Zobacz akcję ratunkową po symulacji ataku dronami w budynek UCK
Wróg uderzył w szpital
Całe szczęście, że wciąż wygląda to na ćwiczenia - zwłaszcza, gdy teatralna zadymiarka robi dym, a krew to tylko czerwona farba. Studenci GUMedu leżeli na korytarzach budynku nr 9, polani farbą, symulując urazy głowy, kończyn (złamania otwarte), rany cięte i inne. Było ich kilkunastu. W korytarzu unosił się dym, wyły syreny, słychać było rozpaczliwe wołania o pomoc.
Szły ciarki od samego patrzenia. a przecież to tylko symulacja ataku dronowego. Takie ćwiczenia - z udziałem polskiej młodzieży - muszą się w UCK odbywać, bo szpital musi być gotowy na najgorsze. Ćwiczy się atak anonimowego “wroga”, choć wszyscy zdają sobie sprawę, że w tym samym czasie putinowska Rosja, nagminnie atakuje obiekty cywilne w Ukrainie - bloki mieszkalne, szpitale, szkoły i dworce.
Radioaktywny jod we krwi
Kiedy budynek nr 9 na UCK został w czasie symulacji zaatakowany przez drony, na miejscu za chwilę pojawiły się karetki, a studenci III roku ratownictwa medycznego pobiegli do rannych. Wyniesiono ich przed budynek. Tu, na niebieskim brezencie odbywał się tzw. triage (czytaj triaż), czyli procedura szybkiej oceny stanu pacjentów, aby wybrać priorytety. Najcięższe przypadki karetkami trafiły na pobliski KOR - Kliniczny Oddział Ratunkowy. Tu zajął się nimi przeszkolony personel.
- Każdy przypadek jest tu analizowany - mówi Piotr Robakowski, główny specjalista ds. obronności i bezpieczeństwa szpitala UCK. - Części można pomóc na miejscu, inni mogą wymagać transportu do kolejnych szpitali. O tym, jaki jest priorytet, decydują ratownicy triażu.
Była nawet "pacjentka", która wcześniej przyjęła dużą dawkę jodu radioaktywnego w trakcie przepisanej terapii. To oznaczało, że jej wylewająca się z rany krew może być źródłem zagrożenia dla personelu. - Dlatego pojawiły się służby odpowiedzialne za promieniowanie radioaktywne - mówi Robakowski.
Akcja trwała kilka godzin. Nie było przy tym specjalnych żartów - wszyscy ćwiczyli na poważnie. Pozoranci i personel mają jednak nadzieję, że testowane procedury pozostaną tylko i wyłącznie ćwiczeniami.
ZOBACZ NASZĄ FOTORELACJĘ