• Start
  • Wiadomości
  • Zagadka na zawsze? Minęło 15 lat od zniknięcia Iwony Wieczorek

Zagadka na zawsze? Minęło 15 lat od zniknięcia Iwony Wieczorek

Ostatni ślad po gdańszczance Iwonie Wieczorek pochodzi z soboty, 17 lipca 2010 roku. Piękny letni poranek, już jasno, tuż przed wschodem słońca. O godz. 4.12 wracała bulwarem Nadmorskim z sopockiej dyskoteki do domu - wiemy to dzięki zapisowi kamery ulicznego monitoringu. Chwilę później 19-letnia Iwona przepadła, jak kamień w wodę. 
17.07.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Zdjęcie ładnej dziewczyny o blond włosach
Iwona Wieczorek miałaby dzisiaj 34 lata. Nz. Tak wyglądała na krótko przed zaginięciem
fot. Fb Iwony Wieczorek

Źródło bólu i cierpienia

Ta historia to przede wszystkim tragedia rodzinna. Zaraz potem - zagadka kryminalna, produkt medialny, fenomen socjologiczny i popkulturowy. 

Mama Iwony setki razy występowała w programach telewizyjnych, udzielała wywiadów prasowych. Przyjmowała zaproszenia do telewizji, nawet do programów śniadaniowych. Myślała: może ktoś to usłyszy, coś sobie przypomni, pomoże w odnalezieniu Iwony. Po jakimś czasie zaczęła apelować do sprawcy: 

Podpowiedz chociaż, gdzie ukryłeś Iwonę. Żeby miała grób. Żebym mogła na Wszystkich Świętych pójść do niej z kwiatami i zniczem, pomodlić się.

Nic to nie dało.

Mama Iwony Wieczorek przez lata nie dopuszczała do świadomości, jak wiele ryzykuje. Niechciana popularność krok po kroku zaczęła niszczyć jej prywatność. Domorośli detektywi tworzyli kolejne wersje wydarzeń, które nie oszczędzały nikogo, nawet najbliższych. W Internecie można było przeczytać niestworzone rzeczy.

Nawet zwykłe wyjście do sklepu potrafiło sprawić przykrość. Stoisz w kolejce, widzi cię jakaś kobieta z dzieckiem w wieku szkolnym.

- Patrz, to ta pani, której córka zaginęła! I jak tam, coś już wiadomo?!

Mama Iwony Wieczorek niezbyt dobrze sobie z tym radziła. Potrzebowała odzyskać swoją prywatność. Wyszła za mąż, ma nowe nazwisko. Zmieniła wygląd, nie chce pokazywać się w mediach. 

Widok bulwaru - widać idącą kobietę, za nią idzie mężczyzna
Sobota, 17 lipca 2010 roku, godz. 4.12, na bulwarze Nadmorskim, przy wejściu na plażę na 36. Jest już jasno, zaraz będzie wschód słońca. To ostatni moment, w którym wiemy, co działo się z Iwoną Wieczorek. Za dziewczyną podąża "pan z ręcznikiem" - wbrew obiegowej opinii, ten mężczyzna nigdy nie został zidentyfikowany
monitoring uliczny/materiały policji

Zbyt wiele demonów

W Polsce co roku mamy 18000 osób zaginionych. To więcej, niż liczba mieszkańców Bytowa. Część, około 4 tysięcy, się nie odnajduje. Są wśród nich również młode kobiety, o których media nie będą trąbić, ich los mało kogo obchodzi - poza rodzinami i przyjaciółmi.

Z Iwoną jest inaczej i nie do końca wiadomo dlaczego. Być może to przez ten film z ulicznego monitoringu. Lato w Gdańsku - kto w Polsce nie lubi tych wakacyjnych klimatów? Młoda atrakcyjna dziewczyna idzie boso nadmorskim deptakiem. Ma przewieszona torebkę, w ręce niesie szpilki, które zabrała z szafy mamy, nie pytając jej o zgodę. “W tej miniówce wygląda tak, że kobieta lepiej nie może” - komentuje po kilkunastu latach jedna z blogerek. Nawet najbardziej banalne nagrania na ten temat wciąż potrafią cieszyć się zainteresowaniem wielotysięcznej publiczności. 

