Ukraińska rodzina chce dalej żyć w Gdańsku

Do Polski rodzina Shmatovów przyjechała z Krymu trzy lata temu. Prawie cały pierwszy rok spędzili w ośrodku dla uchodźców w Grupie koło Grudziądza. Do Gdańska trafili pod koniec sierpnia 2016 roku dzięki staraniom gdańskiego Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, które pomogło znaleźć im pracę i mieszkanie. Dziś boją się, że to wszystko stracą.
16.08.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Jana i Grigirii wynajmują mieszkanie w Brzeźnie

Wynajmują mieszkanie w Brzeźnie. - Od początku bardzo polubiliśmy tę dzielnicę. Przypomina nam rodzinny Sewastopol, tam też mieliśmy blisko do morza - mówi Jana i częstuje upieczonym przez siebie ciastem z kokosem.

Jej mąż Grigorii otwiera teczkę z dokumentami i ze źle skrywaną dumą pokazuje szkolne świadectwa synów. Starszy Anatolii, świadectwo z czerwonym paskiem; wyniki egzaminu gimnazjalnego: język polski - 75 proc., język angielski podstawowy - 100 proc., angielski rozszerzony - 88 proc., biologia, chemia, fizyka i geografia - 86 proc. Dostał się do IX LO w Gdańsku, potem chce iść na Politechnikę, na programowanie.

Młodszy (13 lat) syn, Grigorii („U nas w rodzinie sami Grigorije i Anatolije”) też nieźle sobie radzi, choć nie jest mu łatwo. Nieśmiały, milczący, z kompleksami (ma poważny problem ze zgryzem, mówi niewyraźnie, w Toruniu przeszedł nie do końca udaną operację), co gorsza cierpi na zespół stresu pourazowego. Budzi się w nocy, jest nerwowy. Przez rok chodził do psychologa - terapia trochę pomogła, ale do pełni zdrowia daleko.

Do Polski rodzina Shmatovów przyjechała z Krymu trzy lata temu. Prawie cały pierwszy rok spędzili w ośrodku dla uchodźców w Grupie koło Grudziądza. Do Gdańska trafili pod koniec sierpnia zeszłego roku, dzięki staraniom gdańskiego Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, które pomogło znaleźć im pracę i mieszkanie. Grigorii pracuje jako kierowca i magazynier, Jana - w kawiarni w biurowcu Alchemia. - Sami się utrzymujemy, nigdy nie chcieliśmy i nadal nie chcemy żadnej finansowej pomocy - podkreśla Grigorii.

Na Krymie skończył leśnictwo, był dyrektorem państwowego gospodarstwa, gdzie hodowano bażanty. Potem z kolegą założył firmę przewozową. Jana nie pracowała, zajmowała się domem.

- Gdy na Ukrainie zaczęła się wojna, nauczyciel w szkole zalecał naszym dzieciom: „Teraz Ukraina do bani, teraz Rosję trzeba lubić”. Na ulicach zamaskowane, uzbrojone „zielone ludziki”, coraz większe poczucie zagrożenia, niepewności. Kto nie ma rosyjskiego obywatelstwa, nie ma żadnych praw. Grigorii został mocno pobity, sprawców nieustalono - opowiada Jana. - Po tym wydarzeniu spakowałam skrzyneczkę z dokumentami i wyjechaliśmy. Zostawiliśmy dom, rodzinę, pieniądze na koncie, które zostało zablokowane. Udało się odzyskać 1/3, reszty musieliśmy się zrzec „na rzecz państwa”.


Szansa na pobyt humanitarny

Grigorii: - Staraliśmy się o status uchodźców. Dwa razy dostaliśmy decyzję odmowną. Teraz, do 17 sierpnia mieliśmy wyjechać, bo grozi nam deportacja. Chyba, że Straż Graniczna zgodzi się na pobyt humanitarny. 

Jana: - Czekamy aż Straż Graniczna przyjdzie po nas. Na pewno będziemy składać wniosek o pobyt humanitarny. 

Zgodnie z prawem „Cudzoziemcowi nadaje się status uchodźcy, jeżeli na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem w kraju pochodzenia z powodu: rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej nie może lub nie chce korzystać z ochrony tego kraju.” W praktyce oznacza to zazwyczaj, że jeśli w danym państwie trwa wojna, ale walki nie toczą się na terenie całego kraju tylko w jego części, uciekinier odsyłany jest do kraju swego pochodzenia. Niech osiedli się tam, gdzie nie strzelają.

- Kiedy cudzoziemiec starający się o udzielenie mu ochrony międzynarodowej (kiedyś: statusu uchodźcy) otrzyma decyzję drugiej instancji odmawiającą mu nadanie tego statusu oraz udzielenia ochrony uzupełniającej (tzn. utrzymującą w mocy decyzję pierwszej instancji), ma 30 dni na opuszczenie Polski - informuje Klaudia Iwicka z CWII. - Jeśli tego nie zrobi, Straż Graniczna rozpatruje możliwość udzielenia zgody na pobyt ze względów humanitarnych lub zgody na pobyt tolerowany. Ale przyznam, że taka zgoda to rzadki przypadek. Zgoda na pobyt ze względów humanitarnych może być przyznana m.in. w sytuacji, gdy cudzoziemiec ma dziecko z obywatelem polskim i chce brać udział w jego wychowaniu - wtedy dostaje możliwość pozostanie w Polsce, by nie zabierać dziecku rodzica.

