• Start
  • Wiadomości
  • Wrzeszcz Centralny: Istnieje życie poza plażą - chodź do parku!

Wrzeszcz Centralny: Istnieje życie poza plażą - chodź do parku!

Zapomniany Park Uphagena we Wrzeszczu od południa do pierwszej w nocy tętnił życiem w minioną sobotę za sprawą wydarzenia “Wrzeszcz 2.0”. O kulturze spędzania wolnego czasu w parku, duchu Wrzeszcza i chorobie zwanej animacją rozmawiamy z Alicją Nowicką i Łukaszem Karendysem ze Stowarzyszenia Wrzeszcz Centralny - organizatorami sobotniej parkowej imprezy.
30.05.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Alicja Nowicka i Łukasz Karendys z Wrzeszcza Centralnego
Alicja Nowicka i Łukasz Karendys z Wrzeszcza Centralnego
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Izabela Biała: Skąd się wziął Wrzeszcz Centralny i wasze premierowe wydarzenie w Parku Uphagena, w sobotę, 26 maja?

Alicja:  - Jesteśmy odrodzonymi lokalsami. Oboje od sześciu lat mieszkamy w Gdańsku i zakochaliśmy się w tym mieście. W tym czasie, zauważyliśmy tu wiele dobrych zmian, ale są też obszary, za którymi Gdańsk jeszcze nie nadążył. Na przykład brakuje tu kultury spędzania wolnego czasu w parku, która np. w Poznaniu czy Wrocławiu jest dobrze rozwinięta. W Gdańsku parki są puste. Plaże są pełne, ale to nie to samo. Chcieliśmy się przyczynić do pobudzenia tej parkowej kultury.

Łukasz Karendys: - Oczywiście plaże są wielkim atutem Gdańska, ale są okupowane przez masę gofrów, pontonów, parawanów, cymbergajów i kręconych lodów, pamiątek za piątaka itd. Naturalne jest, że spędzamy czas wolny nad wodą, ale z drugiej strony nam to do końca nie odpowiada. Plaża nie jest przestrzenią atrakcyjną dla wszystkich członków społeczności. Parkowa przestrzeń nie jest w pełni „wyanimowana”.


Nie jest? Ludzie spacerują po parkach, wypoczywają na ławkach, od czasu do czasu odbywają się w nich akcje plenerowe. Przez kilka lat w Parku Oliwskim funkcjonowało wydarzenie pn. “Parkowanie”. Uważacie, że to za mało swobodne podejście do miejskiej zieleni?

Łukasz: - Jednym z elementów, który z mojej strony wpłynął na idee Wrzeszcza Centralnego były podróże po miastach w Europie. Rotterdam, Santiago de Compostela, Brema: w każdym z tych miast powtarzały się podobne obserwacje. Ludzie tam w naturalny sposób korzystają z każdego skrawka zieleni. Ktoś wysiadł np. z tramwaju jadącego pasem zieleni, odłożył teczkę na trawę, ściągał laczki i po prostu sobie siedział. Od dawna zbieramy też publikacje o zielonej przestrzeni miejskiej, czy to z Polski, czy z zagranicy. Historia zieleni w mieście traktowanej wypoczynkowo sięga setki lat wstecz.

Wydarzenie Wrzeszcz 2.0 odbyło się w Parku Uphagena
Wydarzenie Wrzeszcz 2.0 odbyło się w Parku Uphagena
Wrzeszcz Centralny


Zawodowo także jesteście związani z ideą stowarzyszenia?

A.: - Studiujemy zarządzanie kulturą i jednym z naszych zainteresowań w tej dziedzinie jest właśnie przestrzeń miejska.

Ł.: - Zapadliśmy na chorobę chęci animacji. Kiedy idziemy sobie spacerem przez miasto, przed oczami pojawiają nam się wizje: “A gdyby tutaj zrobić coś takiego? Wow!”

A.: - Ostatnio pojechaliśmy stopem na Litwę i siedzieliśmy sobie na klimatycznym skwerze w pewnym miasteczku. Mieliśmy przy sobie głośnik, włączyliśmy muzykę. Łukasz ukrył go między gałęziami drzewa. Obserwowaliśmy ludzi, którzy zatrzymywali się na chwilę przy muzyce i rozglądali się.

Ł.: - Włączyliśmy muzykę ambientową, która z jednej strony była delikatna, a z drugiej mocno przyciągała - nie była rytmiczna. Część osób, pewnie przechodzących tamtędy setki razy w roku, stykając się z nowym bodźcem, budziła się i uświadamiała sobie, że to miejsce w ogóle istnieje.


To była akcja spontaniczna, ale kilkunastogodzinna impreza w Parku Uphagena wymagała od was pewnie kilku dobrych miesięcy pracy… Skąd wziął się ten pomysł?