Wróćmy do zapisu ulicznego monitoringu: Iwona zaraz zniknie z pola widzenia kamery, wejdzie do Parku Reagana, który tak naprawdę jest lasem z plątaniną alejek i ścieżek. Kilometr dalej jest jej dom. Ślad urwie się na naszych oczach, przed wejściem do parku.  

Park Reagana to ulubione miejsce wypoczynku mieszkańców. Może być inspiracją dla Parku Południowego

Ta zagadka wciąż nurtuje całą Polskę. Co się stało z Iwoną? Temat roztrząsają na forach internetowych młodzi i starsi. Ktoś widzi podobieństwa do Laury Palmer z serialu “Miasteczko Twin Peaks” - śliczna blondynka, dobra uczennica, ale z ukrytą, mroczną, stroną życia…

Swoje dorzucają detektyw Rutkowski i jasnowidz z Człuchowa. Obaj są przede wszystkim specami od autopromocji, lubią robić “szoł” i lansują się skutecznie, przed kamerami. Ich nazwiska nadają sprawie dodatkowy rozgłos. 

Dziełem dziennikarzy jest lawina publikacji. Wakacje w pełni, ciekawych tematów jak na lekarstwo, zaginięcie Iwony wskakuje na top serwisów informacyjnych.

Z czasem powstają reporterskie książki - lepsze lub gorsze, niejednokrotnie przekraczające granice domysłów i insynuacji.   

Sprawa Iwony Wieczorek nie daje spokoju nawet poważnemu pisarzowi. Jerzy Pilch akurat tamtego poranka był w Gdańsku na wakacjach, mieszkał w Jelitkowie. Obliczył, że Iwona Wieczorek przechodziła o kilkadziesiąt metrów od jego głowy, gdy spał błogim snem letnika. Los dziewczyny zainspiruje jeden z wątków powieści “Wiele demonów”. Zaginiona córka pastora to Ola. Wydawnictwo będzie zachęcać czytelników: 

(...) a zewsząd słychać, ten co zawsze, głęboki i majestatyczny oddech Kosmosu nad dachem. Ów "oddech" - pytania o sens życia, śmierci, wiary, Boga, miłości, cierpienia, o sens wielu demonów, które nasze historie opowiadają - unosi się nad całą powieścią, pełną niezapomnianych sytuacji, wysnuwanych często z pozornie nieznaczącego zdarzenia.  

Mężczyzna idący po bulwarze
"Pan z ręcznikiem" w zbliżeniu. Idąc za Iwoną rozglądał się uważnie na boki
monitoring uliczny/materiały policji

Tajemnica pana z ręcznikiem 

Jest jeszcze coś, co działa na wyobraźnię - niczym cytat z “Miasteczka Twin Peaks”. 

Na nagraniu z monitoringu widać, że za Iwoną idzie mężczyzna. Jest boso, ma ręcznik zarzucony na ramię. Ten człowiek jest być może odpowiedzią na pytania o los dziewczyny. Policja, która od początku skompromitowała się serią zaniechań, zaniedbań i błędów, konsekwentnie bagatelizuje wątek “pana z ręcznikiem”. Od śledczych można usłyszeć, że to ktoś zupełnie niezwiązany z zaginięciem - Teodor, oszust naciągający naiwnych na grę w “trzy kubki”, który potwierdził, że co do Iwony ma żelazne alibi. 

Związek z człowiekiem z filmu jest tylko pozorny. Teodora w ogóle w Jelitkowie nie było, sam przyszedł na policję, wystraszony, gdy okazało się, że jest poszukiwany, bo ktoś na zasadzie luźnego skojarzenia zauważył jego rzekome podobieństwo do domniemanego sprawcy.   

Festiwal Afera Kryminalna po raz 14. Pierwszy raz w lecie i w pociągu

Tymczasem na filmie z monitoringu obserwujemy, jak nieustalony “pan z ręcznikiem” idzie za Iwoną niemal kocim krokiem, który może sugerować naturę drapieżnika. Podąża krok w krok za dziewczyną, w odległości góra kilkunastu metrów. Kamera przypadkowo robi zbliżenie na mężczyznę - widać, że rozgląda się w prawo i w lewo, jak ktoś, kto stara się kontrolować otoczenie.

