• Start
  • Wiadomości
  • Muzyka inspirowana twórczością średniowiecznej mistyczki i duet konstruktorów. ROZMOWA

Muzyka inspirowana twórczością średniowiecznej mistyczki i duet konstruktorów. ROZMOWA

W sobotę, 13 stycznia 2024 r., rozpoczną się w Klubie Żak Dni Muzyki Nowej, które po 13 edycjach zmieniają formułę z wydarzenia jednoweekendowego na cykliczne. Koncerty będą odbywały się raz w miesiącu, w każdą drugą sobotę, aż do kwietnia 2024 roku. W najbliższy weekend, na Scenie Suwnicowej pojawią się premierowo Zofia Ilnicka i Ola Rzepka tworzące zespół DEAE oraz włoski duet Passepartout Duo, czyli Nicoletta Favari i Christopher Salvito. Muzycy zagrają na chromaplanach, zbudowanych przez siebie syntezatorach analogowych. WYWIAD z kuratorem.
09.01.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Na zdjęciu widać dwie kobiety w ozdobnych strojach, stojące na tle projekcji z abstrakcyjnym, geometrycznym wzorem. Mają czarne ubrania, a na głowach mają długie szale ze srebrnymi elementami.
Zofia Ilnicka (flecistka, kompozytorka, improwizatorka) oraz Ola Rzepka (perkusistka, pianistka, kompozytorka, performerka) zagrają jako DEAE 13 stycznia w Klubie Żak
mat. Klub Żak

Teatralny styczeń w Instytucie Kultury Miejskiej. Spektakle z Gdańska, Warszawy i Poznania

- Dni Muzyki Nowej to możliwość bezpośredniego kontaktu z twórczością współczesnych artystów i artystek - mówi kurator festiwalu Jarosław Kowal.

Projekt DEAE i Hildegarda

Tworzą go Zofia Ilnicka (flecistka, kompozytorka, improwizatorka) i Ola Rzepka (perkusistka, pianistka, kompozytorka, performerka), które jako DEAE zagrały pierwsze koncerty w 2023 roku. Idea przyświecająca temu przedsięwzięciu koncentruje się na utworach żyjącej w XII wieku frankońskiej benedyktynki Hildegardy z Bingen. Ilnicka i Rzepka przepuściły twórczość średniowiecznej mistyczki przez swoją wrażliwość, wyobraźnię i improwizatorski warsztat. To będzie ich premierowy koncert przed trójmiejską publicznością.

Kim była Hildegarda z Bingen, po twórczość której sięgnęły Ola Rzepka i Zosia Ilnicka? 

Wykształconą mniszką i reformatorką religijną uznawaną przez Kościoły anglikańskie, ewangelickie, starokatolickie i rzymskokatolicki za świętą, a przez wielu chrześcijan za patronkę chrześcijańskiego feminizmu. Pisała książki medyczne, leczyła i komponowała muzykę, którą uważała za nieodłączną część liturgii. Według Hildegardy muzyka była czystym wspomnieniem raju, gdzie Adam wraz z aniołami śpiewał psalmy na cześć stwórcy.

W 2012 Kościół nadał jej, jako czwartej kobiecie w dziejach, tytuł doktora Kościoła katolickiego, a jej muzyka w ostatnich dekadach XX wieku zyskała sporą popularność.

Gdy Łukasz Komła, również kurator Dni Muzyki Nowej, zapytał artystki z DEAE, co je fascynuje w muzyce i postaci Hildegardy, Ola Rzepka odpowiedziała: - Mówiąc krótko, jej duchowość, wiedza i odwaga zdecydowanie wykraczały poza ramy epoki, w której żyła, zwłaszcza, że nie był to zbyt łatwy czas dla rozwoju kobiet. Jednym z podstawowych filarów myśli Hildegardy był pogląd o istnieniu „kosmicznej symfonii”. Uważała że zarówno każdy indywidualny byt oraz każdy z faktów historii, jaki miał miejsce w dziejach, a nawet każdy czyn pojedynczego człowieka, mają swoje własne brzmienie, posiadają swój indywidualny dźwięk, który wraz z innymi tworzy kosmiczną symfonię. Wydaje się, że słychać to w jej muzyce, która sprawia wrażenie ponadczasowej.

Artystki mówią, że w wyniku tej inspiracji, powstała muzyka ciekawa, piękna i kojąca. Płyty należy się spodziewać na wiosnę. Dziewczyny kończą “miksy” i szukają wydawcy. 

Na zdjęciu są dwie osoby, które robią sobie selfie z nisko umieszczoną kamerą, z liśćmi palm w tle tworzącymi tropikalny klimat. Osoba po lewej stronie jest mężczyzną w ciemnej koszuli, a osoba po prawej to kobieta w kolorowym, wzorzystym ubraniu, obie patrzą bezpośrednio w kamerę.
Pianistka Nicoletta Favari i perkusista Christopher Salvito tworzą duet Passepartout Duo
mat. Klub Żak

Passepartout Duo - muzycy i wynalazcy

Pianistka Nicoletta Favari i perkusista Christopher Salvito pod szyldem Passepartout Duo od lat konstruują własne instrumenty, z którymi koncertują. 

