• Start
  • Wiadomości
  • “Śmierć komiwojażera” Arthura Millera - najnowsza premiera w Teatrze Wybrzeże

“Śmierć komiwojażera” Arthura Millera - najnowsza premiera w Teatrze Wybrzeże

Bohaterowie dramatu Arthura Millera byli pierwszymi ofiarami czegoś, przez co my, żyjący w 2019 roku, zostaliśmy pożarci i wypluci - Willy Loman i jego rodzina to ofiary mitu sukcesu - mówi Radek Stępień, reżyser “Śmierci komiwojażera” Arthura Millera. Premiera 2 marca 2019 roku.
01.03.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
 Śmierć komiwojażera . Mirosław Baka - Willy i Anna Kociarz - Linda
"Śmierć komiwojażera". Mirosław Baka - Willy i Anna Kociarz - Linda
Dominik Paszliński/gdansk.pl


Chociaż ten jeden z najsłynniejszy z dramatów Arthura Millera ma już ponad 70 lat, wciąż nie stracił na aktualności. Problemy naiwnej wiary w mit amerykańskiego snu, finansowego sukcesu, nieumiejętności szczerego rozliczenia się z życiem, podjętymi decyzjami, skonfrontowania się z porażkami, które w sumie prowadzą do tragedii - domagają się kolejnych odczytań.  

- Przyczyny, dla których zafascynował mnie ten dramat są dwie - tłumaczy Radek Stepień. -  Pierwsza to kontekst społeczny, w którym teraz funkcjonujemy. Człowiek jest narzędziem, trybikiem w maszynie gospodarczej a mimo wszystko pozostaje człowiekiem, który ma swoje potrzeby, zmartwienia. Konflikt między tymi sferami życia - bycia trybikiem w społeczeństwie a sferą życia prywatnego to było coś, co ten dramat rozpracowuje jak żaden inny. Druga to relacje rodzinne - uniwersalny konflikt pokoleń zaostrzony bardzo mocno pomiędzy Willym Lomanem a Biffem Lomanem. Można tu zadać pytanie - na ile rodzice odpowiedzialni są za dzieci. Kiedy i czy kończy się ich odpowiedzialność, kiedy i czy zaczyna się odpowiedzialność dziecka za rodzica i kto jest winien temu, że w dorosłość wchodzimy wciąż taką samą niegotowością.


Radek Stępień, reżyser
Radek Stępień, reżyser
Dominik Paszliński/gdansk.pl


Radek Stępień, zaproszony przez dyrektora Teatru Wybrzeże Adama Orzechowskiego do współpracy, to młody (ur. 1993) i utalentowany reżyser teatralny, student V roku Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego. Był związany z Instytutem im. Jerzego Grotowskiego, z Ośrodkiem Praktyk Teatralnych Gardzienice, współpracował z Krystianem Lupą. Debiutował przedstawieniem PANNA JULIA w Teatrze Ludowym w Krakowie) za który otrzymał m.in. nagrodę ZAIKS na Forum Młodej Reżyserii 2018. Był rezydentem ostatniej edycji Festiwalu Teatru Dokumentalnego Sopot Non-Fiction (BIOGRAFIA, 2018) i m.in. laureatem nagrody Off na 22. Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku za spektakl HAMLET.

- Strona Biffa była mi bliższa ze względu na wiek, w zrozumieniu Willa pomógł mi bardzo Mirek Baka, choć te problemy też nie są mi obce - zmęczenie, wypalenie, bezcelowość pracy- mówi artysta.

Bo choć realia w sztuce dotyczą lat 40. ubiegłego wieku w Ameryce, reżyser przekonuje że wcale nie są aż tak odległe, i dziś w Polsce problemy rodziny Loganów są nabierają aktualności. Stępień odnosi się nawet do własnych doświadczeń.

- Pamiętam taki mocny przełom, który również stał się moją inspiracją do podjęcia tego tematu: w roku 2012 zdawałem maturę - wspomina. - Potem były pierwsze próby podjęcia pracy, choćby dorywczej, pierwsze zetknięcia ze światem korporacji - coś koszmarnego. Wtedy też zaczęto dyskutować szeroko o umowach śmieciowych. Już wtedy czułem, że ten temat jest ważny. Ludzie w teatrze żyją w bańce. Ja staram się wyglądać zza tej bańki, albo przynajmniej robić w niej jakieś małe otwory. Takim otworem jest choćby moje rodzinne miasto - pochodzę z Pionek. To 20-tysięczne miasteczko pod Radomiem, realnie mieszkańców jest o połowę mniej, bo wszyscy zdolni do pracy fizycznej wyjechali do Irlandii, Norwegii. I tam są złamani, albo wracają załamani tym, że im nie wyszło. Za każdym razem, gdy jadę do Pionek, widzę ludzi, którzy mieli aspiracje, możliwości robienia czegoś więcej, ale świat wskazywał im inną drogę. Poszli za nią - i nie wyszło z tego nic dobrego. Pójście za chęcią zysku, zamiast za realizacją własnych potrzeb - to też złamało Willego Lomana. On spełniał amerykański sen. Nie udało się.

