozie dobrej zmiany, ale nie zmienią one istoty rzeczy. Jeśli te zmiany przejdą, skończy się niezależność władzy sądowniczej. Co w takiej sytuacji mogą robić odpowiedzialni obywatele... Pozostaje im właśnie wykonywanie władzy suwerena, zabranie głosu. A dzisiaj to zabranie głosu najmocniej wypada na ulicy. Wypada w takim działaniu, jakie podejmowaliśmy w lipcu. Ten protest miał głęboki sens. To ten protest zdecydował, że prezydent Duda zawetował ustawy. Ale okazało się, że to jest tylko posunięcie taktyczne. Dlatego walka trwa. Musimy odnaleźć w sobie ducha determinacji i konsekwencji. To może potrwać, ale naszym obowiązkiem wobec Polski dzisiejszej, wobec przyszłej Polski i następnych pokoleń, jest pozostawienie wolnego kraju, państwa demokratycznego i praworządnego. Wy to wiecie, bo nie byłoby was tutaj, gdybyście tego nie wiedzieli. Naszym obowiązkiem jest, żeby ten nasz głos dotarł do każdego polskiego domu, do każdego obywatela tego kraju. O to proszę – apelował Aleksander Hall.

- Myślałem, że po wetach prezydenta Dudy już nie będziemy musieli przychodzić pod sądy. Byłem naiwny. Ale trzeba być naiwnym, trzeba mieć perspektywę pozytywną. Słyszałem, że PiS-owi chodzi o to, żeby nas zmęczyć. Otóż my się nie zmęczymy. Nie ma na to szans. Będziemy przychodzić, będziemy protestować, dopóki PiS będzie demolować państwo prawa i dopóki będzie naruszać konstytucję. Niedawno została przegłosowana ustawa o narodowym centrum wolności. Orwell się kłania. Narodowe centrum wolności... żeby podporządkować organizacje pozarządowe. Żeby wszystkie mówiły jednym głosem, nie zwracając uwagi na to, co jest nie w smak rządzącemu PiS. To już jest Orwell. Następnie PiS będzie się zabierać do mediów. Ale my byliśmy już w takim systemie, w którym sądy były podporządkowane, media były kontrolowane i my wszyscy byliśmy – tak im się wydawało – pod kontrolą. No i co z tego?! Ten system się rozpadł jak domek z kart. Rozpadł się dzięki oporowi, dzięki ludziom, którzy w pewnym momencie powiedzieli nie, bo mieli dość. I nie przejmujmy się tym, że badania pokazują, że PiS-owi rośnie. Rośnie także opór, rośnie odrzucenie tego, co robi obóz władzy i w jakim kierunku Polskę prowadzi. Dziękuję, że przyszliście. Ta lista miast i miasteczek, w których zgromadziło się dziś może po kilka osób, może po kilkaset czy nawet po kilka tysięcy, jest imponująca. Ta lista mówi, że nie da się Polski zaorać i zasadzić tu takiej trawy, która będzie rosła tak, jak PiS będzie jej grać. My taką trawą nie będziemy - mówił w Gdańsku Bogdan Borusewicz.

KFP



TV

Gdański zegar spełnia życzenia?