- Wśród ich wynalazków znajdują się, między innymi: cymbałki wykonane ze znalezionego na śmietniku zabawkowego pianina, syntezator analogowy połączony ze sztuką tekstylną czy syntezator z filcu wełnianego - wyliczają kuratorzy.

Włoski duet Passepartout Duo przywiezie do Gdańska swój najnowszy instrument – chromaplane, aby wykonać na żywo materiał z albumu „Circo Pobre”. 13 stycznia usłyszymy ich na żywo jako pierwsza publiczność w Polsce. 

Muzycy uważają, że chromaplan jest stabilny i prosty w obsłudze, używają go więc zarówno do improwizowania, jak i do grania muzyki wcześniej skomponowanej.

- Spośród wszystkich instrumentów, jakie dotąd stworzyliśmy, chromaplane sprawdza się najlepiej i wypełniana wszystkie nasze potrzeby jako muzyków - przekonuje Nicoletta Favari. - Jest przenośny, elastyczny, wyrazisty, a do tego w jakiś sposób dobrze łączy się z naszymi wcześniejszymi doświadczeniami gry na fortepianie i perkusji. To smukłe elektroniczne urządzenie w rozmiarze kartki A4, analogowy syntezator zamknięty w gładkiej, aluminiowej obudowie, który nieustannie emituje pola elektromagnetyczne.

- Do obsługi najnowszego wynalazku Nicoletty Favari i Christophera Salvito wykorzystywane są cewki przekaźników, które po dotknięciu płaskiej powierzchni instrumentu wytwarzają pole elektromagnetyczne za pomocą dziesięciu umieszczonych w nim oscylatorów - wyjaśniają kuratorzy.

PROGRAM, 13 stycznia, godz. 20

  • DEAE / Lithium / premiera: Zofia Ilnicka – flety, elektronika, Ola Rzepka – perkusja, instrumenty perkusyjne i klawiszowe
  • Passepartout Duo / Circo Pobre / Włochy / pierwszy raz w Polsce: Nicoletta Favari - chromaplane, Christopher Salvito - chromaplane

Bilety można kupić online: https://tickets.klubzak.com.pl/ lub w kasie Klubu Żak.

Nazwiska kolejnych artystów, którzy wystąpią na festiwalu, zostaną ogłoszone dopiero w dniu pierwszego wydarzenia, czyli 13 stycznia. Skąd taki pomysł? Organizatorzy chcą powoli rozbudzać apetyty słuchaczy - może zaintrygowani pierwszą odsłoną festiwalu zapragną kolejnych wrażeń? Miesiąc to też wystarczający czas, aby ochłonąć i znów zatęsknić za większą porcją, nie tak łatwych w odbiorze, muzycznych propozycji.

Zdradzają jednak, że przygotowali m.in. polską premierę jednego z utworów młodego holenderskiego kompozytora Joeya Roukensa, usłyszymy też utwory Żanety Rydzewskiej oraz Brigitty Muntendorf czy duet na fortepian i trąbkę utrzymany nie - w jazzowej, tylko w klasycznej konwencji. Będą też tria, które w niecodzienny sposób potraktują dronowe struktury rytmiczne i otwarte formy improwizacji.

Rozmowa z Jarosławem Kowalem z Klubu Żak, kuratorem festiwalu Dni Muzyki Nowej

Anna Umięcka: - Skąd pomysł na zmianę formuły festiwalu? Dlaczego zamiast czterodniowego bloku koncertowego, zdecydowaliście się na koncerty jednego dnia w miesięcznych odstępach? 

Jarek Kowal: - Jest kilka powodów. Podczas Dni Muzyki Nowej często zdarzają się koncerty trudniejsze, wymagające dużej koncentracji. Jeśli publiczność słucha tego typu muzyki cztery dni z rzędu, pod koniec jest już tak zmęczona, że na widowni może pojawić się zniecierpliwienie. Dzięki rozłożeniu koncertów w czasie, uczestnictwo w nich pozostaje świętem. Nie chcemy też, by o nas zapominano. Nasz festiwal nie jest tak wielki, jak Sacrum Profanum czy inne z muzyką nową, a w nowej formule będzie żył przez cały kwartał, promowany w tym czasie w internecie. Mamy nadzieję, że z tego powodu rozpoznawalność marki wzrośnie i ludzie zapamiętają, że działamy przez cały pierwszy kwartał roku. Jesteśmy też mocno ograniczeni przez budżet. Planując program, zawsze snujemy bardzo ambitne wizje, a potem “kroimy”. Ale zawsze założenie jest takie, że muzykę nową trzeba pokazywać w przeróżnych jej obliczach. Nie stawiać tylko na kwartety smyczkowe czy muzykę konkretną albo muzykę elektroniczną. Tak będzie również w tym roku.

