Wrócili do rytmu
Pierwsze dwie partie przebiegały pod dyktando Energi Trefla. Gdańszczanie kontrolowali przebieg gry dzięki pewnej zagrywce i skutecznej pracy bloku, który w kluczowych momentach zatrzymywał atakujących ZAKSY. Choć przewagi nie były wysokie, to gospodarze zachowywali większą pewność w końcówkach i wykorzystywali każdą okazję, by objąć prowadzenie.
Po dwóch wygranych setach obraz meczu diametralnie się odmienił. ZAKSA zaczęła grać odważniej, poprawiła zagrywkę, a gdańszczanom coraz trudniej było utrzymać płynność w przyjęciu. Seria punktów po mocnych serwisach Kamila Rychlickiego i pewna gra Igora Grobelnego pozwoliły gościom odrobić straty i doprowadzić do remisu. Trzeci i czwarty set przebiegały już wyraźnie pod dyktando zespołu z Kędzierzyna-Koźla, który dwukrotnie wygrał do 19 i wypracował sobie korzystny impet przed tie-breakiem.
Decydujący set tylko potwierdził, jak nieprzewidywalny może być ten mecz. Po początkowej przewadze ZAKSY wydawało się, że przechyla szalę na swoją stronę - prowadzili 11:7 i prezentowali stabilną grę we wszystkich elementach. Wtedy jednak Energa Trefl Gdańsk wrócił do rytmu, który dawał sukcesy na początku spotkania. Seria sześciu akcji wygranych przez gdańszczan odmieniła przebieg tie-breaka, a ostatni punkt autorstwa Piotra Orczyka przypieczętował zwycięstwo 3:2.
Wygrana Energi Trefla Gdańsk w Suwałkach
Dla Energi Trefla to kolejny mecz, w którym drużyna pokazuje charakter, odporność psychiczną i umiejętność reakcji w trudnych momentach. Takie zwycięstwa potrafią nie tylko dodać pewności siebie, ale też zacieśnić więzi w zespole. A kibicom - po raz kolejny - zapewnić pełne emocji widowisko, którego finał zostaje w pamięci na długo.
Po meczu powiedzieli:
Damian Schulz: - Przed meczem po cichu zakładałem, że może skończyć się tie-breakiem, bo mierzyły się dwie drużyny o bardzo zbliżonym poziomie. Ale przy prowadzeniu 2:0 miałem już nadzieję, że uda nam się zamknąć to spotkanie w trzech albo czterech setach i zdobyć pełną pulę. ZAKSA jednak się przebudziła, zaczęła grać lepiej w każdym elemencie, a my trochę usiedliśmy. Ostatecznie liczy się wynik końcowy. Kibiców było sporo, atmosfera świetna i mam nadzieję, że w niedzielę będzie ich jeszcze więcej.
Piotr Orczyk: - Z jednej strony możemy myśleć, że straciliśmy punkt, bo po dwóch pierwszych setach wszystko układało się znakomicie i wydawało się, że możemy wygrać za trzy. Później gra się zupełnie odwróciła - ZAKSA podniosła poziom, a my obniżyliśmy swój. W tie-breaku naprawdę wiele wskazywało na to, że przegramy, ale ta niesamowita końcówka, w której zaczęło wychodzić nam dosłownie wszystko, zadecydowała o tym, że mamy dwa punkty.
Zobacz mecz w obiektywie Grzegorza Mehringa: