• Start
  • Wiadomości
  • Opiekunowie środowiskowi a epidemia - niewidoczni bohaterowie dnia codziennego potrzebują wsparcia. ROZMOWA

Opiekunowie środowiskowi a epidemia - niewidoczni bohaterowie dnia codziennego potrzebują wsparcia. ROZMOWA

Codziennie odwiedzają domy niesamodzielnych, potrzebujących opieki gdańszczan - opiekunowie środowiskowi pracują niezależnie od epidemii koronawirusa. O tym, z jakimi wyzwaniami wiąże się dziś ich praca i jakiego wsparcia potrzebują, rozmawiamy z Katarzyną Littwin prezeską zarządu Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej zatrudniającej 180 opiekunów.
05.05.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Katarzyna Littwin prezeska zarządu Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej, a na stole środki ochrony dla opiekunów środowiskowych
Katarzyna Littwin prezeska zarządu Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej, a na stole środki ochrony dla opiekunów środowiskowych
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Izabela Biała: Jak epidemia koronawirusa wpłynęła na pracę opiekunów środowiskowych w Gdańsku?

Katarzyna Littwin: - Zanim wybuchła, nasi opiekunowie środowiskowi odwiedzali codziennie 703 mieszkania w Gdańsku. Tam, gdzie była możliwość przejęcia wsparcia przez rodziny, albo ktoś korzystał tylko z typowo gospodarczych usług i poprosił sąsiada, żeby on przez jakiś czas pomógł, zrezygnowano czasowo z naszej pomocy. Obecnie usługi opiekuńcze świadczymy w prawie 600 domach. Chodzi tu osoby, u których nie ma innego wyjścia, ponieważ nie dadzą sobie bez opiekunów rady. To kwestia zdrowia i życia, niektórzy bez opiekuna nie przeżyliby jednego dnia. 

 

Komu pomagają opiekunowie środowiskowi?

- Wspieramy głównie osoby długotrwale leżące, niesamodzielne, unieruchomione. Są podopieczni, którzy przemieszczają się na wózkach, ale większość z nich nie wychodzi już samodzielnie z domu. Najczęściej są to osoby samotne, czasem mieszkają we dwójkę. Bywa, że pomaga im dobry sąsiad, sporadycznie kontaktuje się rodzina (najczęściej nie ma jej na miejscu), ale i tak zdani są przede wszystkim na opiekuna. W wielu sytuacjach opiekun i pracownik socjalny gdańskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie to jedyne osoby, z którym taki człowiek ma kontakt. Tylko, że pracownik socjalny przychodzi kilka razy w miesiącu, a opiekun codziennie, czasem dwa, nawet do czterech razy dziennie. 

 

Uszyj maseczkę dla siebie lub kogoś. Gdańska Spółdzielnia Socjalna pokaże Ci, jak to zrobić

 

Dorota Chleboś opiekunka środowiskowa z Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej przed wizytą u jednego ze swoich podopiecznych w Nowym Porcie
Dorota Chleboś opiekunka środowiskowa z Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej przed wizytą u jednego ze swoich podopiecznych w Nowym Porcie
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Jak opiekunowie zareagowali na epidemię i związane z nią obostrzenia?

- Zatrudniamy 180 opiekunów środowiskowych oraz 30 asystentów osób z niepełnosprawnością intelektualną i zaburzeniami psychicznymi, są wśród nich zarówno panie, jak i panowie. Wielu na początku mocno panikowało, jedenaście osób odstąpiło od pracy. Część, ponieważ musiała zająć się dziećmi, a reszta powiedziała, że nigdzie nie pójdzie. Zawiodły wszelkie próby przemówienia do rozsądku.

Jednak zdecydowana większość opiekunów nadal świadczy usługi, a zaznaczyć trzeba, że przeważają wśród nich osoby powyżej 65 roku życia. Same są więc w grupie ryzyka, ale postanowiły zostać z ludźmi, których wspierają. 

 

Dlaczego?

- Podopiecznymi, o których dbają, zajmują się często od wielu lat i nie wyobrażają sobie, że ich teraz zostawią. Są dla nich po prostu jak członkowie rodziny. Przez lata zmieniają się firmy organizujące usługi opiekuńcze na zlecenie gdańskiego MOPR, ale opiekunowie przechodzą z jednej organizacji do drugiej, cały czas pracując dla ludzi, z którymi są zżyci. W życiu by ich nie zostawili. 

Nie ma jednak co ukrywać, że opiekunowie się boją. Nasi koordynatorzy usług społecznych również obawiają się czy nie ulegną zarażeniu, ale bardziej w kontekście kwestii, kto wówczas będzie mógł w Spółdzielni przejąć koordynację usług. Mamy świadomość, że nie mamy możliwości zapanowania nad wszystkim. Obawiamy się sytuacji, gdzie nie będziemy wiedzieli o występującym ryzyku zakażenia, i nieświadomie wyślemy opiekuna do takiej osoby. Nie posiadamy wszystkich informacji o naszych podopiecznych.

