• Start
  • Wiadomości
  • Nie wszyscy słyszeli wcześniej o Solidarności. Nastoletni historycy z Europy w ECS

Nie wszyscy słyszeli wcześniej o Solidarności. Nastoletni historycy z Europy w ECS

Najpierw Budapeszt, później Praga, a na koniec Gdańsk i Europejskie Centrum Solidarności - 20 młodych ludzi z 13 krajów przez 10 dni podróżowało szlakiem ruchów społecznych Europy Wschodniej. Odkrywali historię, jej ślady we współczesności i siebie nawzajem.
01.10.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Irene i Isabel z Hiszpanii (od lewej): Nasi przodkowie w Budapeszcie i w Gdańsku walczyli o wolność, to bardzo ważne żeby o tym pamiętać

Mają od 15 do 19 lat, wywodzą się m.in. z Rosji, Ukrainy, Niemiec, Hiszpanii, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, z krajów skandynawskich. Wszyscy są zwycięzcami narodowych edycji konkursu sieci EUSTORY, skupiającej organizacje pozarządowe z 25 europejskich krajów, które zajmują się popularyzacją badań historycznych wśród młodzieży (Polskę w tym gronie reprezentuje i polską wersję konkursu przeprowadza Fundacja Ośrodek KARTA).

W nagrodę zwycięzcy biorą udział w History Camp - dziesięciodniowych wyjazdowych warsztatach. Tematem tegorocznej edycji projektu były ruchy społeczne Europy Wschodniej: Rewolucja Węgierska z 1956 r., Praska Wiosna`1968 r. i powstanie Solidarności.


Zmotywowani do poszukiwań

Między 22 września a 1 października uczestnicy projektu odbyli niezwykłą podróż śladami historii - od Budapesztu, poprzez Pragę aż po Gdańsk. Zwiedzali muzea i archiwa, spotykali się z dziennikarzami, naukowcami i przedstawicielami organizacji pozarządowych.

Dyskutowali nad materiałami historycznymi: każdy z nich musiał np. przywieźć ze sobą relację prasową z 1968 r. dotyczącą przebiegu Praskiej Wiosny. Porównywali, w jaki sposób pisały o tym wydarzeniu media krajów komunistycznych, a w jaki demokratycznych. W Budapeszcie wybrali się z kamerami pod pomnik upamiętniający Węgierską Rewolucję i sprawdzali stan wiedzy przechodniów na temat powstania.

W Europejskim Centrum Solidarności wreszcie - po zwiedzeniu wystawy i archiwum - spotkali się z jego szefem Basilem Kerskim. Przeprowadzili także wywiady z młodymi dziennikarzami z Polski i Rosji na temat obecnej sytuacji mediów w obu krajach, do czego wcześniej przygotowali się podczas serii zajęć z warsztatu dziennikarskiego.

Efekty wszystkich działań młodych historyków znaleźć można na blogu History Campus.


Wspólne zdjęcie uczestników History Camp. Trzy dni pobytu w Gdańsku spędzili głównie w ECS

- Uczestnicy warsztatów pochodzą z różnych krajów, przez co mają odmienne często spojrzenia na te same wydarzenia historyczne. Pracują razem, wymieniają się między sobą wiedzą, dzięki czemu mogą zobaczyć, że nie ma jednej historii czy jednej prawdy, że można postrzegać ją inaczej w zależności od perspektywy - tłumaczy prowadząca projekt Tina Gotthardt (jest niezależnym historykiem, mieszka w Islandii). - Są to młodzi ludzie z motywacją do poszukiwań, ale nie są to osoby z wielką wiedzą historyczną. Uczestnicząc w konkursie mieli za zadanie dotrzeć do historii, których nikt dotąd nie opisał - poszukując tematów np. wśród krewnych czy w rodzinnym mieście. Przedstawiając “wielką historię” z perspektywy “małej”.


Następcy pilnie potrzebni

Tina Gotthardt podkreśla, że podczas warsztatów tematy historyczne zawsze przeplatają się ze współczesnością. - Nigdy nie chodzi tylko o refleksję nad historią, ważna jest także refleksja nad teraźniejszością, wniknięcie w życie codzienne danego kraju - dodaje.

Warsztaty dla nastolatków to część większego projektu o podobnej nazwie - History Campus - skierowanego głównie do studentów, z których większość brała kiedyś udział w takim “historycznym wyjeździe” (odbywają się nieprzerwanie od 1999 roku!). History Campus to platforma internetowa dla młodych pasjonatów, którzy publikują na niej teksty o historii i współczesnych problemach - nie tylko swojego kraju czy Europy.

- Ponieważ blog funkcjonuje na zasadzie wolontariatu, po zakończeniu studiów ludzie najczęściej rezygnują z pisania. Potrzebni są następcy, którzy będą chcieli i potrafili kontynuować projekt. Szukamy ich właśnie m.in. wśród uczestników warsztatów - tłumaczy Clemens Schöll, dziennikarz niemiecki prowadzący część zajęć podczas History Camp.
 

Tina Gotthardt i Clemens Schoell towarzyszyli młodym Europejczykom podczas podróży w wielką historię

Zapomnimy o historii, stracimy demokrację

W sobotę, 1 października, uczestnicy History Camp wrócili do swoich domów. Jakie wrażenia zabrali ze sobą?