Jednak policja i prokuratura konsekwentnie będą lekceważyć ten wątek: że niby chód “pana z ręcznikiem” nie jest koci, a raczej świadczy o nietrzeźwości - w domyśle: nie był w stanie tego zrobić.

Takiego podejścia śledczych nie zmieni nawet ujawnienie nagrań monitoringu, z których wynika, że “pan z ręcznikiem” nieco wcześniej szukał towarzystwa w jednej z dyskotek na plaży. I drugie nagranie monitoringu, zupełnie zdumiewające: po dwóch godzinach bosy “pan z ręcznikiem” wraca tą samą drogą na bulwarze Nadmorskim, którą o godz. 4.12 szedł za Iwoną. Tym razem krok ma zupełnie inny, zdecydowany - jakby chciał się z tej okolicy jak najszybciej ulotnić.

Tożsamości tego człowieka do dzisiaj nie ustalono.

Mężczyzna wśród ludzi na dyskotece
Mężczyzna nazywany "panem z ręcznikiem" szukał towarzystwa na dyskotece w jednym z lokali. Zaraz potem poszedł na bulwar Nadmorski, gdzie o godz. 4.12 podążał za Iwoną, w niedużej odległości. Dwie godziny później wrócił tą samą trasą
monitoring lokalu/materiały policji

Jeśli nie on - to kto?

Mama zaginionej 15 lat temu dziewczyny ma dystans do hipotezy “pana z ręcznikiem”.

- Znam Iwonkę bardzo dobrze - mówi. - Ona nie dałaby komuś obcemu do siebie podejść, tym bardziej z kimś obcym nigdzie by nie poszła. Po prostu zaczęłaby krzyczeć, przecież było jasno, w okolicy nie brakowało ludzi, usłyszeliby.

- Musiał to być ktoś znajomy? 

- Tak, jestem o tym przekonana. 

- Ktoś z towarzystwa, w którym Iwona pojechała do Sopotu na dyskotekę?

- Niekoniecznie. Po tych wszystkich latach wierzę, że Paweł i Adria nie są odpowiedzialni za to, co się stało z Iwoną. Może więcej wiedzą, niż powiedzieli, ale nie zrobili tego.

- Więc kto?

- Może nawet ktoś, kogo znała krótko.

Teorię o “kimś znajomym” podzielają obecnie również śledczy. Ich zdaniem, Iwona mogła być w ciąży. To tylko hipoteza, ale wysnuta na podstawie konkretnej sytuacji. Chodzi o ukochaną babcię Iwony, która na kilka dni przed 17 lipca usłyszała od wnuczki, że ta ma jej “coś bardzo ważnego do powiedzenia”, ale “za dwa tygodnie”. Dziewczyna miała też zapytać babcię, czy ma może wśród znajomych księdza, który by wyjaśnił, czy możliwy jest ślub spokrewnionych osób. 

To Polak znieważył biało-czerwone flagi na Westerplatte

Domysły podsyca też to, że podczas przeszukania pokoju Iwony, policjanci znaleźli dobrze ukrytą dużą kwotę pieniędzy - zdecydowanie powyżej tego, co mogła posiadać 19-letnia uczennica. Najbliżsi nie mieli pojęcia o tej gotówce. Czyżby ktoś próbował kupić milczenie dziewczyny, a gdy to się nie udało, doszło do awantury z tragicznym finałem?

Musiałby to być ktoś, kto czekał na Iwonę w samochodzie, gdzieś między parkiem a domem. Wsiadła do auta, pojechali, żeby porozmawiać i nikt jej potem nie widział. 

I choć nie jest to nic więcej, niż hipoteza - stworzyli ją najlepsi śledczy, na podstawie wszystkiego, co przez lata udało się zebrać w tej sprawie. Być może nigdy o losie Iwony nie będziemy wiedzieć więcej.

TV

Gambit Michała