• Start
  • Wiadomości
  • Lechia - Zagłębie Lubin 1:2. Nieprzyjemna metamorfoza biało-zielonych

Lechia - Zagłębie Lubin 1:2. Nieprzyjemna metamorfoza biało-zielonych

To nie był dobry mecz Lechii. Miało być zwycięstwo, skończyło się na niespodziewanej, ale zasłużonej porażce z Zagłębiem Lubin. Biało-zieloni przegrywali w sobotę, 5 października, na Stadionie Energa Gdańsk już 0:2, zmniejszyli straty po golu Artura Sobiecha. - Jestem zdenerwowany, że nie udało się tego zremisować - przyznał trener Piotr Stokowiec. Następny mecz to derby z Arką w Gdyni.
05.10.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
O piłkę walczą Filip Starzyński i Daniel Łukasik
O piłkę walczą Filip Starzyński i Daniel Łukasik
fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

Mecz Lechii z Zagłębiem Lubin rozpoczął się o godz. 20.00. Mniej więcej trzy godziny wcześniej zakończyło się spotkanie lidera ekstraklasy Pogoni Szczecin z beniaminkiem z Częstochowy. I zakończyło się idealnie dla gdańszczan, bo zwycięstwem Rakowa 2:1.

Pogoń po 11. meczach ma ciągle 21 punktów. Lechii jakiekolwiek zwycięstwo - nawet to najskromniejsze - dawało pozycję lidera. Ale rację miał Lukas Haraslin, skrzydłowy Lechii, który przestrzegał przed potyczką z Zagłębiem: - To będzie jeszcze trudniejsze spotkanie niż to w Warszawie (z Legią wygrane 2:1 – red.) - oceniał.

Do tego w 50 procentach zmieniła się linia defensywy biało-zielonych. Michał Nalepa w ostatnim spotkaniu wyjazdowym z Legią złamał nos, jest gotowy do gry (w masce), ale trener Piotr Stokowiec posadził go na ławce rezerwowych. Miejsce w środku obrony od początku zajął Mario Maloca. Z kolei na lewej stronie Żarko Udovicić zastąpił Filipa Mladenovicia, który musiał pauzować za żółte kartki.

Obaj „nowi” w obronie Lechii to dobrzy gracze: Maloca podczas poprzedniego pobytu w Gdańsku (w latach 2015-2017) był bodaj najlepszym zawodnikiem zespołu, Udovicić został ściągnięty do Gdańska po to, by grać na lewej pomocy i w razie potrzeby - także w obronie. Obaj są dobrzy, ale...

Zanim sędzia dał znak do gry, minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego pod koniec września znanego i cenionego na Pomorzu dziennikarza sportowego Alberta Gochniewskiego.

Pierwszy strzał na bramkę - już w 3. minucie - oddał kapitan Lechii Daniel Łukasik, ale w środek bramki, Dominik Hładun nie miał problemów ze złapaniem piłki.

W 9. minucie było 0:1. Alan Czerwiński z prawej strony wgrywał w pole karne, wślizgiem interweniował Błażej Augustyn, piłka podbita wysoko przelobowała Dusana Kuciaka, który do końca próbował ją wyciągnąć spod poprzeczki.

W 15. minucie piłka wpadła do siatki Zagłębia po strzale Artura Sobiecha, który był jednak na spalonym. Gol nie został więc uznany.

Kilka chwil później na pole karne z lewej strony przedzierał się Lukas Haraslin, został nieprzepisowo zatrzymany. Rzut wolny, Łukasik ponad bramką. Niedługo potem Jarosław Kubicki z drugiej strony głową obok słupka.

W 34. minucie w jednej akcji najpierw był faulowany Sławomir Peszko, który rywalowi założył siatkę, a potem Maciej Gajos. Sędzia zarządził rzut wolny z miejsca, gdzie przewrócony został 'Peszkin”. Żarko Udovicić wgrywał, dwa metry od bramki piłkę trącił Maloca, niestety piłka przeleciała obok.

W rewanżu świetny strzał kapitana Zagłębia Lubomira Guldana, ale znakomicie bronił Kuciak piąstkując na rzut rożny.

W końcu kapitalna indywidualna akcja Peszki, który pomknął z piłką z połowy boiska, minął trzech rywali, strzelił z 13 metrów... zbyt lekko i w środek bramki, czyli tam, gdzie był Hładun.

 

Flavio Paixao dziwi się, że po wielkim zamieszaniu w polu karnym Zagłębia nie padł gol
Flavio Paixao dziwi się, że po wielkim zamieszaniu w polu karnym Zagłębia nie padł gol
fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

Po zmianie stron pierwszą groźną akcję gdańszczanie przeprowadzili w 59. minucie: w polu karnym w dość dużym zamieszaniu strzelał Haraslin, ale został zablokowany. Chwilę później - po rzucie rożnym - podobny los spotkał Augustyna.

