W Ergo Arenie w piątkowy wieczór było biało-czerwono. To ze względu na niedawne obchody 100-rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Było uroczyste wejście obu zespołów na mecz, w przerwie były pokazy młodych szermierzy, sztab szkoleniowy Trefla wystąpił z specjalnych biało-czerwonych koszulkach.
Na trybunach gdańsko-sopockiej hali zasiadło niespełna 5 tys. widzów, w tym około 20 z Rzeszowa. Wszyscy dopingowali siatkarzy swoich drużyn, po dwóch godzinach zdecydowanie więcej radości było wśród sympatyków Asseco Resovii.
Rzeszowianie w końcu przerwali fatalną serię siedmiu porażek. Bez wątpienia pomogli im w tym siatkarze Trefla, którzy mieli problemy w rozegraniu i przyjęciu. Popełniali też zbyt dużo błędów, no i tracili punkty seriami. Tak było w pierwszej i trzeciej partii.
Pierwszy punkt w meczu zdobył Maciej Muzaj, jak się później okazało najskuteczniejszy z gdańszczan (17 punktów przy nieszczególnej skuteczności 37 procent).
Atakujący Trefla i jego koledzy nieźle radzili sobie do stanu 14:13, ale potem goście zdobyli z rzędu siedem punktów! Było 14:20, nie do zatrzymania byli Damian Schulz, który nie miał litości dla dawnych kolegów i byłego trenera (Schulz pod okiem Andrei Anastasiego doszedł do poziomu reprezentacyjnego) oraz Thibault Rossard. Do końca seta gdańszczanie zdobyli tylko dwa "oczka".
W trzecim secie było podobnie, choć Piotr Nowakowski i spółka podbudowani wygraną drugą partią (dobrze punktował Muzaj - 7 punktów z ataku, 1 w bloku), mieli świetny początek tej części spotkania. Prowadzili 7:2 i 10:5. Nikt nie przypuszczał, że może dojść do powtórki sprzed kilkudziesięciu minut. Nawet przy stanie 14:11 wszystko jeszcze było w rękach gospodarzy. Teoretycznie. Goście zdobyli z rzędu sześć punktów, trener Anastasi poprosił o czas, ale niewiele to pomogło.
W czwartej odsłonie gdańszczanie punkt po własnej akcji zdobyli dopiero na 6:7 (atak Muzaja). Poprzednie były efektem złej zagrywki lub niecelnego ataku gości. Mimo to zawodnicy Trefla nie odpuszczali. Po ataku Wojciecha Grzyba prowadzili 17:16. Ale wtedy znowu serię - tym razem czterech - skutecznych zagrań mieli goście (17:20). Taka przewaga utrzymała się do końca spotkania.
MVP został wybrany Schulz.
Trefl przegrał, choć walczył. Asseco Resovia przełamało złą passę i najpewniej z meczu na mecz będzie się pięło w ligowej tabeli.
Gdańszczan we wtorek, 20 listopada, czeka pierwszy mecz w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. O godz. 18.00 zagrają na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów.
Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (16:25, 25:22, 20:25, 22:25)
Trefl: Muzaj 17, Schott 10, Nowakowski 9, Grzyb 9, Mijailović 7, Kozłowski 3, Olenderek (libero) oraz Jakubiszak 1, Sasak 0, Janusz 0
Asseco Resovia: Schulz 26, Rossard 23, Możdżonek 7, Mika 6, Smith 6, Redwitz 2, Masłowski (libero) oraz Buszek 5, Lemański 0