Na początek proponujecie dwa oryginalne duety.

- Zaczynamy dość skromnie, koncertem dwóch duetów, przy czym muzycy z Włoch sami wytwarzają swoje instrumenty, projektują je i konstruują. Jeśli ktoś chciałby podważyć, czy mieszczą się w kategorii “nowa muzyka”, wystarczy posłuchać - to są kompletnie nowe instrumenty, nikt na nich wcześniej nie grał. Będzie można posłuchać, jak brzmią i zobaczyć, jak wyglądają, bo sposób gry też jest ważnym aspektem muzyki. 

W marcu będzie już za to znacznie mocniej. Kiedy kolega zajmujący się obsługą techniczną i wypożyczaniem instrumentów zobaczył listę zapotrzebowania, zapytał czy budujemy czołg, bo było tego tak dużo, ale i  to skromniejsze podejście, i to z rozmachem mieszczą się w koncepcji nowej muzyki.

A gdybyś pokusił się o definicję, czym jest nowa muzyka? W jakich mieści się ramach czasowych? 

- Podręcznikowo dzielimy ją na dwa okresy: modernistyczny, który trwa od 1910 roku do II WŚ, i kolejny od II WŚ do współczesności, czasami nazywany radykalnym, czyli przede wszystkim to, co działo się po latach 50. i nowatorskich koncepcjach Johna Cage'a czy Karlheinza Stockhausena. Najprościej byłoby powiedzieć, że jest to twórczość zakorzeniona w europejskiej muzyce poważnej, która wciąż ewoluuje. Czasem ktoś zarzuca nam w internecie, że “to wcale nie jest nowa muzyka, bo gra kwartet smyczkowy”, ale to określenie stało się dzisiaj nazwą własną - przecież Nowy Jork też nie jest już nowy, a wciąż się tak nazywa. To określenie pewnej estetyki muzycznej i tego się trzymamy. Na festiwalu czasami oczywiście zdarzają się utwory skomponowane prawie 100 lat temu, ale uznaje się je za “estetycznie” nowe lub wykonywane w nowy sposób. Gdy artyści podsuwają nam pulę utworów, które znajdują się w ich repertuarze, na ogół wybieramy z ich propozycji te skomponowane przez twórców żyjących, wciąż aktywnych. Zdarzało się nawet, że Yves Balmer przyjechał do nas na koncert francuskiego Quatuor Voce, żeby posłuchać jak wykonywana jest jego muzyka w Gdańsku. To udowadnia, że kwartet smyczkowy nie jest zamierzchłą formułą, utwory na takie instrumentarium wciąż są tworzone.

Ludzie łatwiej przyjmują nowe nurty w filmie czy sztukach plastycznych, niż w muzyce?

- To trochę przykre, ale ludzie w większości nie mają świadomości, że wciąż tworzy się taką muzykę, że ona nie wymarła. Nawet kiedy dyskutujemy w gronie osób zainteresowanych kulturą, większość ma wiedzę o filmie, o muzyce popularnej albo o literaturze, ale muzyka nowa pozostaje poza tym dyskursem. Uważa się ją za zamierzchłą, a ona wciąż istnieje i rozwija się.

Dlaczego tak jest, jak sądzisz?

- Dla wielu słuchaczy niezależnie od tego, czy utwór został skomponowany 100 lat temu, czy dziś, oba brzmią tak samo. Nie potrafią ich rozróżnić. Dlaczego? Bo w Polsce kompletnie brakuje edukacji muzycznej. Nie jesteśmy osłuchani z muzyką. Ale oprócz braku edukacji, muzyka po prostu znika z dostępnej, publicznej przestrzeni. Jeszcze w moim dzieciństwie było jej wokół znacznie więcej. Nawet kiedy oglądaliśmy kreskówki, w tle brzmiała ścieżka dźwiękowa z muzyką Liszta albo Bizeta. Teraz już jej nie ma. To pewnie nie jest celowe działanie, bardziej brak świadomości, może ignorancja? Ale skutki są widoczne w salach koncertowych. 

Oczywiście, publiczność Dni Muzyki Nowej jest publicznością świadomą, ale już podczas naszego drugiego festiwalu w Żaku - Jazz Jantar - spotykam osoby zaskoczone tym, że na DMN są wykonywane kompozycje powstałe w ciągu ostatnich, na przykład, pięciu lat. Pokutuje nieprawdziwe przekonanie, że po Cage'u i Strawińskim nie było już nikogo więcej.

TV

Obrona Westerplatte – pierwsze starcie II wojny. Rozmowa z dr. Janem Szkudlińskim