Gdy wydawało się, że Lechia jest bliska wyrównania, to w 60. minucie ruszyła kontra gości. Sasa Ziwec w okolicach środka boiska przejął piłkę od... Malocy, pognał do przodu, zagrał na lewej stronie do wychodzącego na pozycję Damjana Bohnara. Słoweniec z strzelił z dość ostrego konta, Kuciak odbił nogą, ale piłka i tak wylądowała w bramce.

Piotr Stokowiec po stracie drugiego gola od razu wprowadził na boisko Flavio Paixao (za Haraslina) i Rafała Wolskiego (za Peszko). Nie minęła minuta a Paixao podał dokładnie (pierwszy kontakt z piłką) do Sobiecha, ten z 12 metrów strzelił obok interweniującego Hładuna. 1:2.

Goście nie cofnęli się, by bronić wyniku. Najbliżej podwyższenia prowadzenia byli w 70. minucie, gdy Bartosz Slisz huknął z około 30 metrów. Trafił w słupek.

Bardzo blisko wyrównania było w 83. minucie. Wielkie zamieszanie w polu karnym Zagłębia, piłkarze Lechii strzelali, obrońcy gości odbijali, piłka krążyła niczym w grze we flipery, do siatki próbowali ją wpakować Paixao, Sobiech, Patryk Lipski, który wcześniej zmienił Malocę. Bezskutecznie.

W końcówce jeszcze Paixao przeprowadził akcję, ale podawał zbyt szybko do Sobiecha i ten nie doszedł do piłki. Za to lubinianie ruszyli z kontrą i znowu musiał interweniować Kuciak.

Lechia tydzień wcześniej z Legią zagrała wybornie. Teraz przeszła nieprzyjemną metamorfozę. Miało być zwycięstwo, miał być lider, skończyło się na niespodziewanej, ale zasłużonej porażce.


Trener Stokowiec powiedział po meczu:

- Gorzka pigułka do przełknięcia. Ten mecz zaczął się fatalnie dla nas, po kuriozalnej sytuacji straciliśmy bramkę. Szkoda, bo to kolejna z takich nieprawdopodobnych w tym sezonie. Ciężko nam się grało. Pomimo tego stworzyliśmy przynajmniej pięć sytuacji, z których mogliśmy zdobywać bramki. Jednak tak się nie stało. Po średnim meczu zabrakło nam kropki nad „i”, czyli strzelenia drugiej bramki. Próbowaliśmy zmienić taktycznie ustawienie w drugiej połowie, dać trochę energii, przyniosło to jedną bramkę. Szkoda, że nie padła druga. Walczymy dalej. Myślę, że jeszcze nic nie wygraliśmy i nic nie przegraliśmy. To jest trochę taki impuls, żeby mocno pracować, bo widzimy, że ta drużyna potrzebuje jeszcze wiele, by grać o najwyższe lokaty. Daleki jestem od załamywania się. Jestem zdenerwowany, że nie udało się tego zremisować. Myślę, że przerodzi się to w sportową złość i będziemy grać lepiej i skuteczniej.

Mamy plan pracy. Zawsze podsumowujemy to, co się wydarzyło i są elementy, nad którymi będziemy pracowali. Na pewno nie możemy zapominać o defensywie. Będziemy też pracowali nad ofensywą, żeby ta gra była jeszcze bardziej płynna. Dziś było dużo nerwowości i to była główna przyczyna, że nie potrafiliśmy sfinalizować tych akcji czy dograć prostopadłego podania. Myślę, że ta pierwsza bramka spowodowała, że pojawiło się dużo nerwowości. Mamy swój cykl pracy, popracujemy motoryczne i nad organizacją gry, bo wiadomo, że to jest nam potrzebne.


Po niedzielnych meczach w rozgrywkach PKO Ekstraklasy nastąpi przerwa ze względu na mecze reprezentacji. Lechia w lidze zagra dopiero 20 października na w derbach z Arką w Gdyni.


Lechia Gdańsk - Zagłębie Lubin 1:2 (0:1)

Bramki:

  • 0:1 Augustyn (9. - gol samobójczy)
  • 0:2 Bohar (63.)
  • 1:2 Sobiech (67.).

Żółte kartki: Sobiech, Augustyn, Wolski, Lipski - Starzyński, Oko

Lechia: Dusan Kuciak - Karol Fila, Mario Maloca (76' Patryk Lipski), Błażej Augustyn, Żarko Udovicić - Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Maciej Gajos - Sławomir Peszko (65' Rafał Wolski), Artur Sobiech, Lukas Haraslin (65' Flavio Paixao).

KGHM Zagłębie: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko - Bartosz Slisz, Jakub Tosik - Sasa Zivec, Filip Starzyński, Damjan Bohar - Patryk Szysz (59' Asmir Suljić).

 

TV

Światowa stolica bursztynu