 

Co ma Pani na myśli?

- Mieliśmy jedno zdarzenie, kiedy nasza opiekunka weszła w środowisko, w którym była kwarantanna. Pan sobie o tym przypomniał, gdy przyjechały służby, by sprawdzić czy jest w domu. Wtedy zadzwonił do nas i powiadomił o sytuacji, mówiąc, że w sumie on jeszcze tych usług tak nie potrzebuje, żeby opiekunka na razie nie przychodziła. Na szczęście pan był na kwarantannie profilaktycznie, nic się nie stało. 

 

Dorota Chleboś w progu mieszkania pana Zbigniewa, który niedawno przeszedł udar i potrzebuję pomocy w życiu codziennym
Dorota Chleboś w progu mieszkania pana Zbigniewa, który niedawno przeszedł udar i potrzebuję pomocy w życiu codziennym
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Jak zabezpieczacie opiekunów podczas wizyt?

Oczywiście wyposażamy ich w środki ochrony: rękawiczki jednorazowe, płyny do dezynfekcji rąk, maski; jak są potrzebne - także czepki i fartuchy jednorazowe, nawet ochraniacze na buty. Gdy opiekunka przychodzi do osoby leżącej, wymagającej dużej pielęgnacji, zawsze ta ochrona była, i jest, w większym zakresie.

Aktualna skala naszych potrzeb w zakresie środków ochrony jest nieporównywalna z tym, co było wcześniej, w ciągu miesiąca zużyliśmy ich tyle, ile przez cały zeszły rok. Mamy poczucie, że jeśli epidemia będzie się przeciągać, w końcu może nam tych środków zabraknąć. Dlatego prawie od początku epidemii apelujemy o wsparcie rzeczowe do różnych firm i instytucji.

 

Koronawirus. W Gdańsku dostępna jest bezpłatna zdalna pomoc prawna

 

Dlaczego te potrzeby są tak diametralnie większe w porównaniu z codziennością sprzed epidemii? Opieka polega chyba wciąż na tych samych działaniach?

- Zakres opieki to cała higiena ciała, często także z pielęgnacją odleżyn, zakupy, gotowanie, podawanie posiłku.

Opiekunowie robią zakupy - muszą więc chodzić do sklepów, a przemieszczając się między domami, korzystają z komunikacji miejskiej, dlatego wiele razy dziennie muszą zmieniać środki ochrony i stosować płyny dezynfekcyjne.

Mamy jeszcze pewien zapas rękawiczek jednorazowych, ale jeśli chodzi o maseczki, zaopatrujemy opiekunki w takie, którymi aktualnie dysponujemy. Część dostają jednorazowych, a część wielorazowych, przy czym pamiętać trzeba, że w ciągu dnia opiekunowie nie wracają do swoich domów, nie mają możliwości wyprać czy inaczej zdezynfekować masek wielorazowego użytku.

 

Ile mieszkań dziennie odwiedza opiekun środowiskowy?

- Bardzo różnie. Są podopieczni, w których wymiar usług wynosi sześć godzin dziennie. Wtedy opiekun przychodzi do jednej osoby od poniedziałku do niedzieli, a czasem wymiar jest znacznie krótszy i jedna osoba dociera do pięciu - siedmiu środowisk w ciągu dnia.

Pojawiają się także zastępstwa - na jedno, dwa wejścia, bo ludzie potrzebują pomocy, a opiekunów notorycznie brakuje.

 

Katarzyna Littwin i koordynatorki usług opiekuńczych z Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej, obowiązkiem spółdzielni jest zapewnić opiekunom środki ochrony, wielu darczyńców wspiera GSS dostarczając maseczki
Katarzyna Littwin i koordynatorki usług opiekuńczych z Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej, obowiązkiem spółdzielni jest zapewnić opiekunom środki ochrony, wielu darczyńców wspiera GSS dostarczając maseczki
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Ludzie potrzebują pomocy - dla korzystających z niej to pewnie wystarczający argument, by przezwyciężyć strach przed epidemią?

- Na początku mieliśmy sporo telefonów. Podopieczni bali się, że opiekunowie odejdą, że zostaną sami. Pracowaliśmy mocno nad świadomością opiekunów, że jeśli będą się chronić i przestrzegać zasad, to w miarę możliwości będą bezpieczni i także podopieczni zaczęli to rozumieć. Myślę, że  zdają sobie sprawę, że właściwie zawsze są zagrożeni z racji swojego ciężkiego stanu i chyba ta świadomość, że nie zostali sami, stopniowo przywróciła im poczucie bezpieczeństwa.