A.: - Wpadliśmy na niego podczas zajęć.

Ł.: - To były zajęcia z projektu indywidualnego. Usłyszeliśmy, jak to na studiach: “wszystkie te papierki musicie wypełnić, napiszcie biznes plan, zbudujcie harmonogram wydarzenia, określcie partnerów i na tej podstawie otrzymacie zaliczenie”. Powiedziałem wtedy, że to już jest przesada, że zrobimy coś naprawdę i koniec.

A.: - Zrobiliśmy w grupie głosowanie, kto jest za tym, żeby zrobić coś naprawdę, a nie tylko zaliczyć przedmiot na papierze. Wszyscy byli za.

Z dziećmi, znajomymi, z pieskiem - przestrzeń parku jest otwarta dla każdego
Z dziećmi, znajomymi, z pieskiem - przestrzeń parku jest otwarta dla każdego
Wrzeszcz Centralny


Na podstawie wielkiego powodzenia sobotniej imprezy, zaliczenie macie w kieszeni?

Ł.: - Z naszej perspektywy tak. Oczywiście brak wiedzy wyklucza wiele działań, ale zarządzanie kulturą to m.in. zarządzanie przestrzenią dla ludzi w ogóle. Kultury nie tworzą tylko dzieła, ale także to jak ludzie się czują, co robią i gdzie są. Uczestnicy imprezy stworzyli jakąś kulturę w Parku Uphagena.

Przez cały dzień nie wiedzieliśmy czy to się udało, było mnóstwo emocji, trwała produkcja. W końcu usiedliśmy na chwilę. Patrzę w jedną stronę: ktoś ze sobą rozmawia, ktoś się śmieje, obok gra w badmintona, ktoś czyta książkę, a inny leży na trawie i śpi, ktoś na boso chodzi po trawie, albo wypróbowuje rower z warsztatów, a ktoś je.

A: Ludzie rozmawiali ze sobą, nie mieli telefonów w rękach. Było im chyba przyjemnie.

O pierwszej w nocy jeszcze słuchaliśmy muzyki. Na trawniku tańczyło 50 osób.

Łukasz:- I nikt nie sprowadził nam za to burzy na głowę. To o czymś świadczy.


Miałam wrażenie, że tego dnia w parku w zasadzie nie działo się nic nadzwyczajnego: ludzie rozmawiali, jedli, grali, słuchali muzyki, dzieci rysowały kredą po chodniku, a z drugiej strony było nadzwyczaj przyjemnie, wszyscy się uśmiechali do nieznajomych wokół. Pełna błogość. To jest ten kierunek, w którym chcecie iść? Wrzeszcz Centralny to będą takie akcje?

Ł.: - Nie chcemy się zamykać w koncepcji animacji tylko parków. Gdybyśmy zajmowali się cotygodniowym otwieraniem parku, przestałoby to być już animacją, a stałoby się standardowym działaniem i myślę, że park straciłby przez to swój urok i moc.

Wrzeszcz Centralny

Czyli to, co chcieliście osiągnąć, to żeby ludzie sami zaczęli tu przychodzić, jak te dziewczyny, które siedzą obok nas na trawie?

A.:  - Żeby zauważyli, że ten park istnieje, by w wolnym czasie umawiali się tu na spotkania.

Ł.: - Siedzenie na trawniku to coś pięknego. Bardzo wiele osób, czy to w rozmowie z nami, czy w podsłuchanych dialogach, wypowiadało zdanie, które chcieliśmy usłyszeć: “jaka to wspaniała przestrzeń, nigdy wcześniej tego nie zauważyłem”. I to jest hit! Jeżeli my widzimy takie potencjały miejsca zanim w nim zadziałamy, to może ktoś inny też zacznie je zauważać i też coś tam zrobi? Tego dnia dowiedzieliśmy się zresztą, że wydarzenie które było tydzień wcześniej - “Noc Wrzeszcza”, robili nasi znajomi. Oni z kolei nie wiedzieli, że “Wrzeszcz 2.0” to nasza inicjatywa. Uznaliśmy, że trzeba wspólnie dalej działać w tę stronę.


Działać lokalnie? Nazywacie się przecież Wrzeszcz Centralny...

A.: Nie wiemy do końca czy tak pozostanie, ale jest to dla nas jakieś zobowiązanie.

Ł.: Na pewno chcemy łączyć Wrzeszcz Górny z Dolnym, stąd nazwa stowarzyszenia, aczkolwiek jeśli nasze zasoby kreatywności pozwolą nam wyjść poza tę dzielnicę, nie będziemy się przed tym bronić. Zrobimy delegację z Wrzeszcza (śmiech).

Wrzeszcz Centralny


Czyli nie będzie już więcej takiej imprezy w Parku Uphagena?

