• Start
  • Wiadomości
  • Kościoł św. Jana. Ks. Krzysztof Niedałtowski: “Ten kryzys nie musi się skończyć destrukcją”

Kościoł św. Jana. Ks. Krzysztof Niedałtowski: “Ten kryzys nie musi się skończyć destrukcją”

Portal Gdańsk.pl tradycyjnie już w czasie epidemii transmitował mszę św. niedzielną z kościoła św. Jana w Gdańsku. Na 6 grudnia przypadła II niedziela adwentu. Liturgia słowa była tym razem ściśle związana z postacią patrona gdańskiej świątyni, św. Jana Chrzciciela.
06.12.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Ks. Krzysztof Niedałtowski w trakcie mszy św. II niedzieli adwentu w kościele św. Jana w Gdańsku - niedziela, 6 grudnia 2020 roku
Ks. Krzysztof Niedałtowski w trakcie mszy św. II niedzieli adwentu w kościele św. Jana w Gdańsku - niedziela, 6 grudnia 2020 roku
www.gdansk.pl

 

Ks. Krzysztof Niedałtowski, rektor kościoła św. Jana i duszpasterz środowisk twórczych, szukał w kazaniu odniesień między czasami Jana Chrzciciela, a naszą współczesnością. Ponad dwa tysiące lat temu, w Palestynie wśród dużej części żyjących tam ludzi panowało poczucie kryzysu religii, podobnie jak to dzieje się dzisiaj na świecie i w Polsce. Dlatego właśnie dawni Żydzi szli za Janem Chrzcicielem nad Jordan, a nie na Wzgórze Świątynne w Jerozolimie, ku oburzeniu ówczesnych kapłanów. Symbol chrztu poprzez zanurzenie całego człowieka w wodzie, zarówno wtedy, jak i teraz oznacza, że umiera “stary człowiek” i rodzi się “nowy człowiek”.

Całej mszy św. z kazaniem można wysłuchać - TUTAJ

 

Ks. Krzysztof Niedałtowski mówił m.in.:

"Myślę o tym znaku i o tym, co przeżywali ci ludzie wtedy u Jana i myślę o nas. To jest właściwie genialne zaproszenie i zachęta, żeby coś takiego przeżyli w naszym własnym życiu. Tym bardziej, że jest to trudny czas: trudny czas w ojczyźnie, trudny czas w Kościele, trudny czas przez pandemię. Widzimy, jak zawodzą pewne dotychczasowe schematy działania. Jak skostniałe bywają struktury, również te kościelne. Jak bardzo potrzeba odnowy, uwolnienia, wyzwolenia. I tu przychodzi z pomocą, w tej Ewangelii, słowo “nawrócenie”. I znowu, owszem, nawrócenie może nam się kojarzyć z takim rekolekcyjnym, pobożnym, nieco świątynnym aktem, gdzie mamy się wyspowiadać, mamy podjąć jakieś nowe postanowienia. Tak, to rzeczywiście są składowe nawrócenia, ale tu chodzi o coś znacznie głębszego, niż tylko zewnętrzny znak. Zobaczcie: ci ludzie, którzy szli do Jana, dalej już ni chcieli takich nawróceń światynnych, gdzie trzeba było złożyć ofiarę, w to święto Jom Kipur, gdzie jest oczyszczenie, gdzie się na kozła ofiarnego przerzuca grzechy, gdzie do skarbony trzeba dołożyć datek i wtedy się wykupię z tego… To jest bardzo zewnętrzne, z tego pusty rytuał się może zrobić. A oni idą nad Jordan kawał drogi, zadają sobie trud, podejmują inwestycję, wysiłek - to jest jeden dzień drogi co najmniej, drugi żeby wrócić. Żeby nawrócić się, czyli zacząć nowe życie, i tutaj też nie chodzi o to, że Jan kładzie akcent na wyzwolenie takie wyznaniowe, religijne, rytualne, tylko chodzi o to, żeby to nawrócenie było nie tylko nawróceniem do praktyk pobożnych, co zwróceniem się w stronę bliźnich, spraw społecznych, tego naprawiania świata, tego ulepszania życia i swojego, i innych. To jest nawrócenie, które decyduje o tym entuzjazmie nowego początku. O tym, że można poszukać jakiegoś odrodzenia, odnowy. Takie fale przez Kościół przechodziły wielokrotnie, takie zdarzenia przeżywaliśmy też my, jako Polacy, gdzieś za czasów, gdy przyjeżdżał Jan Paweł II. Pamiętamy te momenty entuzjazmu, wszystko co się wtedy działo i chciałbym, żebyśmy coś takiego przeżyli najpierw indywidualnie, każdy w swoim życiu, z początkiem tego adwentu, żeby zrozumieć, że to jest wielkie wydarzenie, że to jest ogromna szansa, że ten czas też temu sprzyja, że ten kryzys nie musi się skończyć destrukcją, ale może być śmiercią starego porządku, i narodzeniem się nowego. I w tym nowym jest ogromna siła, jest ogromna energia. Jest też poczucie tej czystości, którą możemy zacząć budować. Wszystko jest przed nami, wszystko jest otwarte, więc cieszę się również obserwując to, co się dzieje w polskim Kościele, że obudziła się jakaś duża energia. Godzinami siedzę na różnych wideokonferencjach z całą Polską i z całym światem, mówiąc o Kościele, ale szczególnie o polskim Kościele, jako o tym, który jest w kryzysie, ale szukamy sposobów odrodzenia, odnowienia, oczyszczenia. I jest ogromna liczba młodych ludzi, którzy również tego bardzo chcą. Jest ogromna ilość zaangażowanych intelektualnie, duchowo, ludzi, którzy szukają konkretnych sposobów organizowania się, pokazywania, że to jest coś, co jest w naszych rękach. Przede wszystkim w naszych rękach. I chciałbym, żebyśmy taki entuzjazm, ten powiew nowego początku, przeżyli zarówno w swoim indywidualnym życiu, z tym adwentem i z tym Bożym Narodzeniem, które w tym roku będzie trudne, inne, ale przez to może być głębsze, mądrzejsze, mniej powierzchowne. I abyśmy rzeczywiście potraktowali to, jako coś bardzo trwałego, coś bardzo ważnego, jako początek nowej biografii w naszym życiu. Bardzo dużo dobrej energii jest w tym, co słyszeliśmy i u Izajasza, i w tym liście Piotra, który też mówi o jakimś kataklizmie, który kończy pewną epokę, ale ten cierpliwy Bóg mówi: “Ja chcę wybrać taki moment, abyście rozpoczęli na nowo, nie jako przyłapani na jakimś gorącym uczynku, nie w chwili słabości, tylko żebyście byli gotowi, przebudzeni, żebyście byli świadomi. I zaczynamy!”. No więc spróbujmy, zapraszam. Zaczynajmy, każdy od siebie. A może to się zsumuje w jakąś wielką, dobrą falę, energię nowego początku społecznego, kościelnego, kosmicznego…”.

TV

Zupa na Monciaku