Piotr Nowak: Lechia ma być zespołem na dobre i na złe

Nowy system gry, od trzech do pięciu obrońców w zależności od potrzeb, dwóch środkowych pomocników. Trener Piotr Nowak nie chce być przewidywalny dla rywali. Pierwszy prawdziwy test już w sobotę, 13 lutego, w pierwszym na wiosnę 2016 roku meczu o punkty w ekstraklasie.
12.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

 

Piotr Nowak (w granatowej kurtce) podczas ostatniego sparingu z Zawiszą Bydgoszcz.

 

Po zimowej przerwie na boiska ekstraklasy wracają piłkarze. Biało-zieloni o godz. 18 na Stadion Energa Gdańsk podejmą Podbeskidzie Bielsko-Biała. Będzie to pierwsze spotkanie Lechii o punkty pod wodzą trenera Piotra Nowaka.
 

Waldemar Gabis: Jak Pan ocenia Lechię po kilku tygodniach wspólnej pracy z zawodnikami?

Piotr Nowak: - To zespół z dużym potencjałem. Mam do dyspozycji doświadczonych piłkarzy, często z reprezentacyjnym czy międzynarodowym obyciem. Wiedzą o co chodzi w piłce nożnej.

O tym, że Lechia ma potencjał mówi się od wielu miesięcy. Ale Lechia nie tworzyła monolitu. Teraz zawodnicy podkreślają, że są razem. Co Pan zrobił, że tak jest?

(śmiech) - To jest ich własna, piłkarzy, zasługa oraz pracy, którą wykonali. Scalili się, stali się zespołem: podczas meczów, treningów, śniadań, obiadów, kolacji, czasu wolnego. Partykularne interesy poszły na bok, poszczególni piłkarze wiedzą, co mają robić. Wraz z całym sztabem szkoleniowym i medycznym tylko trochę im pomogliśmy. Chodziło o to, żeby zawodnikom uzmysłowić parę rzeczy, ale całą pracę musieli wykonać sami. Dziś każdy czuje się członkiem tego zespołu, każdy chce grać. To mnie, jako trenera, bardzo cieszy.

Jest Pan zadowolony z przeprowadzonych przygotowań?

- Zespół wykonał świetną pracę podczas długiego obozu przygotowawczego w Turcji oraz potem już w Gdańsku. Piłkarze podeszli bardzo poważnie do swoich obowiązków. Najważniejsze, że nie było żadnej kontuzji.

W przerwie zimowej z Lechii odeszli podstawowi zawodnicy Ariel Borysiuk do Legii Warszawa oraz Maciej Makuszewski do portugalskiej Vitorii Setubal. Pojawili się za to bracia Marco i Flavio Paixao oraz Martin Kobylański. Nowi zawodnicy mają szansę zagrać już z Podbeskidziem?

- Musimy być fair wobec piłkarzy, którzy byli na obozie w Turcji a potem w Gdańsku i ciężko pracowali. Marco leczył uraz, ale był z nami przez cały ten czas, solidnie trenował, uczestniczył w odprawach, podczas których rozmawialiśmy o elementach taktycznych. Dochodzi do pewnej sprawności, ale o tym, czy będzie gotowy do gry zdecyduje sztab medyczny.

A Flavio i Kobylański? Ich szanse na grę w sobotę są chyba znikome.

- Nie mówię nie, ale potrzeba trochę czasu, aby wpoić im wiedzę i wytrenować elementy taktyczne, nad którymi pracowaliśmy. Na pewno znajdą się w kadrze zespołu.

Wprowadził Pan nowy system gry, w którym w środku pola znalazło się miejsce dla dwóch zawodników: Milosa Krasicia i Sebastiana Mili.

- Wiadomo, że Milos ma bardzo duże umiejętności, ale gra na skrzydle powodowała, że miał zbyt dużo zadań w defensywie. Zawodnicy kreatywni, którzy mają wspaniałe do tego predyspozycje, a Milos właśnie taki jest, powinni grać w środku pomocy. Ta pozycja jest dla niego optymalna, bo razem z Sebastianem fantastycznie się uzupełniają na boisku. Myślę, że taki układ będzie procentował.

Zdecydowanie postawił Pan na ofensywę.

