• Start
  • Wiadomości
  • Świat czułej narratorki. Co Olga Tokarczuk mówiła w Centrum św. Jana

Świat czułej narratorki. Co Olga Tokarczuk mówiła w Centrum św. Jana

Miejscówki rozeszły się błyskawicznie. Na krzesłach - około 300 osób, wśród nich prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Wszyscy chcieli posłuchać Olgi Tokarczuk. Choć noblistka zastrzegła, że nie przyjechała do Gdańska jako myślicielka, tylko pisarka, to rozmowa pożeglowała w rejs dookoła świata. Geopolityka, filozofia, science fiction, kondycja ludzkości, kosmici… to niektóre z portów, do których dobijała. Z tej podróży wyłonił się obraz empatycznej humanistki, wierzącej mimo całego zła w miłość i dążenie człowieka ku dobru. Oraz skromnej pisarki i erudytki zafascynowanej sztuczną inteligencją. - Kocham Gdańsk, czuję się tu jak w domu - usłyszeli na początek zebrani.
04.06.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Portret kobiety, pisarki Olgi Tokarczuk z mikrofonem na scenie.
Olga Tokarczuk, gościni Centrum św. Jana
Fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Czułość i odpowiedzialność za słowa

Około 300 zebranych w Centrum św. Jana osób zgotowało na powitanie Olgi Tokarczuk głośną owację. Wśród nich była prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.

- Jesteśmy w przeddzień rocznicy wyborów czerwcowych. W weekend świętowaliśmy obywatelsko. Ponad 200 organizacji pozarządowych wzbogaciło program Święta Wolności i Praw Obywatelskich, pokazując co robią obywatelki i obywatele, wpływając na losy Polski, często tej małej, gminnej, w różnych miejscach – mówiła prezydent Gdańska nawiązując do trwających od 31 maja do 4 czerwca obchodów rocznicowych. - A za chwilę spotkanie z kulturą - kulturą słowa. Za to bardzo dziękuję Nadbałtyckiemu Centrum Kultury, ale także Narodowemu Centrum Kultury. Pewnie każdy z was ma różne myśli po weekendzie. Ale myślę, że to z czym pewnie bohaterka dzisiejszego popołudnia nam się kojarzy, to przede wszystkim - czułość. Pomyślmy także o sobie, o nas samych, o naszym narodzie z czułością i bierzmy się do pracy – wezwała Aleksandra Dulkiewicz. 

Tłum ludzi w gotyckim kościele, w którym jest centrum kultury.
Wśród setek słuchaczy była prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz
Fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Spotkanie odbyło się 3 czerwca w ramach XI edycji Międzynarodowego Forum „Europa z widokiem na przyszłość”. Te wydarzenie jest częścią programu kulturalnego polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. 

- Bardzo się cieszę, że Narodowe Centrum Kultury pomyślało o Gdańsku i pomyślało o naszej fantastycznej, wspaniałej noblistce, mistrzyni słowa. Myślę, że najważniejsze słowa, które mogłabym dzisiaj wypowiedzieć, to to, żebyśmy trzymali się razem, żebyśmy ważyli każde słowo i byśmy myśleli o tym, że słowa naprawdę bardzo dużo znaczą, przede wszystkim te wypowiadane – powiedziała Marta Cienkowska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

ECS. Europa z widokiem na przyszłość: Tokarczuk, Chu, Portnov, Leder

Skromna pisarka, a nie myślicielka

Rozmowę z pisarką prowadziła kulturoznawczyni, dr hab. Magdalena Barbaruk.

- Nie muszę oczywiście przedstawiać Olgi Tokarczuk, choć mogłabym to zrobić wymieniając wszystkie prestiżowe nagrody, które otrzymała, i książki, które napisała - zaczęła profesorka Uniwersytetu Wrocławskiego. - Jesteśmy po wyborach. Czujemy konfuzję, która nie zwalnia nas z myślenia - dodała, sterując formułą rozmowy z Tokarczuk od roli pisarki do myślicielki.

- Siedzę tu jako pisarka. Nie roszczę sobie innej roli, nie jestem gotowa. Kocham Gdańsk, czuję się tu jak w domu i proszę nie oczekiwać, że będę opowiadała mądrości - zaprotestowała gościni i nawiązując do wprowadzonego przez Junga pojęcia „persony” - maski przybieranej przez człowieka na użytek społeczny, dodała, że przez Nagrodę Nobla dostała bardzo silną personę - Olgę Tokarczuk. Jako pisarce, trudno jest jej niejednokrotnie odpowiadać na zadawane przez ludzi pytania. Ma obawę przed „palnięciem”, które później podgrzewają media.

Przekonanie o takim właśnie, skromnym charakterze roli pisarki, wybrzmiało też podczas drugiej części spotkania - pytań słuchaczy. Jedna z nich - Amelka, zafascynowana ogromną wiedzą autorki wybijającą w jej książkach, zapytała skąd ona ją czerpie, gdzie są jej źródła.

- Ja nie mam wielkiej wiedzy, mam wiedzę pisarską – rozległą, ale płytką jak laguna. Na niczym się nie znam głęboko - odpowiedziała bohaterka.

