• Start
  • Wiadomości
  • Domy kultury w Gdańsku przyciągają dzieci i seniorów. Jak zachęcić do nich także młodzież?

"Jestem z Gdańska". Zobacz rozmowę Agnieszki Michajłow o miejskiej kulturze i domach kultury

Jakiej kultury potrzebuje miasto - dużych koncertów na stadionie, widowisk plenerowych dla tysięcy mieszkańców, a może małych kameralnych imprez w parkach, w domach kultury? A może wszystkiego razem? O tym, i nie tylko, red. Agnieszka Michajłow rozmawiała z Moniką Jarząbek z Gdańskiego Archipelagu Kultury w ramach cyklicznego programu "Jestem z Gdańska" emitowanego w każdą środę na portalu www.gdansk.pl.
26.10.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Gościem Agnieszki Michajłow była tym razem Monika Jarząbek z Gdańskiego Archipelagu Kultury
Gościem Agnieszki Michajłow była tym razem Monika Jarząbek z Gdańskiego Archipelagu Kultury
Screen z www.gdansk.pl

Agnieszka Michajłow: Zacznijmy od tego, czym dzisiaj jest Gdański Archipelag Kultury. To jest bardzo duża instytucja, składająca się z wielu ośrodków.

Monika Jarząbek: GAK to sieć dzielnicowych domów kultury, w ośmiu lokalizacjach, plus dwa zespoły twórcze. Jesteśmy blisko ludzi, w poszczególnych dzielnicach. I takie jest też zadanie domów kultury - żeby być blisko ludzi. Odpowiada mi właśnie taka kultura sąsiedzka, działania ze społecznością lokalną. Ale nieodzowne są też, oczywiście, duże imprezy, eventy. To jest ważne, że ludzie w czasie wolnym mogą gdzieś pójść, pobawić się, coś zobaczyć i bywać. Ważne jest też to codzienne obcowanie, czy to z edukacją do kultury czy z wydarzeniami artystycznymi, ale gdzieś blisko, po sąsiedzku.

Pochodzisz z Zakopanego. Dlaczego przyjechałaś do Gdańska z tak daleka?

Przeniosłam się dlatego, że kocham morze. Ale przeniosłam się też dlatego, bo... pojechałam za teatrem alternatywnym. To było w pięknych latach 80. Chciałam być aktorką. Przyjechałam do Sopotu, tam zaczęłam się organizować. Grałam w teatrze. I tak zostałam już 30 lat w Trójmieście.

Mikołaj Trzaska: - Granie koncertów to znakomity moment, by pobyć między ludźmi

W GAK pracujecie dla dzieci, dla matek z dziećmi, dla seniorów, obecnie dla Ukraińców. Dla kogo jeszcze jesteście?

Chcemy być dla wszystkich, i jesteśmy dla wszystkich. Pytanie, czy wszyscy do nas przychodzą. Zacznę od tego, kto do nas przychodzi. Największą grupą są dzieci, potem seniorzy - ci są bardzo aktywną i bardzo twórczą grupą. Uważamy, że największym problemem jest ściągnięcie młodzieży, która woli nieformalne grupy i nieformalny sposób spędzenia czasu wolnego. Rodzice 35+ są tak zapracowani, żyją w biegu, że nie mają czasu na tę kulturę [...] Uważam, że dużym wyzwaniem jest dotarcie do ludzi i przekonanie ich, by do nas przyszli.

A co możecie im zaproponować. Co robi u was senior?

Z mojego doświadczenia wynika, że seniorów można podzielić na dwie grupy. Jedna to ci, którzy spotykają się nieformalnie, aczkolwiek formalnie, w domu kultury, tzw. mają swoje stałe godziny, przychodzą, rozmawiają, piją kawę, herbatę, umawiają się na wycieczki, korzystają czasem z naszej oferty. I jest też grupa, która spotyka się wokół danej pasji. Moim ulubionym projektem była "Zdolna Orunia", gdzie panie z dolnej Oruni postanowiły być zdolne, i zaprosiły mieszkańców z pasją - seniorów i seniorki, które szydełkują, gotują, majsterkują, coś robią w domu, a boją się wyjść. Panie stworzyły więc taki klub zdolnych mieszkańców, i to się pięknie rozrosło. Teraz ta "Zdolna Orunia" zaprasza także uchodźców wojennych, głównie starsze kobiety. Ostatnio wspólnie gotowały polsko-ukraiński barszcz.

Proponujemy więc różne formy, a więc spotkania wokół pasji, ale też nieformalne, w ramach której mogą przyjść, tworzą sobie klub, mają bardzo przyjemne i przyjazne miejsce w domu kultury. I to czasem wystarczy, żeby sami się zorganizowali. Idea otwartego domu kultury nie stawia barier - każdy może przyjść, seniorzy wiedzą, że będą tam mile przywitani i jest dobra atmosfera.

„Smutek & melancholia”. Ciekawy, pełen świeżości one man show w Plamie. RECENZJA

Czy jest tak, że co dzielnica to inne potrzeby - inaczej jest na Zaspie, inaczej na Oruni, itd?

Tak. Dlatego działając tak blisko ze społecznością lokalną, musimy poznać naszych sąsiadów, zobaczyć czego potrzebują, co im zaproponować. Badamy to, rozmawiamy, wchodzimy w przestrzeń dzielnicy.

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ AGNIESZKI MICHAJŁOW Z MONIKĄ JARZĄBEK

TV

MEVO rozkręca wiosnę. Wsiadaj i jedź: do pracy, na uczelnię, na plażę