Zaszedłem kiedyś do Kubickiego nad Motławę i znalazłem się w dosyć nieprzyjemnej sytuacji, gdyż nie zdążyłem tego popołudnia wpłacić jak zwykle na poczcie, pokaźnej sumy pieniędzy. Chodziło o pięćset złotych w jednym banknocie, więc przezornie zmieściłem go w maleńkiej kieszonce przy pasie moich spodni „Knickerbocker”. Nie wiem, dlaczego nie opuściłem zawczasu tego rozbawionego i już dobrze podchmielonego towarzystwa. Sam wstrzymywałem się od picia i czujnie obserwowałem podejrzane zachowanie się przysiadłych do nas kobiet. Jednak udawałem również pijanego i w końcu zobaczyłem, że one przytulając się do oficera i kolegów zabierały się do opróżnienia ich kieszeni. Raz po raz wychodziły tylnym wyjściem zapewne, by oddać łup wspólnikom. Gdy jedna z nich zaczęła się i do mnie dobierać, szukając niby drobnych na zapłacenie kawy, a posuwała przy tym niebezpiecznie blisko rękę przy schowanym banknocie, wtedy niby to zataczając się wyszedłem na dwór. To nie był jeszcze koniec…
Tak Brunon Zwarra gdańszczanin z Biskupiej Górki wspomina swoją pierwszą wizytę w jedynej polskiej restauracji z czasów Wolnego Miasta Gdańska, która działa do dzisiaj.
Plan spaceru:
1. U Kubickiego – co się stało z 500 zł banknotem?
2. Cafe Bishofshöhe – co za widok? No i te bale przewrotne!
3. Zielona Piwnica – co znaczył napis „Ei, ei! Warum vorbei!”
4. Stary Browar na Rycerskiej – czy podawali Puckie z pałeczką?
5. Winiarnia Fayerabenda – jak doskonałą pamięć ma kiper?
6. Kelner! Dla mnie Szarża huzarska raz, a dla kolegi Kuszący ptak!
7. O tym co każdy przyzwoity lokal posiadać musiał?
8. Winiarnia Denzera – najlepsze dania na wynos i masońskie spotkania przy winie.