Wydrukowaliśmy w ramach Spółdzielni plakaty Ministerstwa Zdrowia o higienicznym myciu rąk i dezynfekcji. Opiekunki powiesiły je w domach podopiecznych. Nasz przekaz jest taki: “warunki są trudne, ale to nie jest tak, że zaraz wszyscy będą zarażeni” i myślę też, że - nie ma co ukrywać - osoby potrzebujące pomocy zdają sobie sprawę, że bez wsparcia z zewnątrz często po prostu nie przeżyją.

 

O Spółdzielni ostatnio było głośno z racji projektu “Złota rączka dla seniora”, który - również na zlecenie gdańskiego MOPR - z sukcesem prowadziliście w formie pilotażu...

Na początku epidemii przestaliśmy realizować ten projekt, ale z czasem, w minimalnym zakresie, odżył, bo niektórzy seniorzy nie chcieli czekać na naprawy nie wiadomo jak długo. Oczywiście tutaj także stosujemy konieczne środki ostrożności, a seniorzy sami są często bardzo dobrze przygotowani na wizytę fachowca. Mają maseczki, rękawiczki, płyny do dezynfekcji, które prawie wylewają na wejściu na tę naszą “Złotą rączkę”. 

 

180 zleceń w 3 miesiące - gdańszczanie chętnie korzystają ze “Złotej rączki dla seniora”

 

Pan Alfred Dobrucki z Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej vel `Złota rączka dla seniora`
Pan Alfred Dobrucki z Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej vel `Złota rączka dla seniora`
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Wracając do waszego apelu o pomoc - ktoś mógłby powiedzieć: macie budżet na świadczenie usług opiekuńczych na rzecz gdańszczanek i gdańszczan od Miasta, to nie wystarczy?

 - Wysokość naszego budżetu na to świadczenie ustalona została w grudniu ubiegłego roku. Nikt nie przewidywał przecież wówczas, co wydarzy się w marcu. Żadne państwo, czy miasto na świecie nie było na to przygotowane. Trzeba zaznaczyć, że na usługi opiekuńcze w Gdańsku idą bardzo duże pieniądze. Mamy jedne z najwyższych wynagrodzeń dla opiekunów w kraju, wzrosły wydatnie jeszcze za prezydentury Pawła Adamowicza. Dostaliśmy wówczas dodatkowe środki, z gwarancją, że przeznaczymy je na wynagrodzenia, i wciąż służą na ten cel.

Nie mamy takich środków finansowych, by sprostać dzisiejszym potrzebom. Ceny poszybowały w górę: płyny do dezynfekcji rąk parę miesięcy temu kosztowały 20 zł, teraz za taką samą pojemność zapłacić trzeba nawet 77 zł. Maseczki chirurgiczne w grudniu 2019 roku kupowaliśmy po kilkadziesiąt groszy za sztukę, teraz za jedną trzeba zapłacić 6 - 9 zł. 

Zresztą, nawet jeśli ma się pieniądze, bardzo ciężko jest zrobić zakupy. Czas realizacji dostawy wynosi od półtora do dwóch miesięcy. Współpracowaliśmy dotąd przede wszystkim z dostawcą, który zaopatruje szpitale, dzięki temu udaje się czasem uprosić drobne zaopatrzenie, choć oczywiście to szpitale mają dziś priorytet. 

Ale - dociera do nas pomoc, a skala odzewu przekroczyła wyobrażenie nas wszystkich, jesteśmy zaskoczeni, że zostaliśmy dostrzeżeni. Na co dzień to raczej my pomagamy innym. W kryzysie uczę tego, by głośno powiedzieć, że też w jakimś zakresie tej pomocy potrzebujemy, ale tych, którzy nam pomagają, także pytam, czy i my nie możemy ich jakoś wesprzeć...

 

Opiekunów środowiskowych dla potrzebujących opieki gdańszczanek i gdańszczan notorycznie brakuje. Spółdzielnia nieustannie oferuje szkolenia osobom, które chciałyby podjąć pracę w tym zawodzie. Co ciekawe, w tym do niedawna sfeminizowanym zawodzie, pracuje coraz więcej mężczyzn
Opiekunów środowiskowych dla potrzebujących opieki gdańszczanek i gdańszczan notorycznie brakuje. Spółdzielnia nieustannie oferuje szkolenia osobom, które chciałyby podjąć pracę w tym zawodzie. Co ciekawe, w tym do niedawna sfeminizowanym zawodzie, pracuje coraz więcej mężczyzn
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Skąd więc płynie do was wsparcie? 

