To w tym sezonie pierwsza ligowa porażka Lechii po dwóch wygranych i dwóch remisach.
Przed spotkaniem Lech był liderem Ekstraklasy, Lechia zajmowała drugie miejsce. Nic więc dziwnego, że cały krajowy światek piłkarski z zainteresowaniem obserwował ten mecz.
Już pierwsza połowa pokazała przewagę Lecha. Posiadanie piłki obie drużyny miały identyczne: 50 proc. na 50 proc. Lechia miała nawet nieco lepszą celność podań (84 proc. do 82 proc.). Różnica polegała przede wszystkim na sile w ataku. Gospodarze oddali w pierwszych 45 minutach siedem strzałów na bramkę gdańszczan, Lechia zrewanżowała się tylko jednym. Dwa strzały poznaniaków były celne, jeden z nich bramkarz Dušan Kuciak obronił, drugi - niestety nie.
- Prawdę mówiąc była to bomba nie do obrony. Sytuacja miała miejsce w 17. minucie meczu. Gdańska obrona zaspała i dzięki temu prawym skrzydłem boiska pognał Amaral. Zawodnik Lecha umiejętnie płasko wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Lechii Mikaela Ishaka - ten huknął jak z armaty. Piłka wpadła do siatki nieco poniżej prawego okienka bramki.
W drugiej połowie na dobre rozpadał się deszcz, ale nie wpłynęło to na zmianę sytuacji na boisku. Gra wyglądała podobnie, mimo, że trener gdańszczan Piotr Stokowiec zmienił kilku zawodników. Lechia miała nawet większe posiadanie piłki (54 proc. do 46 proc.), znowu nieco celniej podawała, ale to poznaniacy mieli optyczną przewagę i strzelili drugiego gola. Ponownie nie do obrony.
- W 63. minucie Lech miał rzut wolny sprzed pola karnego gdańszczan. Nika Kvekveskiri uderzył bardzo mocno, piłka wpadła do bramki przy prawym, długim, słupku.
Martwić może, że Lech oddał na bramkę Lechii 14 strzałów, w tym pięć celnych - natomiast gdańszczanie odpowiedzieli pięcioma strzałami, z których żaden nie był celny. Jedynym usprawiedliwieniem może być to, że Lech jest we wszystkich formacjach wyjątkowo mocny, jak na polskie warunki. W tej chwili ta drużyna wyraźnie wyrasta ponad krajowy poziom.
W najbliższą sobotę, o godz. 15.00, Lechia podejmie na własnym boisku Radomiaka Radom. Gdańszczanie będą w tym meczu faworytem.
LECH POZNAŃ - LECHIA GDAŃSK 2:0 (1:0)
- Bramki: Mikael Ishak 17, Nika Kvekveskiri 63
LECH: 1. Mickey van der Hart - 37. Lubomír Šatka, 18. Bartosz Salamon, 16. Antonio Milić, 3. Barry Douglas - 7. Jakub Kamiński, 6. Jesper Karlström (82, 22. Radosław Murawski), 30. Nika Kwekweskiri (73, 25. Pedro Tiba), 24. João Amaral (82, 10. Dani Ramírez), 21. Michał Skóraś (73, 8. Jan Sýkora) - 9. Mikael Ishak (85, 90. Artur Sobiech).
LECHIA: 12. Dušan Kuciak - 17. Mateusz Żukowski, 5. Bartosz Kopacz, 23. Mario Maloča, 20. Conrado (57, 2. Rafał Pietrzak) - 22. Joseph Ceesay (71, 79. Kacper Sezonienko), 7. Maciej Gajos (57, 10. Bassekou Diabaté), 36. Tomasz Makowski, 6. Jarosław Kubicki (85, 69. Jan Biegański), 99. İlkay Durmuş - 28. Flávio Paixão (57, 9. Łukasz Zwoliński).
-
żółte kartki: Pedro Tiba - Żukowski, Maloča, Kuciak
-
sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
-
widzów: 14 652