Zobacz Polę, jej mamę i lekarzy z Kopernika
Pola straciła i odzyskała słuch
Pola ma 18 miesięcy i właśnie odzyskuje słuch. Jej mama, Oliwia, mówi, że do szpitala w Gdańsku zostały skierowane przez lekarzy w Iławie i Kwidzynie. Pola to odważna, śmiała i ciekawa wszystkiego dziewczynka. Chwyta za mikrofon, słucha "śpiewającej" książeczki, dużo się śmieje.
Oliwia, mama Poli, podejrzewa, że dziewczynka mogła stracić słuch po dawce silnego antybiotyku. Prof. dr hab. n. med. Andrzej Skorek, kierownik Klinicznego Oddziału Otolaryngologii szpitala im. M. Kopernika w Gdańsku mówi: - Nie wiemy, dlaczego Pola straciła słuch - czy mamy do czynienia z uszkodzeniem słuchu po infekcji czy lekach. To mogła być choroba wirusowa, jak świnka, COVID-19 czy nawet grypa. Ale najważniejsze, że potrafimy pomóc. Mam nadzieję, że Pola znów będzie dobrze słyszała.
Pomoc dla Poli w gdańskim szpitalu była dwustopniowa. Najpierw lekarze z Gdańska wszczepili jej implant ślimakowy do ucha. Implant ślimakowy to urządzenie elektroniczne służące poprawie słuchu. Składa się z kilku elementów. Część wewnętrzna umieszczana jest pod skórą za uchem, a elektroda wprowadzona do ucha wewnętrznego - tzw. ślimaka. Do tego część zewnętrzna - procesor mowy dołączany po kilku tygodniach od operacji.
Chirurg onkolog i jego robot da Vinci
Po zabiegu Pola leżała trzy dni w szpitalu, z mamą. Rana za uchem się goiła. Wyszła do domu. - Po czterech tygodniach Pola wróciła do nas - mówi prof. Andrzej Skorek. - Dołączyliśmy do implantu ślimakowego procesor dźwięku. Teraz będziemy obserwować, czy dziecko słyszy i jak słyszy. To skomplikowany proces zdobywania przez Polę nowych umiejętności.
Udział w procesie powrotu do prawidłowego słyszenia Poli mają również dr med. Andrzej Molisz - audiolog oraz logopedzi.
Prof. Skorek wyjaśnia: - Zanim dziecko do nas trafi, musi przejść rezonans magnetyczny, tomografię komputerową, a do tego dochodzą konsultacje z surdologopedami, psychologami i neurologami. Proces przygotowania dziecka do implantacji trwa kilka miesięcy. Tylko dzięki stworzeniu zespołu diagnostyczno-terapeutycznego składającego się z lekarzy oraz pracowników gdańskiego oddziału Polskiego Związku Głuchych możemy realizować nasz program.
Ucho dziecka jest małe
Pola nie jest jedyna. Niedawno operowano tu 11-miesięcznego chłopca, który urodził się głuchy. Teraz odzyskał słuch. Implant ślimakowy wstawiał mu dr hab. n. med. Dmitry Tretiakow, zastępca kierownika Klinicznego Oddziału Otolaryngologii.
- To z natury skomplikowana operacja, a dodatkowo ucho 11-miesięcznego dziecka jest małe i to utrudnia postępowanie, ale udało się - mówi Tretiakow. - Wszystko działa wręcz podręcznikowo. To był najmłodszy pacjent zaimplantowany na terenie naszego województwa i w naszym regionie.
Kliniczny Oddział uzyskał akredytację NFZ na tak poważne zabiegi w styczniu 2025 r. Od tego czasu lekarze wstawili 22 implanty ślimakowe oraz siedem na przewodnictwo kostne.
- Zajmujemy się też dopasowaniem i wymianą procesorów w implantach - dodaje lekarz.
Kliniczny Oddział Otolaryngologii w Gdańsku przy ul. Powstańców Warszawskich 1/2 (prowadzony przez spółkę Copernicus) to największy taki oddział na Pomorzu.
- Operujemy pacjentów, którzy mają problemy ze słuchem czy problemy onkologiczne - mówi ordynator prof. Andrzej Skorek. - Operujemy dużo dzieci. W sumie wykonujemy około dwóch tysięcy zabiegów w skali roku, od usunięcia migdałków, przez poprawę słuchu aż po operacje ucha środkowego. Oddział jest doskonale wyposażony i przygotowany do zabiegów i diagnostyki.
Na koniec naszej wizyty wracamy do Oliwii, mamy Poli. - Gdy Pola straciła słuch, pytaliśmy siebie z mężem, jak sobie poradzimy? Ale teraz jesteśmy dobrej myśli. Będziemy naszą Polinkę rehabilitować - mówi mama.