Urząd ds. Cudzoziemców na swej stronie (udsc.gov.pl) opisuje pozytywne przesłanki do udzielenia zgody na pobyt ze względów humanitarnych. Takiej zgody udziela się, jeżeli zobowiązanie go do powrotu:

1) może nastąpić jedynie do państwa, w którym, w rozumieniu Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r.:

a) zagrożone byłoby jego prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa osobistego lub

b) mógłby on zostać poddany torturom albo nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu, lub

c) mógłby być zmuszony do pracy, lub

d) mógłby być pozbawiony prawa do rzetelnego procesu sądowego albo być ukarany bez podstawy prawnej, lub

2) naruszałoby jego prawo do życia rodzinnego lub prywatnego, w rozumieniu przepisów Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., lub

3) naruszałoby prawa dziecka, określone w Konwencji o prawach dziecka, przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r., w stopniu istotnie zagrażającym jego rozwojowi psychofizycznemu.”

Zgody na pobyt ze względów humanitarnych odmawia się m.in., gdy cudzoziemiec: „popełnił zbrodnię przeciwko pokojowi, zbrodnię wojenną lub zbrodnię przeciwko ludzkości, w rozumieniu prawa międzynarodowego”, lub na terenie Polski popełnił zbrodnię, lub też stanowi zagrożenie dla obronności czy bezpieczeństwa państwa lub ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego.


Rodzina Shmatovów przyjechała do Polski z Krymu trzy lata temu

Chcemy tu zostać dla naszych dzieci

Mimo że rodzina Shmatovów nie jest posądzana o żaden z wymienionych czynów, boi się, że pobytu humanitarnego nie dostanie. Zwłaszcza że panuje przekonanie, iż wyrażenie na to zgody jest dość uznaniowe, a niechętne imigrantom stanowisko obecnego rządu ma wyraźny wpływ na działania Straży Granicznej.

- My nie możemy wrócić na Krym - podkreśla Grigorii. - Nie ma tam ukraińskiego konsula, tacy jak my nie mają żadnej ochrony prawnej. Na Ukrainę też nie możemy. Jako krymczanie nie możemy nawet konta w banku otworzyć, przedwojenne krymskie bazy danych nie istnieją.

Jana: - Chcemy tu zostać dla naszych dzieci, ich nauki, spokojnego życia. Anatolii wkrótce skończy 18 lat, na Ukrainie wzięliby go do wojska i wysłali do Donbasu. Nie chcę, żeby był w rosyjskiej armii. Nie chcę, żeby zginął.

- Organ Straży Granicznej prowadząc postępowanie o zobowiązanie do powrotu każdorazowo bada przesłanki udzielenia zgody na pobyt ze względów humanitarnych - zaznacza Tadeusz Gruchalla, w zastępstwie rzecznika prasowego Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. - Kwestię tę określają przepisy, zdefiniowane w art. 348-350 ustawy z dnia 12 grudnia 2013 roku, o cudzoziemcach. Z racji tego, że każda sprawa dotycząca cudzoziemca traktowana i analizowana jest w sposób jednostkowy, w odniesieniu do osobistej i indywidualnej sytuacji strony, to nie sposób na obecnym etapie jednoznacznie określić, jakim rodzajem decyzji postępowanie się zakończy. Z tych też względów, Straż Graniczna - co do zasady - unika kategoryzowania spraw dotyczących cudzoziemców na zasadzie podobieństw. Mogę natomiast powiedzieć, że zgody na pobyt ze względów humanitarnych są wydawane.


CWII: „Nie mamy wątpliwości, że rodzinie należy pomóc”

Co zatem czeka ukraińską rodzinę?

- Mogliby ubiegać się o zezwolenie na pobyt czasowy, ale warunkiem jest wyjazd z Polski i ubieganie się o wizę. Otrzymujemy informacje, że w przypadku osób pochodzących z anektowanego przez Federację Rosyjska Krymu, może nie być to łatwe - mówi Klaudia Iwicka. - Podobnie, jeśli chodzi o wjazd do Polski w trybie bezwizowym: warunkiem jest uzyskanie ukraińskiego paszportu biometrycznego.

Pracownica CWII dodaje: - W tego rodzaju sytuacjach to, co realnie może zrobić nasze Centrum, to wystawić rekomendacje, opinie dla Straży Granicznej. W tym przypadku nie mam wątpliwości, że rodzinie należy pomóc. Synowie dobrze się uczą, opanowali język polski, starszy ma już konkretne plany w związku ze swoją edukacją. Po trzech latach w Polsce, kiedy zaczęli tu już nowe, spokojne, bardziej stabilne życie, powrót oznacza dla nich regres, stres, dezorientację.

Podobnego zdania jest Anna, wolontariuszka ucząca małżeństwo Shmatovów polskiego. - Odkąd tu przyjechali, bardzo się starają. Z wielką determinacją uczą się naszego języka, szybko podjęli pracę, chłopaki świetnie radzą sobie w szkole. Nie można ich tak po prostu tego pozbawić.

Aleksandra Kozłowska



TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim