• Start
  • Wiadomości
  • Wolontariusze wspierają odbudowę jachtu po pułkowniku Kuklińskim

Akcja “Jack Strong”. Wolontariusze wspierają odbudowę jachtu po pułkowniku Kuklińskim

Akcja odbudowy jachtu “Strażnik Poranka” - pamiątki po pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim - wkracza w nową fazę. Obecnie prace postępują wewnątrz kadłuba, gdzie kończy się montaż elementów szkieletu. Przez cały weekend 19 - 21 stycznia w Gdańsku gościła 6-osobowa grupa wolontariuszy z różnych stron Polski, którzy mają na koncie budowę własnego dużego jachtu na Mazurach. Przyjechali po to, by wspomóc odbudowę “Strażnika Poranka”.
22.01.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Sześć osób wewnątrz kadłuba remontowanego jachtu
Wolontariusze, którzy przyjechali do Gdańska z różnych części kraju, żeby pomóc w remoncie jachtu po pułkowniku Kuklińskim. Stoją od lewej: Karolina Tyrka, Jakub Ejdys, Filip Mączkowiak. Siedzą od lewej: Piotr Tyrka (ojciec Karoliny), Michał Tarczewski, Maciej Ejdys (ojciec Jakuba)
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Zbudowali “Doktora”, przyjechali do Gdańska

Cała ekipa składa się z dwóch rodzin i przyjaciół. Przyjechali do Gdańska z rożnych stron kraju, zależnie od tego gdzie mieszkają, pracują lub studiują: Maciej Ejdys z Białegostoku, Jakub Ejdys (syn Macieja) z Poznania, Karolina Tyrka z Gdyni, Piotr Tyrka (ojciec Karoliny) z Marek k. Warszawy, Michał Tarczewski z Łomży, Filip Mączkowiak z Gdyni. 

Razem od podstaw zbudowali na Mazurach jacht “Doktor” - metodą prób i błędów, ponieważ na początku mieli dość mgliste pojęcie o szkutniczej robocie. Trwało to 10 lat. Gdy zaczynali, Jakub i Karolina byli jeszcze dziećmi.

Nazwa “Doktor” to pamiątka po ambicjach naukowych Macieja Ejdysa. Dekadę temu jednocześnie pracował zawodowo, był ojcem rodziny, budował jacht i pisał pracę doktorską - z czegoś trzeba było zrezygnować, więc zarzucił to ostatnie zajęcie. 

Jacht płk. Kuklińskiego do remontu - po to, by kształtować charaktery młodych. Możesz pomóc

Widok kadłuba remontowanego jachtu
Obecnie prowadzone są prace szkutnicze - najbardziej kosztowne i najbardziej pracochłonne. Zamontowano m.in. kilkadziesiąt nowych wręgów z drewna dębowego
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

W stronę Jacka Stronga

Cały czas pokazywali swoją pracę na Facebooku, wokół którego zebrało się sporo sympatyków. W maju ub. roku zorganizowali w Sztynorcie dzień otwarty “Doktora”. Przyjechali goście, wśród nich Leszek Pochroń-Frankowski z Gdańska, inicjator akcji “Jack Strong”. Jej celem jest odbudowa jachtu, który w latach PRL był własnością pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i nazywał się wówczas “Strażnik Poranka”.

- Leszek opowiedział nam o wyzwaniu, jakiego podjął się w Gdańsku. Bardzo nam się to spodobało - przyznaje Maciej Ejdys. 

Jesienią doszli do wniosku, że brakuje im tej szkutniczej roboty, do której przywykli przez 10 lat budowy “Doktora”.

- Może, Leszek, potrzebujesz pomocy? 

Przyjechali do Gdańska, nocleg załatwili sobie u przyjaciół i trzy dni z rzędu - od piątku do niedzieli - przyjeżdżali pracować do mariny jachtowej w Górkach Zachodnich, gdzie stoi hala z remontowanym “Strażnikiem Poranka”.

Zapowiadają, że wprawdzie była to ich pierwsza taka wizyta, ale nie ostatnia.

Jack Strong reaktywacja. Jacht płk. Kuklińskiego będzie odbudowany - każdy może pomóc

Zdjęcie przedstawia kadłub jachtu od dołu
Na poszyciu widać nowe śruby, które przymocowane są do wręgów - dzięki nim udaje się utrzymać kształt jachtu, pomimo całkowitej wymiany szkieletu kadłuba łodzi
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Trochę jak na budowie domu

Odbudową jachtu pułkownika Kuklińskiego kieruje doświadczony szkutnik Ryszard Cissewski, który już kiedyś remontował “Strażnika Poranka”, w 1998 roku.

W ciągu ostatnich miesięcy wykonano specjalną metalową konstrukcję, która wzmacnia wnętrze statku. Zamontowano kilkadziesiąt dębowych wręg, które składają się na szkielet jachtu. Znajdują się one w równych odstępach, między starymi wręgami, które teraz są demontowane. Wstawiono także nowe denniki, poprzeczne elementy konstrukcji dennej jachtu. Generalnie wszystko, co przegniłe jest usuwane i zastępowane elementami ze zdrowego drewna. Stare i nowe wręgi przymocowano setkami śrub do poszycia jachtu, co pozwoliło na zachowanie kształtu kadłuba. Poszycie też będzie niedługo wymieniane, na nowe deski z mahoniu.

- To mozolna praca, trochę jak przy budowie domu: przez długi czas trzeba robić wykopy, zbrojenie, wylać ławy fundamentowe - opowiada kpt. Jerzy Jaszczuk z Fundacji Jack Strong i dowódca jachtu STS “Generał Zaruski”, flagowego żaglowca Miasta Gdańska. - Ludzie patrzą na taką budowę, myślą, że niewiele się dzieje, ale prawda jest taka, że jak fundamenty są już dobrze zrobione, to nagle w górę błyskawicznie zaczyna rosnąć budynek. I właśnie na takim etapie jesteśmy ze “Strażnikiem Poranka”, pracujemy przy fundamentach. Efektownie to dopiero będzie.

Gdańsk stał się miastem, które ma dla żeglarzy najwięcej miejsc postojowych w kraju

Dwaj mężczyźni w hali, na tle remontowanego jachtu - po lewej stoi niski starszy mężczyzna, po prawej młody, wysoki
Kpt. Jerzy Jaszczuk (z lewej) i Leszek Pochroń-Frankowski podczas prac przy odbudowie "Strażnika Poranka". Dlaczego fundacja nazywa się Jack Strong? To oczywiście od tytułu filmu fabularnego o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Jack Strong - każdy może pomóc

Przyjazd wolontariuszy do pomocy przy pracach na “Strażniku Poranka” trudno przecenić.

- Każde ręce są cenne - zapewnia kpt Jerzy Jaszczuk. - To duży sukces naszego przedsięwzięcia, że wokół zgromadziło się wiele fajnych, ciekawych osób, które tworzą nową jakość.

Jeśli ktoś zna się na remontowaniu jachtów i chce pomóc - wystarczy, że się zgłosi do Fundacji Jack Strong. Wszyscy zainteresowani zostają przeszkoleni, ubezpieczeni, otrzymują narzędzia i są przydzielani do zadań, które odpowiadają umiejętnościom i kompetencjom.

- Mija siedem miesięcy, od kiedy łódka trafiła do stoczni w Górkach Zachodnich, przy ul. Przełom 26 - mówi Leszek Pochroń-Frankowski. - Wymiana wręgów to cztery miesiące pracy non stop dla trzech osób. Obecnie przygotowujemy się do łączenia tych wręgów z stępką, czyli demontujemy zrobione przez nas ręcznie denniki stalowe i drewniane. 

W planach na najbliższe miesiące jest wymiana poszycia jachtu, do czego potrzebne są środki finansowe. Fundacja zabiega o pieniądze u partnerów, do których należą firmy, organizacje i pomorskie samorządy terytorialne, a także za pośrednictwem zbiórki: 

www.siepomaga/jack-strong

- Dotychczasowe prace zrealizowaliśmy dzięki wsparciu Miasta Gdańska, Związku Miast i Gmin Morskich, Marszałka Województwa Pomorskiego, firmy LPP, a także Stoczni Conrad w Gdańsku, w której ta łódka kiedyś powstała - podkreśla Leszek Pochroń-Frankowski. - Współpraca ze Stocznią Conrad będzie szczególnie ważna, gdy już zakończymy ten najbardziej mozolny etap prac szkutniczych. Są one bardzo czasochłonne i kosztowne, ale dają dużą satysfakcję. Krok po kroku idziemy do przodu.

NASZA FOTOGALERIA:

 

TV

Gambit Michała