Nowy Port. Sprofanowany grób księdza Jana Gustkowicza

- Był wzorowym kapłanem. Wszystko, co miał, oddawał potrzebującym - mówią wstrząśnięci mieszkańcy Nowego Portu. Na cmentarzu św. Jadwigi przy ul. Góreckiego 12 nieznani sprawcy zniszczyli i sprofanowali grób, w którym spoczywa ciało księdza Jana Gustkowicza. Obecny proboszcz parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej w Gdańsku-Nowym Porcie modli się za nawrócenie sprawców i prosi o modlitwę mieszkańców.
14.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Mieszkańcy są wstrząśnięci tym aktem nie tylko wandalizmu, ale i profanacji szczątków zmarłego. - Ksiądz Gustkowicz był wspaniałym człowiekiem - mówią.

W piątek, 11 grudnia, odwiedzający cmentarz w Nowym Porcie zauważyli, że grób ich wieloletniego proboszcza został zniszczony. Ktoś roztrzaskał płytę nagrobną i porozrzucał stojące na niej świece. Od razu wezwali policję i poinformowali o tym obecnego proboszcza parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej, księdza Pawła Górnego. - To, co się stało, nie mieści mi się w głowie! - mówi portalowi gdansk.pl proboszcz. - To straszne, że są ludzie, którzy mogli zrobić coś takiego! Nie uszanowali grobu i przede wszystkim szczątków księdza, który był tak zasłużony dla tej dzielnicy.

Jeden z placów w Nowym Porcie nosi imię kapłana. 

  

W Gdańsku nie dochodziło do profanacji

- Na miejscu, po otrzymaniu informacji od mieszkańców, zjawili się policjanci i biegli - informuje Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Ustaliliśmy, że sprawca albo sprawcy rozbili płytę nagrobną, otworzyli trumnę i zabrali z niej zachowany fragment czaszki.

Policjantka mówi, że w Gdańsku w ostatnich latach doszło do zniszczenia kilku nagrobków, ale nie do profanacji.

- To musieli być jacyś narkomani albo chorzy ludzie - mówi pani Bogumiła, mieszkanka Nowego Portu, która przyszła na cmentarz zapalić znicz. Kobieta jest w szoku. Płacze. - Mam tylko dobre wspomnienia z księdzem. To był wyjątkowy kapłan. Na grobie i wokół zawsze paliło się dużo świec.

Dobre zdanie na temat swojego poprzednika ma również ks. Górny.

- Ktoś zapewne zobaczył, że zawsze na grobie pali się dużo świec, więc może pomyślał, że leży tu bogaty człowiek i może mieć na przykład schowane cenne pamiątki albo złote plomby czy zęby. Ksiądz Jan Gustkowicz był przykładem kapłana z powołania i nie otaczał się dobrami materialnymi, więc osoby, które dokonały tej profanacji, niczego nie zyskają - mówi proboszcz.

  

Idealny kapłan

Ks. Jan Gustkowicz trafił do Gdańska w 1948 roku. W parafii św. Jadwigi Śląskiej w Nowym Porcie pracował do emerytury do roku 1984. Zmarł w 1993 r. - On wszystko, co miał, rozdawał biednym i potrzebującym - wspomina Gustkowicza ksiądz Paweł Górny. - Mogę śmiało powiedzieć, że jego dobroć dyskwalifikowała go do prowadzenia parafii. Nie był urzędnikiem. Trudno mu było zrealizować jakąś inwestycję w kościele, bo nie przywiązywał wagi do pieniędzy, tylko do człowieka. Wynikało to z jego pobożności.

Jego dobre relacje z mieszkańcami wspomina również pani Bogumiła: - Pamiętam, jak przyszłam z mężem do biura parafialnego, bo chciałam, żeby ksiądz udzielił nam ślubu. Zapytałam, ile płacę. Ksiądz Gustkowicz uśmiechnął się do nas i powiedział: „Kochana, co łaska, przecież wy, młodzi, nie macie pieniędzy”.

Podczas ostatniego niedzielnego nabożeństwa obecny proboszcz modlił się w intencji sprawców. - To, co się wydarzyło, jest irracjonalne, niepojęte i podłe, ale musimy wybaczyć. Poprosiłem wiernych o modlitwę za nawrócenie się sprawców i o to, by nasze serca nie zostały dotknięte nienawiścią - mówi ks. Górny.

  

Do ośmiu lat więzienia

Policja rozmawiała ze świadkami, zabezpieczyła ślady i zapis z monitoringu. Materiały zostały przekazane do prokuratury. Sprawcy będą ścigani z artykułu 262 paragraf 2: „kto ograbia zwłoki, grób lub inne miejsce spoczynku zmarłego, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

Proboszcz parafii w Nowy Porcie rozmawiał już z krewnymi księdza Gustkowicza w sprawie przyszłości płyty nagrobnej. - Rodzina zastanawia się nad tym, by jej nie odbudowywać, tylko posklejać. To miałby być taki symbol, znak tego, co się stało. Dobro i tak trzeba pełnić. Taki czyn nas nie zatrzyma - mówi kapłan.

TV

Po Wielkanocy zacznie jeździć autobus na wodór