• Start
  • Wiadomości
  • Powiew świeżości w Teatrze Miniatura. Piękna wizualnie „Kraina Śpiochów”

Powiew świeżości w Teatrze Miniatura. Piękna wizualnie „Kraina Śpiochów”

Pierwsza w tym roku premiera Miejskiego Teatru Miniatura nie rozczarowuje. To całkiem zgrabna, niedługa opowieść o Królewnie, która nie chciała spać, bo bała się koszmarów, i Królu, który wyrusza w podróż, żeby znaleźć lekarstwo na senne mary. Po drodze czeka go oczywiście wiele przygód, a widzów - sporo wdzięcznych gagów i gier słownych. A to wszystko w przepięknej minimalistycznej scenografii, która na długo zostaje w pamięci.
17.01.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

'Kraina Śpiochów' to pierwsza premiera Miejskiego Teatru Miniatura w 2018 r. Nz. Magdalena Żulińska i Wojciech Stachura

Zaproszenie Jacka Malinowskiego do zrealizowania w Teatrze Miniatura spektaklu „Kraina Śpiochów”, na podstawie sztuki Marty Guśniowskiej, było dobrą decyzją. Po pierwsze, ze względu na samą postać tego reżysera (i dyrektora Białostockiego Teatru Lalek!), znanego z udanych przedstawień familijnych. Zaliczyć można do nich także i skierowaną do najmłodszych widzów „Krainę Śpiochów”, opowiadającą o obdarzonej dużą wyobraźnią i wrażliwością Królewnie, która bojąc się sennych koszmarów, postanawia już nigdy nie zasnąć. I o jej ojcu, który, by zaradzić problemowi córki, próbuje wszystkich znanych ludzkości sposobów - także tych bajkowych.

Po drugie, był to dobry pomysł z uwagi na zespół litewskich artystów, z którymi Malinowski miał okazję nieraz tworzyć spektakle, a których talentu widzowie w Gdańsku jeszcze nie mieli możliwości poznać.


Minimalistyczną scenografię nierzadko budują jedynie prześcieradła i kołdry, które nabierają bajkowego charakteru dzięki grze świateł

Giedrė Brazytė, Antanas Jasenka, Mantas Bardauskas - czyli litewska trójca odpowiadająca kolejno za: scenografię, muzykę i animacje w „Krainie Śpiochów”, to najmocniejsze ogniwo pierwszej tegorocznej premiery Teatru Miniatura. To im, zaraz obok reżysera, spektakl zawdzięcza pewną świeżość i nowoczesność, a także dojrzałość, z którymi niekoniecznie jeszcze kojarzymy w Gdańsku teatr dla dzieci. Scenografia jest prosta, ale pomysłowa i zbudowana w przyjemnej estetyce, w dużej mierze oparta została po prostu na fenomenalnej grze świateł; muzyka minimalistyczna, ale zapadająca w pamięć i niekojarząca się bynajmniej ze spektaklami familijnymi; animacje - przywodzące na myśl najlepsze ilustracje literatury dziecięcej. Warto zobaczyć „Krainę Śpiochów” już choćby z tych trzech powodów.


Ale i gdański zespół aktorów dobrze się spisuje. Prym wiedzie oczywiście para głównych bohaterów, czyli mocny duet Magdalena Żulińska-Wojciech Stachura, jako Królewna i Król. Tworzą zgrany tandem, energiczny i charakterny (szczególnie Żulińska), nadający tempo, zwłaszcza pierwszemu aktowi spektaklu. Na uwagę zasługuje też pojawiająca się na początku Joanna Tomasik, której Nianię widzowie od razu pokochają, i rywalizujące z nią epizodyczne postaci komediowe - jak uczony, który próbuje uśpić Królewnę wykładem z ekonomii stosowanej, baca proponujący lek w postaci liczenia owiec, czy oferujący syrop na zasypianie farmaceuta, prawdopodobnie sam będący pod wpływem leków lub innych używek.


Królewna, Niania, Król i on - farmaceuta - jeden z wielu bohaterów bezskutecznie próbujący pomóc cierpiącej na bezsenność dziewczynce

Pierwsza część „Krainy Śpiochów” w ogóle jest bardzo udana. Choć krótka i oparta na gagach, utrzymanych jednak w dobrym tonie, zapowiada bardzo obiecujący spektakl. Drugi akt wypada już nieco gorzej - tempo akcji spada, choć paradoksalnie to tu akcja się rozwija. A i sens tej prostej i wdzięcznej historii, mówiącej m.in. o tym, że warto, aby rodzic zapomniał na chwilę, że jest dorosły, nauczył się posługiwać językiem dziecka i spróbował patrzeć na świat tak, jak widzą go najmłodsi - gdzieś się gubi. Ustępuje miejsca przemycanym dydaktyzmom i komunałom („palenie skraca życie”, „nie warto przesypiać całego dnia” czy „jak się wytrwale czegoś szuka, to zawsze się znajduje”). Pomimo licznych ciekawych postaci, które Król spotyka podczas podróży po świecie, odbywanej w poszukiwaniu lekarstwa na bezsenność córki, brakuje postaci Królewny, która wnosiła zadziorność, a co więcej - brakuje zapowiadającej się na początku spójnej myśli, która doprowadziłaby spektakl do końca.


Niemniej, pomimo słabszej drugiej części, to wciąż, do ostatnich minut, widowisko, na które patrzy się z ogromną przyjemnością. Nawet jeżeli na poziomie tekstu - skądinąd bardzo dobrej sztuki Guśniowskiej, za mało jednak wykorzystanej - nie zostanie na dłużej w pamięci widza. Nieczęsto możemy oglądać w Trójmieście tak dojrzale potraktowany, wysmakowany, i jednocześnie w pewien sposób skromny, nienachalny, bajkowy spektakl dla najmłodszych. Warto zabrać potomka, żeby już od pierwszych lat wyrabiać w nim dobry gust, ale i przekonać, że jeśli ma koszmary, to nie jest sam ze swoim problemem. Warto też wybrać się jako dorosły - aby łatwiej zrozumieć dziecięcy świat. Albo po prostu, żeby obudzić dziecko w sobie.

Premiera „Krainy Śpiochów” odbyła się 13 stycznia 2018 r., na Dużej Scenie Teatru Miniatura (Gdańsk, al. Grunwaldzka 16).

Kolejne pokazy: sobota, 20 stycznia, godz. 12; środa, 7 lutego, godz. 10; czwartek, 8 lutego, godz. 10; sobota, 10 lutego, godz. 12.

Bilety: normalny 24 zł, ulgowy 20 zł. Spektakl przeznaczony jest dla widzów od 3. roku życia.



TV

120-letnia kamienica jak nowa