• Start
  • Wiadomości
  • Nośmy maseczki ochronne - dlaczego to takie ważne tłumaczy były prezes NFZ

Nośmy maseczki ochronne - dlaczego to takie ważne tłumaczy były prezes NFZ

Z czego powinny być wykonane, kogo mają chronić i czy wejdą na trwałe do naszej garderoby - o tym pisze dr Tadeusz Jędrzejczyk, lekarz związany z Gdańskim Uniwersytetem Medycznym, dyrektor Departamentu Zdrowia gdańskiego Urzędu Marszałkowskiego, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia (w latach 2014–2016).
28.03.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Powinniśmy rozważyć noszenie maseczek na stałe w okresach zagrożeń wirusami
Taki widok dzisiaj nikogo już nie dziwi, ale wg dr. Tadeusza Jędrzejczyka powinniśmy rozważyć noszenie maseczek na stałe w okresach zagrożeń wirusami
fot. Andrzej J. Gojke / KFP


Sprawdź statystyki: 36 zakażonych na Pomorzu. Sobota rekordowa - prawie 250 nowych przypadków w kraju

Noszenie masek w czasie pandemii to temat wywołujący wyjątkowo liczne kontrowersje. Światowa Organizacja Zdrowia, powiedzmy to szczerze, nie jest do końca konsekwentna w swoich zaleceniach dotyczących używania masek. Nie krytykuję ani nie podważam wiedzy i dobrej woli ekspertów, którzy przygotowali rekomendację dla WHO. Pragnę tylko zauważyć, że rekomendacje z czasem ulegają zmianie. Na przykład karmienie wyłącznie mlekiem naturalnym - kiedyś stawiano granicę 3 miesięcy, teraz na 6 miesięcy. Więcej na temat rekomendacji WHO - w komentarzu.

Dr Tadeusz Jędrzejczyk jest lekarzem, dyrektorem Departamentu Zdrowia gdańskiego Urzędu Marszałkowskiego. W latach 2014–2016 piastował stanowisko prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia
Dr Tadeusz Jędrzejczyk jest lekarzem, dyrektorem Departamentu Zdrowia gdańskiego Urzędu Marszałkowskiego. W latach 2014–2016 piastował stanowisko prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia
mat. pras.

 

Noszenie masek w czasie pandemii to temat wywołujący wyjątkowo liczne kontrowersje. Światowa Organizacja Zdrowia, powiedzmy to szczerze, nie jest do końca konsekwentna w swoich zaleceniach dotyczących używania masek. Nie krytykuję ani nie podważam wiedzy i dobrej woli ekspertów, którzy przygotowali rekomendację dla WHO. Pragnę tylko zauważyć, że rekomendacje z czasem ulegają zmianie. Na przykład karmienie wyłącznie mlekiem naturalnym - kiedyś stawiano granicę 3 miesięcy, teraz na 6 miesięcy. Więcej na temat rekomendacji WHO - w komentarzu.

 

Zatem podtrzymuję swoją wcześniejszą opinię, że używanie maseczek chroni przede wszystkim innych przede mną. Nie 100% ale, przy prawidłowym użyciu zmniejszenie ryzyka jest wyraźne. Nawet zaś niewielkiej formalnie skali zmniejszenie wskaźnika, którym mierzymy stopień zaraźliwości, może przełożyć się na ocalenie wielu osób. Maseczka rzecz jasna chroni także noszącego ją - ale w tym krótkim eseju chodzi mi o efekt zdrowia publicznego. Największym zaś zagrożeniem w rozpowszechnianiu SARS-CoV-2 są zaś bezobjawowi nosiciele (część z nich, po okresie bezobjawowych, rozwija różne objawy COVID-19 oczywiście).

Jak zatem wykorzystać to narzędzie? Po pierwsze, żeby miało znaczenie w ograniczaniu dynamiki pandemii (i każdej epidemii, przenoszonej drogą kropelkową) musi być używania powszechnie, przez zdecydowaną większość zagrożonej populacji (uwaga! pojawiły się doniesienia, że koronawirus SARS-CoV-2 może przenosić się prawie "z powietrzem", czyli bardziej jak odra - ale na razie to są pojedyncze sygnały, które z pewnością będą weryfikowane; to akurat ważne - bo wtedy to zmniejszenie ryzyka przy pomocy masek nie będzie tak znaczące, jak przy grypie; osobiście zresztą skłaniam się do opinii, że chodzi o wielkość kropli w aerozolu i niewielkiej dawki wirusa potrzebnej do zakażenia). Inaczej ujmując - jest zdecydowanie lepszą formą ochrony zbiorowej niż Indywidualnej (tak, kolejna litera alfabetu będzie czekać na swoją kolej). Porównując do odry warto zauważyć, że traktujemy ją jako chorobę na tyle poważną, że populację chronią przed nią obowiązkowe szczepienia.


O TYM:
Noście maski, bo infekcja koronawirusowa to choroba jednostkowa, która dotyczy nas wszystkich. Pytania i odpowiedzi

 

Kolejne pytanie jest - kiedy warto ją wdrożyć? Otóż obecnie, skoro "średnio"(max. dyplomacji używając) dostępne maski są drogie, stosowane standardy ilościowe niepewne, to poza masowym importem i tak nie ma możliwości, żeby maski mogło nosić oczekiwane 90-95% osób. Jednak, przy ewentualnym, lecz wciąż jeszcze niepewnym sukcesem ograniczenia epidemii przed latem, możemy spodziewać się nawrotu fali zachorowań jesienią. Dlatego warto bardzo poważnie rozważyć, aby program "z maseczką zdrowie"; ruszył tak czy inaczej jak najszybciej i umożliwił nam łatwiejsze przetrwanie zarówno obecnego jak i kolejnego, możliwego sezonu.