- Bo mamy mecze wygrywać, a nie będziemy wygrywać, mając w składzie sześciu obrońców. Nikt oczywiście nie da nam gwarancji, że grając trójką obrońców, jednym czy dwoma pomocnikami defensywnymi, też będziemy wygrywać. Wybraliśmy, naszym zdaniem, takie ustawienie, które daje nam pełną elastyczność wprowadzania zmian w systemie gry. Dzięki temu nie jesteśmy przewidywalni, mamy bardzo dobre skrzydła, mamy bardzo dobrą pomoc, mamy dwóch napastników, którzy z piłką potrafią zrobić wszystko.

A co będzie najważniejsze w osiąganiu sukcesów?

- Wiara w zwycięstwo. Moim zadaniem, jako trenera jest dotrzeć do zawodników, uświadomić im, że pewne rzeczy można odpowiednio rozegrać.

To znaczy?

- Musimy znaleźć płynne przejście między jednym czy drugim systemem. Trzeba znaleźć rytm gry. Znaleźć wolne miejsce, lukę, słabsze punkty przeciwnika. Dla mnie najważniejsza jest inwencja i kreatywność. Chcę rzucić piłkę tam czy tu, patrzę i próbuję. Czasem się nie uda, ale w pewnym momencie to wyjdzie. Ćwiczyliśmy to na treningach i wszystko funkcjonowało bardzo dobrze, piłkarze się uzupełniali.

Ma Pan zdecydowanie więcej zawodników w kadrze niż miejsc na boisku.

- Zaczynamy dopiero sezon, musimy być przygotowani na różne sytuacje. Każdy z piłkarzy musi być przygotowany, że może wejść do podstawowego składu.

A ci, którzy nie będą grali, nie odpuszczą w pewnym momencie?

- Wszyscy zawodnicy muszą zrozumieć jedno: jeśli dzisiaj decyzja trenera może nie była po ich myśli, za tydzień czy dwa może się zmienić. Każdy z nich musi być na to przygotowany. Mamy być zespołem na dobre i na złe, niezależnie od tego, czy ktoś jest w pierwszej jedenastce czy nie. Jeśli jest na boisku, to musi zdawać sobie sprawę, że ma pomóc drużynie w wymierny sposób. By osiągnęła sukces.

Pańscy zawodnicy to wiedzą?

(śmiech) - Myślę, że tak. Jeszcze raz powtórzę, wszyscy bardzo mocno pracowali przez cały okres przygotowawczy, dużo rozmawialiśmy. Wiemy, że na boisku jest tylko jedenaście miejsc a chętnych więcej. Jest zdrowa sportowa rywalizacja. Każdy chce grać.

Ma Pan w składzie kilku zawodników, przed którymi jest realna szansa wyjazdu na Euro 2016.

- Sami zdają sobie z tego sprawę, nie muszę ich do niczego motywować, widać, jak oni pracują na treningach. Mam nadzieję, że pokażą to w meczach ligowych.

Kto będzie mistrzem? Na którym miejscu skończy sezon Lechia?

- Nie zaprzątam sobie tym głowy. Lechia zajmuje w moim życiu bardzo ważną rolę. Nie chcę dywagować na temat: co, jak, kto kupił, gdzie przyszedł. Mam swoją pracę do wykonania i staram się ją wykonać, jak najlepiej. Dla mnie najważniejszy jest najbliższy mecz. Ten z Podbeskidziem będziemy chcieli oczywiście wygrać. To będzie tak naprawdę test tego, co do tej pory zrobiliśmy.

 

Piotr Nowak podczas konferencji prasowej.

 

MNIEJSZA RADA NADZORCZA

W piątek, 12 lutego 2016 roku, nastąpiły zmiany w Radzie Nadzorczej oraz Zarządzie Lechii Gdańsk. Decyzją Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy skład Rady Nadzorczej został zmniejszony z siedmiu do pięciu osób.

W Radzie Nadzorczej Lechii Gdańsk zasiadać będą Agata Kowalska w roli przewodniczącej a także Franz Josef Wernze, Dariusz Kowalczyk, Łukasz Warczak i Piotr Zejer.

Z dotychczasowego składu ubyli Jowita Twardowska z Grupy Lotos oraz Dariusz Krawczyk.

Zarząd Klubu będzie dwuosobowy: dotychczasowy prezes Adam Mandziara i Kazimierz Konieczny, wybrany głosami akcjonariuszy mniejszościowych podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy.
 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim