Nazywam się Magda, moimi trzema największymi pasjami są podróże, muzyka i języki. I bardzo lubię łączyć je wszystkie razem.
Całkiem nieźle udało mi się to podczas mojej ostatniej podróży do Meksyku, gdzie spędziłam dwa piękne letnie miesiące. Chciałabym podzielić się bardzo specjalnymi dla mnie muzycznymi odkryciami – bo taki właśnie był cel mojej podróży, i o tym w największym stopniu chciałabym opowiedzieć. Wbrew pozorom, nie będzie to opowieść o rozsławionych Mariachi, ale o muzyce typowo wiejskiej, muzyce, którą, aby naprawdę odkryć, trzeba udać się do najmniejszych wsi, czasem dosłownie za siedmioma górami, czasem nocować w przypadkowych miejscach, czasem doświadczać uprzejmości i gościnności mieszkańców.
Opowiem o kilku różnych rodzajach muzyki, instrumentach, i o samych muzykach, których miałam niezwykłe szczęście poznać i z nimi rozmawiać, czasem długimi godzinami, a nawet dniami – o ich życiu, o tym, jak to jest być muzykiem w Meksyku, o tym, jak ludzie potrafią się bawić i jak to jest samemu żyć i podróżować z budżetu pozyskanego dzięki grze na meksykańskim instrumencie…