 

Każda interwencja zdrowia publicznego, zwłaszcza taka, która dotyka zachowań ludzkich, musi uwzględniać "wykonalność" (angielski odpowiednik "feasibility"; ma jeszcze drugie znaczenie - "prawdopodobieństwo" - czyli właśnie - chodzi o prawdopodobieństwo wykonalności). Kolejnymi elementami, które warto wziąć pod uwagę są względy ekologiczne i ekonomiczne. Tak jest, chodzi o to, że jeśli nawet lekarstwo jest trochę gorzkie, to jednak powinno jak najmniej szkodzić. Ta reguła powinna być uwzględniania także w zdrowiu publicznym - chociaż, niestety, nie zawsze jest.



WIĘCEJ:
To ma sens! Pierwsze maseczki szyte społecznie trafiły do szpitali. Zamówienia idą w tysiące

 

W związku z powyższym oraz praktycznie braku różnicy pomiędzy profesjonalnymi maskami jednorazowymi i wielorazowymi (odnośnik w formie komentarza) rozwiązanie, do którego stanęły szwalnie w wielu miejscach w Polsce (także i w moim Pomorskie ), czyli szycie masek bawełnianych (ewentualnie z wszytym filtrem), jest świetnym pomysłem. wcale nie jest złym pomysłem. Z drugiej strony, obecne masowe importowanie masek z Dalekiego Wschodu dosłownie w tygodnie po zaimportowaniu wirusa, jakkolwiek podyktowane obecnie wyższa koniecznością, budzi mój wewnętrzny opór.

Innymi słowy: dzisiaj lepiej zaopatrzyć wszystkich w maski wzorem Czechów - ze zdecydowanie nieporównywalnym ryzykiem bycia razem z nimi wyśmianych przez "resztę" niż przyznania potem, że jednak mieli rację.

Innymi słowy 2: maseczki profesjonalne są lepsze w ochronie, zwłaszcza w połączeniu z innymi środkami ochrony (gogle, przyłbica, kombinezon). W praktyce jednak niewykonalne jest uzbrojenie wszystkich w takie środki. Ergo: nie są praktycznie lepsze.

Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że nie chodzi mi tu o sprzeciw wobec globalizacji ani tym bardziej niechęć wobec azjatyckich nacji i ich kultur, tylko właśnie względy praktyczne, ekologiczne (kolejne tony paliwa i dosłownie kilometry

sześcienne wyemitowanego CO2) jak i ekonomiczne (po krótkim okresie pełnego zatrudnienia praca niedługo zacznie się "dobrem" coraz bardziej poszukiwanym). Oczywiście bawełnę też musimy importować, jednak jest to tylko surowiec, który i tak sprowadzamy. Oszczędności wynikające z możliwości użycia wielorazowego są zaś nie do przecenienia. Podsumowując: 8-10 maseczek każdy kupuje (i dokupuje, gdy się zużyją), tak aby zmieniać 3- 4 razy dziennie i wyprać. Podobnie, jak robimy to ze skarpetkami.

Kiedy? Oczywiście docelowo tylko w sezonie (to znaczy - także we wszystkich kolejnych sezonach, nawet nie tak groźny jak ten obecny). Szczepienia ochronne np. przeciwko grypie, cieszą się niewystarczającą, dla zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego, popularnością. Może, po obecnej pandemii, takie rozwiązanie mogłoby się (wspierane, rzecz jasna przez prawo - ale przede wszystkim - zaakceptowane społecznie) przyjąć? Poddaję pod rozwagę.

Wielu lekarzy POZ marzy o wprowadzeniu powszechnego obowiązku stosowania maseczek przez pacjentów, przynajmniej tych z objawami infekcji. Zwłaszcza, że nie chodziłoby tu o ich używanie 16h/dobę. Niewielki pożytek z noszenia maseczki mamy sami i nasi bliźni, jeśli robimy to w lesie czy na łące. Nie ma także większego sensu nosić jej w domu (za wyjątkiem oczywiście sytuacji, gdy mieszkamy z osobami ze szczególnych grup ryzyka lub w czasie kwarantanny). Natomiast wchodząc do metra/tramwaju/autobusu, dużego sklepu, kina - i jeszcze raz - tylko i dopiero wtedy, gdy władze sanitarne oceniłyby zasadność takich decyzji.

PS. Starym akademickim zwyczajem, dzieląc się z Wami oceną w tej konkretnej kwestii nie powinienem oczywiście zapominać o standardach przejrzystości. Na wszelki wypadek zatem wspomnę, że sam nie mam udziałów ani nie prowadzę produkcji w formie szycia maseczek sam a także nie robi tego nikt z mojej najbliższej rodziny ani robić nie zamierza. Z tej dalszej rodziny, z tego, co wiem, też zresztą nie.

CZYTAJ:
Jak zrobić najprostszą maseczkę na twarz i jak ją nosić - zobacz instrukcje

TV

Obrona Westerplatte – pierwsze starcie II wojny. Rozmowa z dr. Janem Szkudlińskim