- Pochodzę z kraju postkomunistycznego, rodzice i dziadkowie opowiadali mi o wydarzeniach, które są tematem naszego seminarium. Opowiadali o tym, jak się żyło w tamtych czasach i wiem, że moja rodzina mocno ucierpiała - mówi Adelina Fendrina z Sliven w Bułgarii. - Przyjrzenie się epoce komunizmu z perspektywy innych krajów i społeczeństw, które walczyły z władzą w różnym czasie, ale zawsze w tym samym celu, było dla mnie niesamowitym doświadczeniem.

Czego dowiedziała się o innych uczestnikach History Camp?

- Że każdy kraj ma inne poczucie humoru i nigdy nie wiesz, kiedy ktoś żartuje, a kiedy mówi na poważnie - odpowiada Adelina. - Kiedy opowiadaliśmy sobie żarty, śmiech następował zawsze z dziesięciosekundowym opóźnieniem. Bardzo mnie to zaskoczyło.

“Zaskoczeniem” dla młodej Bułgarki było także Europejskie Centrum Solidarności.

- To najlepsze miejsce, w jakim kiedykolwiek byłam. Muzea w Bułgarii… nie są to porównywalne poziomy - tłumaczy. - Sama architektura, nawet gdyby budynek był pusty w środku, robi ogromne wrażenie, a wystawa jest bardzo nowoczesna, to dużo, dużo więcej niż tylko stare dokumenty w gablotach. Także wizyta w bibliotece i archiwum była dla mnie wielkim przeżyciem.
 

Adelinie z Bułgarii: Przyjrzenie się epoce komunizmu z perspektywy innych krajów i społeczeństw, które walczyły z władzą, było dla mnie niesamowitym doświadczeniem

Dwie Hiszpanki, które uczestniczyły w projekcie studiują dziennikarstwo i komunikację. Irene Barahona Fernández pochodzi z miasta Zamora, Isabel Martinez Jimenez z Sewilli. 

- Uczymy się w szkole o Praskiej Wiośnie, ale nie miałam pojęcia o istnieniu Solidarności - mówi Isabel. - Na uczelni również o Solidarności nie słyszałam, dlatego tym bardziej się cieszę, że przyjechałam do Gdańska. Jestem zafascynowana tym ruchem społecznym i uświadomiłam sobie, jak ważny jest dla historii Europy. W Hiszpanii powinni nas uczyć, że wszystko zaczęło się tutaj.

- Mieszanka kultur, języków i opinii uczestników projektu, połączona z bliskim kontaktem z historią, która mnie bardzo interesuje była dla mnie bezcenna - uważa jej koleżanka Irene, która zainspirowana rozmową z rosyjską dziennikarką Olgą Irisovą postanowiła napisać artykuł na temat aktywności wyborczej w Rosji i Hiszpanii.

- Wydaje mi się, że rosyjskie społeczeństwo jest bardzo polityczne, tymczasem podczas ostatnich wyborów głosowało tylko 47 proc. uprawnionych [wg. oficjalnych danych, eksperci uważają, że w rzeczywistości frekwencja była dużo niższa - red.] - opowiada młoda Hiszpanka. - To dla mnie ciekawe, ponieważ w moim kraju jest odwrotnie. Ludzie są raczej apolityczni, a chętnie biorą udział w wyborach [w parlamentarnych frekwencja przekracza zwykle 70 proc. - red]. W obu krajach demokracja jest młoda, dlatego intryguje mnie ta różnica i szukam jej przyczyn. Wśród uczestników naszego seminarium jest także dwójka Rosjan, dzięki rozmowie z nimi mogłam wzbogacić mój tekst o dwa odmienne punkty widzenia na ten temat.

Irene podkreśla jak bardzo lubi poznawać historię.

- Jeśli interesujesz się polityką, interesujesz się też historią. Nie istnieją bez siebie. Społeczeństwo Hiszpanii jest podzielone, bo nie jesteśmy w stanie wyjść z następstw wojny domowej sprzed osiemdziesięciu lat! - tłumaczy Hiszpanka. - Dlatego chcę wiedzieć jak najwięcej o tym, co się wydarzyło na świecie. Ludzie myślą dziś najczęściej w taki sposób, jak media chcą żeby myśleli. A ja uważam, że każdy powinien mieć własną opinię, być krytycznym i dobrze znać swoje korzenie. Nasi przodkowie w Budapeszcie czy w Gdańsku walczyli o wolność i prawa człowieka, to bardzo ważne żeby o tym pamiętać. Jeśli o tym zapomnimy, możemy stracić demokracje tak młode jak hiszpańska, polska czy rosyjska.
 

Adam - jedyny Polak w gronie uczestników History Camp.

Adam Trojok, jedyny reprezentant Polski w projekcie, przyjechał z Żędowic w województwie opolskim: - Przygotowałem się do wyjazdu, czytając wiele zwłaszcza na temat wydarzeń w Czechosłowacji i na Węgrzech. Pasjonuje mnie rola mediów w krajach komunistycznych i bardzo poszerzyłem swoją wiedzę na ten temat - opowiada Adam. - Dowiedziałem się też sporo o krajach moich rówieśników. Zawsze na przykład myślałem, że w szkołach w Wielkiej Brytanii mówi się po angielsku, tymczasem koleżanka z Walii uświadomiła mi, że w jej liceum obowiązuje język walijski, który kompletnie nie przypomina angielskiego.


Inicjatorem i sponsorem History Campus jest niemiecka Körber Stiftung (Fundacja Körbera) . Program wyjazdu powstał we współpracy z czeską inicjatywą edukacyjną PANT i z Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.



TV

Mevo się kręci!