Rezerwy w roli głównej
Jedno trzeba przyznać - Rafał Janicki, po tym jak główką po rzucie rożnym zdobył bramkę na 1:0 dla Górnika, zachował się z klasą i nie cieszył się. Obecny piłkarz Górnika zagrał w Lechii 185 spotkań, więc uniósł tylko ręce w skromnym geście. W 31. minucie Janicki po rzucie rożnym wyskoczył najwyżej i wbił piłkę do bramki głową obok bezradnego Paulsena.
Trzy minuty później Ousmane Sow po idealnym podaniu Koreańczyka Goha z lewego skrzydła zdobył bramkę na 2:0 dla Górnika.
Wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty, ale nie. I Górnik i Lechia walczyły bowiem o awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Trener Lechii John Carver mocno namieszał w składzie. Z ostatniego, wybitnego meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (5:1), wystawił przeciwko Górnikowi tylko trzech zawodników: to Kapić, Żelizko i Sezonienko. Po przerwie spowodowanej kontuzjami do gry wrócili: Paulsen i Kłudka, a zamiast Tomáša Bobčeka Anglik dał w napadzie Kurminowskiego. Meny nawet nie było na ławce rezerwowych. Poza tym zagrali: Olsson, Pllana, Kalahur, Cirković i Viunnyk. Powiedzmy: rezerwowy skład - po to, żeby gdańszczanie w piątek wieczorem przeciwko Górnikowi mogli wystawić najmocniejszą i wypoczętą drużynę, który powalczy o jakże ważne dla Lechii ligowe punkty.
Lechia - Termalica 5:1. Podsumowujemy rundę jesienną
Lechia wróciła do gry
W Górniku rzucał się oczy Maksym Khlan, były piłkarz Lechii Gdańsk, który świetnie zna ten stadion. Od początku szarpał, biegał i walczył na lewym skrzydle, będąc jednym z lepszych piłkarzy gości.
W 26. minucie Lechia wyprowadziła wspaniałą kontrę, Sezonienko dośrodkował w pole karne, Cirković mądrze przeskoczył nad piłką, tak, żeby Viunnyk mógł huknąć na bramkę. Strzelił niecelnie!!! Piłka jedynie otarła słupek i wyszła na aut bramkowy.
Później - w 31. i 34. minucie - goście zdobyli dwa gole. Ale Lechia się nie poddała. W 40. minucie po błędzie bramkarza Górnika Tomasza Loski, który nie zdążył złapać piłki lecącej w jego kierunku, główką wbił ją do siatki czyhający w polu karnym uważny Dawid Kurminowski. Zabrzanie nieskutecznie protestowali, że Loska trzymał już piłkę w dłoniach. VAR nie dopatrzył się jednak przewinienia piłkarza z Gdańska. Lechia miała tzw. gola kontaktowego.
Norweskie temperatury
Druga połowa zaczęła się od dominacji Lechii i kilku błyskotliwych akcji biało-zielonych. Później, niestety, mecz zamienił się w starcie MMA toczone w norweskich, chłodnych temperaturach. Górnicy zamiast grać w piłkę pchali, kopali, były ciosy z dłoni i chyba z łokcia. Gotowało się na ławkach rezerwowych. Sędzia przesadnie tolerował brutalną grę. Gdańszczanie dali się wciągnąć w sztuczki gości. Mecz był rwany i toczył się głównie - niczym zawody zapaśnicze - w parterze. Zegar tykał na korzyść Górnika.
Podstawowym błędem trenera Carvera było wystawienie na lewej obronie Miłosza Kałahura przeciwko rosłemu i szybkiemu Sow, który jest gwiazdą Górnika, najlepszym strzelcem gości w lidze (7 goli). Kałahur na co dzień siedzi na ławce rezerwowych Lechii, gra rzadko. To zawodnik niewysoki i nie dość szybki, by stanowić antidotum na grę tak mocnego rywala.
Potwierdziło się to w 84 minucie, gdy Ousmane Sow dostał podanie z własnej połowy i mimo, że goniło go dwóch piłkarzy Lechii, błyskawicznie wbiegł w pole karne, uderzeniem w długi róg bramki Paulsena zdobył gola na 3:1. To był jego drugi gol tego wieczoru. I praktycznie po meczu.
Wtedy na boisko mógł już wejść Lukas Podolski, by kilka minut później świętować zakończenie spotkania i awans jego Górnika do ćwierćfinału PP.
Rozczarowanie i chęć walki
Trener Lechii John Carver nie urywał niezadowolenia ze sposobu gry i braku skuteczności swoich podopiecznych. "Jak się nie wykorzystuje swoich szans to trudno o lepszy wynik". John Carver powiedział też:
Jestem rozczarowany przede wszystkim pierwszą połową. To nie był zespół, który przyzwyczaił nas do tego, co prezentował w ostatnich trzech meczach - przekazał. Z drugiej połowy jestem zadowolony, graliśmy szybciej, stworzyliśmy więcej okazji. Wyglądaliśmy jak zespół, który chciał zdobyć bramkę i wrócić do gry - wyznał trener Lechii.
"Rewanż", czyli mecz Lechii z Górnikiem w Ekstraklasie, już w piątek, 5 grudnia, o godz. 20.30. To będzie na pewno emocjonujące spotkanie. Warunki pogodowe mają być dużo lepsze (+ 5 stopni C.). Na boisku może zdarzyć się wszystko.
Składy:
Lechia: Alex Paulsen - Bartłomiej Kłudka (85' Tomasz Wójtowicz), Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur (85' Matus Vojtko) - Kacper Sezonienko (56' Mohamed Awadalla), Rifet Kapić, Iwan Żelizko, Bohdan Viunnyk (63' Anton Carenko), Aleksandar Ćirković - Dawid Kurminowski (63' Tomas Bobcek).
Górnik: Tomasz Loska - Matus Kmet (59' Kryspin Szcześniak), Rafał Janicki, Maksymilian Pingot, Erik Janza - Ousmane Sow, Bastien Donio, Goh Young-jun (88' Kamil Lukoszek), Patrik Hellebrand, Maksym Khlan - Sondre Liseth (88' Lukas Podolski).
Żółte kartki: Żelizko (Lechia) oraz Khlan, Goh, Janza, Sow (Górnik).