Ł..: - Nie chcemy obiecywać, bo lubimy się z obietnic wywiązywać.

A: - Może chociaż raz do roku… Sama bym tego chciała, wielu znajomych i nieznajomych już do nas pisze w tej sprawie.

Ł.: - Ile razy padło w sobotę zdanie: “Rozumiem, że teraz co tydzień?” Szczególnie ujęła nas pewna starsza pani, która grając w parku w badmintona powiedziała, że warto byłoby następnym razem postawić jeszcze stół do ping ponga i że dotąd nie grała tutaj w żadną grę, bo nikt tego nie robił. To było piękne!

A.: - Zapowiedziała, że będzie do nas dzwonić i pytać o kolejną imprezę…

Ł.: - Komercyjnie patrząc, nigdy by się to nie udało. Tu nie było żadnego grantu od miasta, wszystko to był nasz wkład własny i czyjaś pomoc spadająca nagle z kosmosu. Od początku założyliśmy, że to wydarzenie będzie oddolne i w ogóle nie nastawione finansowo. Znalazłoby się może jakieś wsparcie z rady dzielnicy czy z miasta, ale te środki jest dość ciężko pozyskać i przez brak czasu nie staraliśmy się o nie. Mam też świadomość, że życie kulturalne w Gdańsku kwitnie, a my jesteśmy zupełnie nowi, bez zaufania społecznego.

To był sprawdzian dla nas i mega satysfakcja, że ludzie którzy tu przyszli też poczuli coś przyjemnego, o to chodziło. Park zadziałał, było mnóstwo skumulowanej energii, nigdy dotąd nie wykorzystanej, bo nie ma tu przetartych ścieżek. My to tylko zaaranżowaliśmy. Muzyka leciała ta, a nie inna. Warsztaty były takie, jakie miał być (m.in. joga, robienie lampionów, ale i pielęgnacja rowerów - red.). Do tego kanapy, łóżka, hamaki, leżaki, stoliki, krzesła… Chcieliśmy, żeby to była taka domówka w parku.

A: - Jeśli wrócimy do Parku Uphagena, to zawsze wprowadzając nowe elementy, ale potrzeba czasu, żeby wpaść na to, co konkretnie mogłoby to być. Może nowy element zamiast warsztatów, który spowodowałby, że pojawiliby się tu nowi ludzie?


Macie już jakieś plany, o których możecie mówić czy na razie odpoczywacie?

Ł.: - Mogę powiedzieć tylko tyle, że przynajmniej dwa kolejne projekty są na bardziej na etapie, realizacji niż marzeń. Już w jakiś sposób istnieją, chcemy je zrealizować.. Znów będziemy poruszać miejsca, które w tym momencie umierają lub ich nie ma, albo stworzymy je na nowo.

`Przyjemność` - była tematem przewodnim dla artystów, którzy prezentowali swoje dzieła w Parku Uphagena
`Przyjemność` - była tematem przewodnim dla artystów, którzy prezentowali swoje dzieła w Parku Uphagena
Wrzeszcz Centralny


A jeśli ktoś, kto był w sobotę w parku, jest za tę imprezę wdzięczny i chciałby wam jakoś pomóc, przyczynić się do realizacji kolejnych wydarzeń, może się do was zgłosić?

A.: - Tak, już nawet w sobotę podjechał do nas chłopak na rowerze i pyta co tu się dzieje. “Ja też zawsze chciałem coś porobić we Wrzeszczu, ale nie wiedziałem jak” - To dzwoń do nas, dajesz pomysły i dołączasz.

Ł. :- We Wrzeszczu zaklęty jest duch, to też jest nasze hasło. Wyszedł z Jaśkowej Doliny i rozlał się wokół. Mam wrażenie, że ta dzielnica samoistnie jest autentycznym centrum człowieczego życia w Gdańsku. Tu osiedli ludzie, którzy najwięcej czują. Oliwa i Przymorze na przykład poszły mocno w stronę pracy, ja też mam tam jedno z zajęć zawodowych… Główne Miasto to oczywiście nie tylko turyści, ale to nie to, co Wrzeszcz. Patrzę na swoich znajomych, którzy tu mieszkają i poza pracą zajmują się innymi rzeczami, inspirują. Obserwując wszystkie zmiany i nowe miejsca powstające we Wrzeszczu, też pragnęliśmy stać się ich częścią, przyspieszyć je swoim wkładem. Zawsze chcieliśmy “coś robić” i moment, w którym z mówienia przechodzisz w działanie to jest właśnie cała filozofia.

A.: - Miejscówki we Wrzeszczu są świetne, ale teraz jest ciepło. Chodźmy na dwór, do parku, na 100cznie, na Podwórko na Dolnym Mieście.



TV

Pracownicy magistratu oddali krew