- Maseczkami obdarowali nas dotąd: Fundacja Kobiety Wędrowne, akcja Szyjemy Maseczki dla Medyków, firma LPP; pani Karolina Garczyńska, która na co dzień szyje sukienki; Fundacja 3Maliny, GIWK, AY Prime, Fundacja Nielada Historia. Otrzymaliśmy też bawełniane maseczki od jednego pana z Olsztyna, nie wiemy jak i dlaczego nas znalazł. Pośrednikiem była także firma Manufaktura Druku, znają szkołę, która szyje maseczki, więc i szkoła dla nas szyła. Dary płyną z bardzo różnych źródeł i to jest fajne, bo nie jesteśmy oczywistą organizacją do pomocy, a nasi opiekunowie bardzo pozytywnie reagują na każdy taki gest wsparcia dla ich pracy.

 

To maseczki - absolutny priorytet, a jak jeszcze można was wspomóc? 

- Potrzebne są także płyny dezynfekujące wysychające na rękach, ale także małe, plastikowe butelki, takie jak do samolotu. Udało nam się kupić płyn do dezynfekcji rąk w wielkich pojemnikach. Jest tańszy, ale nie ma go w co rozlewać. Ceny małych opakowań też poszły w górę, są prawie niedostępne. No i jeszcze fartuchy jednorazowe.

Niezmiennie pilnie potrzebni są kolejni opiekunowie środowiskowi, bo to oni są kluczowi przy realizacji tych usługi i bez nich gdańszczanie nie mieliby odpowiedniego wsparcia.

 

Ta ostatnia potrzeba będzie chyba najtrudniejsza do spełnienia.

- Jeśli ktoś chce wystartować w tym zawodzie, musi mieć ukończone szkolenie opiekuna środowiskowego, opiekuna osób starszych, czy też siostry PCK. Czasem w zawodzie pojawiają się osoby z doświadczeniem potwierdzonym pracą w domach pomocy społecznej, wielu udziela się najpierw jako wolontariusze w hospicjach. Nasza Spółdzielnia jest także firmą szkoleniową, wpisaną do rejestru wojewody i mamy możliwość przeszkolenia chętnych, mogą uzyskać u nas certyfikat. Dla osób, które się sprawdzają i deklarują chęć zatrudnienia u nas, szkolenia są bezpłatne. Także teraz jesteśmy w stanie takie szkolenie przeprowadzić.

 

Nie jest to jednak praca dla każdego, prawda?

- Oczywiście, trzeba mieć do niej predyspozycje, nie jest to zajęcie dla desperata, który właśnie stracił pracę i nie wie, co dalej. Doskonale sprawdzają się osoby, które opiekowały się w domach swoimi bliskimi. Tego, co najtrudniejsze już doświadczyły, dość szybko przechodzą więc szkolenia i praktyki, to jedni z lepszych naszych opiekunów.

Opiekun środowiskowy to niewidoczny bohater dnia codziennego. Nikt mu na balkonach nie będzie klaskał i wywieszał transparentów, ale prawda jest taka, że bez opiekunów, wielu osób już by z nami nie było. Wspierają najstarszych, samotnych mieszkańców Gdańska w życiu codziennym, oprócz pielęgnacji i wyżywienia dając im choć w minimalnym zakresie jakąś rozrywkę, poczucie, że nie są zupełnie osamotnieni.

 

Jeśli ktoś chciałby wspomóc Gdańską Spółdzielnię Socjalną i przekazać środki ochrony dla opiekunów środowiskowych proszony jest o kontakt na adres e-mail: dyrekcja@gss.org.pl

Osoby, które myślą o pracy opiekuna środowiskowego, powinny skontaktować się z Spółdzielnią na adres e-mail: rekrutacja@gss.org.pl

 

GDAŃSKA SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA

Powstała w 2011 roku. Oprócz świadczenia usług opiekuńczych w domach mieszkańców Gdańska na zlecenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (aktualnie realizację tego działania współdzieli z Polskim Komitetem Pomocy Społecznej), realizuje swoje projekty, skupiające się głównie na aktywizacji zawodowej osób długotrwale bezrobotnych, finalnie niejednokrotnie oferując im stałą pracę. Te projekty to m.in.:

  • Meble od serca
  • Sklep charytatywny “Z dobrej ręki” w Nowym Porcie
  • Gdańska Biblioteka Mobilna
  • Usługi porządkowe (sezonowe sprzątanie, drobne remonty)

Od października ubiegłego roku do końca maja 2020 r. odpowiada także za pilotażowy projekt MOPR “Złota rączka dla seniora”.

Oprócz wspomnianych opiekunów środowiskowych i asystentów osób niepełnosprawnych, zatrudnia 15 osób personelu gospodarczego, 10 koordynatorów zadań. W ubiegłym roku licząc etatowych pracowników, a także tych zaangażowanych przy różnych projektach i pracach sezonowych, zatrudniała 448 osób.

 

 

TV

Nowi mieszkańcy na Ujeścisku