komiwojazera-005_755x503
Braci Biffa i Happy'ego zagrają Piotr Biedroń i Piotr Chys 
Dominik Paszliński/gdansk.pl


W postać Willego Lomana w spektaklu wciela się Mirosław Baka. Zderzenie doświadczenia dojrzałego aktora ze świeżym spojrzeniem młodego reżysera obu artystom przyniosło wiele satysfakcji.

- Staram się bodźcować aktora światem, który buduję, rozmowami o relacjach, rozpracowywaniem ich, szukaniem sposobu ich wyrażenia - mówi Radek Stępień. - To dla mnie o wiele cenniejsze niż ustawianie. A Mirek Baka jest wybitnym aktorem, jego warsztat jest niewiarygodny. Próba ustawiania czegoś, co on czuje lepiej i ja wiem o tym, byłoby głupie. Ale kiedy potrzebowałem, żeby coś wyglądało inaczej, dostawałem tyle możliwości wyboru! Mirek jest świetnym współpracownikiem. Jako młody reżyser bardzo dużo się nauczyłem.

- Praca z młodym reżyserem daje świeżość - potwierdza Mirosław Baka. - Dotąd podkreślałem w wywiadach, że boję się tych młodych polskich reżyserów. Mijają się z moją estetyką teatru. Kiedy chodzę do teatru rzadko się cieszę, że zobaczyłem coś fajnego, najczęściej widzę przerost formy nad treścią. Ale Radkiem jestem bardzo mile rozczarowany [śmiech]. To niesłychanie wrażliwy, uważny, współczulny chłopak. Będzie kiedyś wielkim reżyserem, bo niesie ze sobą ten bagaż wnętrza i rozumnej współpracy z aktorem, który jest największym potencjałem, największym skarbem. Reszty można się nauczyć.    

Mirosław Baka już po raz drugi zmierzy się na scenie Teatru Wybrzeże z dramatem Millera. Wiele lat temu, w 1992 roku, zagrał młodego Biffa Lomana.

- To jeden z tych dramatów granych na wszystkich scenach świata, arcydzieło dramaturgii, które pod każdą szerokością geograficzną jest rozczytywane. Ono przylega do ludzi w Argentynie w równym stopniu, co w Japonii. To świetna literatura, która jest przekładalna na scenę. I myślę, że tak samo urzekła Radka, co i mnie.

Mirosław Baka wraca na scenę Wybrzeża w tej roli po dłuższym czasie nieobecności. Ostatnia premiera z jego udziałem to sztuka “Kto się boi Virginii Woolf?”, która miała premierę trzy lata temu.

- Miałem dużo pracy, poniewierałem się trochę po planach filmowych, zrobiłem dwa duże filmy, serial, znów zaczynam kolejny - tłumaczy długą nieobecność Baka. - Nawet miałem ciekawą propozycję zagrania w teatrze, ale musiałem zrezygnować ze względu na terminy. Ale warto było czekać.


Premiera Śmierci komiwojażera odbędzie się w sobotę, 2 marca 2019 roku na scenie Stara Apteka.

Kolejne spektakle: 3, 5, 6, 7, 12, 13 i 14 marca na scenie Stara Apteka


Arthur Miller

ŚMIERĆ KOMIWOJAŻERA

Przekład: Anna Bańkowska

Reżyseria: Radek Stępień

Dramaturgia: Konrad Hetel

Scenografia i kostiumy: Eliza Gałka

Muzyka: Michał Górczyński

Reżyseria świateł i video: Natan Berkowicz

Ruch sceniczny: Wioleta Fiuk

Asystent reżysera: Piotr Chys

Inspicjent, sufler: Agnieszka Szczepaniak

W spektaklu występują: Mirosław Baka - Willy, Anna Kociarz - Linda, Piotr Biedroń - Biff, Piotr Chys - Happy, Jarosław Tyrański - Charley, Cezary Rybiński - Ben, Marcin Miodek - Howard Wagner, Justyna Bartoszewicz - Dziewczyna.

Czas: 2 godziny 10 minut (jedna przerwa).



TV

Budowa basenu we Wrzeszczu jeszcze w tym roku