Jej atrybuty to kojarzenie rzeczy odległych od siebie, pracowicie utkana sieć informacji zdobywanych przez lata z różnych źródeł, a zapoczątkowana namiętnym czytaniem powieści w dzieciństwie. Mechanizmem tworzenia tej sieci jest ciekawość, wyczulenie na dziwność. Tak się tworzy erudycja. Stałym lądem Olgi Tokarczuk jest literatura. Jak mówiła, dobra literatura przekracza granice. Już w dzieciństwie zafascynowało ją, że poprzez powieść wchodzimy do świata, który nigdy nie będzie nam dany do doświadczenia. Czytając, rozbudowujemy świadomość, stajemy się potężniejsi. Literatura odwołuje się do podstawowego, fundamentalnego doświadczenia - prawdy egzystencjalnej, przeżycia. Pokazuje, że różnice między ludźmi są mniejsze niż się wydaje. To różni ją od polityki, która te różnice podkreśla.

Dwie kobiety siedzą na fotelach na scenie i rozmawiają.
Z pisarką rozmawiała kulturoznawczyni, dr hab. Magdalena Barbaruk
Fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Zaś źródłem całej literatury są stare, opowiedziane już historie, mity, które są wciąż żywe i mają właściwości terapeutyczne. Pisanie to forma komunikacji, czerpanie z otoczenia. W przypadku Tokarczuk, każda jej książka jest odpowiedzią na jakiś brak. Natomiast czułość narratora, która nie jest do końca zdefiniowana, wynika z doświadczenia. U Siddharthy wynikała z doświadczenia nieszczęść świata, z jakimi zderzył się indyjski książę, opuszczając pałac. U małej Olgi wynikała z doświadczenia stosu butów w Auschwitz, gdy będąc dziewczynką zabrali ją tam rodzice. Czuły narrator nie widzi różnic między ludźmi.

W dzisiejszych czasach, kiedy poziom lęku zbiorowego jest wysoki, jak nigdy dotąd, obserwujemy zdrowy wybuch literatury science fiction, która rośnie w siłę, gdy ludzie czują się niepewni i zagrożeni. Tak było w czasach zimnej wojny, tak jest teraz.

Tokarczuk, Zaryan, Chutnik, Marszał i inni na Święcie Wolności i Praw Obywatelskich

Polityka w służbie wspólnoty

Rozmowa nie mogła toczyć się jednak tylko wokół literatury. Pisarka-noblistka jest autorytetem nie tylko w jej zakresie, również w szerokiej jak horyzont strefie codziennego życia. Temat polityki i ostatnich wyborów prezydenckich oraz powyborczej rzeczywistości wypływał więc w rozmowie z pisarką jak oliwa. Magdalena Barbaruk skojarzyła pojęcie „palnięcia” z wolnością polityczną i nawiązując do wypowiedzi Hanny Arendt oraz formy ekspresji polityków, zapytała czy przemawianie jest inną formą pisania.

- Przemawianie wydaje mi się anachroniczne. Przemawianie jest bezsensowne. Jedynym właściwym aspektem działalności politycznej jest działanie - tłumaczyła Tokarczuk. - Dla mnie polityczność to głębokie ludzkie zaangażowanie jednego człowieka na rzecz wspólnoty. Rozumiem politykę jako rezygnację z części swojego czasu i komfortu na rzecz wspólnoty, wynajdywanie rozwiązań dla jej dobra. Jesteśmy różni i dzięki wspólnocie możemy czerpać od siebie to, czego nie mamy.

Pisarka odniosła się do wyniku wyborów prezydenckich. Można załamywać ręce - ojej, wygrał nie nasz kandydat, będzie strasznie! Ale można spojrzeć i tak, że prawie tyle samo ludzi zagłosowało tak jak ja.

Gdy rozmowa wypłynęła na szersze wody geopolityki, wskazała na globalną potrzebę motywacji, która może jednoczyć ludzi. Długo myślała, że może nią być kryzys klimatyczny, który był motorem działań i ruchów społecznych. Jednak nagle stał się pojęciem niefajnym, nie sexy, na które jest obciachem się dziś powoływać.

- Zaczęłam fantazjować, że tą motywacją może być zagrożenie ze strony kosmitów, skoro nie jest nią już kryzys klimatyczny, okrucieństwo Putina, nieprzewidywalność Trumpa.

Jest nadzieja

Gdy z publiczności padło pytanie, czy zapalnikiem do zjednoczenia ludzi mogłoby być według pisarki zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji, rozszerzającej zakres władzy nad ludzkością, autorka przyznała się do swej fascynacji AI i długich rozmów z Chatem GPT, który spersonalizowała nadając mu postać kruka. ChatGPT przyjął to z entuzjazmem.

- Instynktownie nie boje się sztucznej inteligencji, jest jednym z wielu narzędzi. Czasem ludzi przerażają wymyślone przez nich narzędzia. Jest to opisane we Frankensteinie.

Ale ChatGPT to po prostu zgromadzona ludzka wiedza, która powstawała i ewoluowała przez wieki, do której mamy teraz niesamowity dostęp.

Ewolucyjnym, naturalnym i stale obecnym u człowieka mechanizmem jest też nadzieja. Gdy nasza bohaterka myśli o całym obecnym nieszczęściu, dwóch toczonych obecnie wielkich wojnach – w Ukrainie i Gazie, to nadzieję daje jej świadomość długiej drogi, jaką przez tysiąclecia przeszedł człowiek. To, że wszyscy obecni u św. Jana ludzie mogli się tego dnia tu spotkać, zawdzięczamy temu, że nasi dziadkowie przeżyli ciężkie czasy, i że ich przodkowie przetrwali bardzo ciężkie czasy. Wciąż żyjemy, bo człowiek ma tak wiele możliwości przetrwania, a potencjał dobra i miłości w ludziach jest większy niż zła.



 

TV

Jesienne nasadzenia drzew. Mikrolas w Kokoszkach