To było około godz. 3 w nocy z niedzieli na poniedziałek. Włamywacze sforsowali jedne z drzwi ewakuacyjnych do budynku Galerii Bałtyckiej we Wrzeszczu. Potem trafili na ochroniarza, jednego z czterech, którzy tej nocy pilnowali budynku. Zaatakowali go gazem pieprzowym. Zdążył jeszcze powiadomić dowódcę zmiany, który z kolei wezwał policję. Nic to nie dało. Włamywacze byli szybsi: w niespełna trzy minuty sforsowali zamek w kolejnych drzwiach, tym razem szklanych, do salonu jubilerskiego W. Kruk na poziomie 0. Łupem padły głównie markowe, drogie zegarki.
Kiedy policja pojawiła się na miejscu, złodziei nie było już w galerii. Z wystawy zniknęły zegarki drogich marek: Rolex, Longines i TAG Heuer. Każdy z nich może być wart kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Stąd różne oceny wartości łupu: może to być kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale może to też być milion, jak twierdzili nieoficjalnie niektórzy pracownicy Galerii Bałtyckiej. Policja jak dotąd nie podała oficjalnej wartości skradzionych rzeczy.
W poniedziałek od rana siedem pracownic salonu W. Kruk sprawdzało skrupulatnie, pierścionek po pierścionku, naszyjnik po naszyjniku, co zostało w sklepie, a co zginęło. Część sklepu odgrodzona była od reszty wysokim, niebieskim parawanem policyjnym: widać było zza niego puste, rozbite gabloty po roleksach.
Pracownicy agencji ochrony Garda powiedzieli nam, że ich kolega, który został nocą zaatakowany, czuje się dobrze i już dochodzi do siebie. Z kolei Marcin Łukasiewicz, dyrektor Galerii Bałtyckiej, poinformował nas, że w takich przypadkach zaleca się, aby ochrona nie podejmowała ryzyka grożącego życiu. Łukasiewicz przypomniał, że kilka lat temu doszło do serii włamań do salonów jubilerskich Apart w całej Polsce.
- Budynek galerii ma dużo wejść, nie jest żadną fortecą. Drzwi są pozamykane, ale, jak widać, są niestety ludzie, którzy potrafią je sforsować - mówi dyrektor galerii.
Czy agencja ochrony dobrze się zachowała? - Nie dostrzegamy żadnych uchybień w pracy pracowników ochrony - mówi stanowczo Łukasiewicz. - Na pewno będziemy się zastanawiać, czy możemy lepiej chronić budynek, ale tak na gorąco nie potrafię udzielić żadnej informacji.
Lucyna Rekowska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, powiedziała nam, że technik policyjny był bardzo szybko na miejscu zdarzenia i zabezpieczył ślady. Od razu też pojawili się kryminalni i ekipa dochodzeniowo-śledcza. - Trwają czynności, przesłuchujemy świadków, zabezpieczyliśmy monitoring, kryminalni działają - mówi Rekowska.