Podsumowanie roku 2019 przygotowane na podstawie danych zebranych z gdańskich stacji opadowych:
- Styczeń uplasował się (zgodnie z klasyfikacją według Radomskiego [1977] i Tomaszewskiej [1994]) na granicy wilgotnego i bardzo wilgotnego.
- Luty (statystycznie najbardziej suchy miesiąc roku) był normalny.
- Marzec - w pierwszej połowie została osiągnięta miesięczna norma z wielolecia, a druga połowa - dla odmiany - była sucha. W ostatecznym rozrachunku trzeci miesiąc 2019 zaliczamy do wilgotnych.
- Skrajnie suchy kwiecień uplasował się na podium tuż za rekordowo bezopadowym kwietniem 2009.
- Maj był bardzo wilgotny (po 4 latach suchych) - głównie za sprawą drugiej dekady, gdy spadło ponad 80 proc miesięcznych opadów. Suma opadowa całego miesiąca była o 70 proc. wyższa od średniej z wielolecia.
- W czerwcu trzy razy wystąpiły okresy 4-5 dni bez opadów, ale gdy padało to na tyle intensywnie, że cały miesiąc klasyfikujemy jako bardzo wilgotny.
- Ponad połowa lipcowych opadów przypadła na okres 6-9 lipca. Dlatego choć pozostałe dni były suche, to jednak w ujęciu ogólnym klasyfikujemy miesiąc jako normalny.
- Sierpień okazał się bardzo suchy - utrwalał się stan suszy glebowej.
- Pierwszy miesiąc jesieni możemy określić mianem normalnego - wrześniowe opady złagodziły jednak niedobory wilgoci w glebie.
- Dziesiąty miesiąc 2019 roku pod względem opadów był normalny - od roku 2007 takim mianem można go było określić aż siedem razy
- Listopad był dwojaki - dla dolnego tarasu wilgotny, a dla pozostałej części Gdańska - normalny.
- W grudniu padało umiarkowanie (i były to wyłącznie opady deszczu). Określamy go więc mianem normalnego.
W 2019 roku stacje GW zarejestrowały sześć miesięcy opadowo normalnych, stąd cały rok można podsumować jako deszczowo przeciętny, oczywiście w ujęciu uśrednionym.
Agnieszka Kowalkiewicz, rzeczniczka Gdańskich Wód, podkreśla, że łączna suma opadów z 2019 roku jest zbliżona do średniej z wielolecia, ale nie oznacza to, że miniony rok był spokojny pod względem atmosferycznym.
- Najbardziej gwałtownym epizodem był ten z 10 czerwca, kiedy w ciągu jednej doby spadło prawie 70 proc. normy opadowej dla czerwca. Tak intensywne deszcze mylnie wzmacniają poczucie, że mamy dostatecznie dużo wody w przyrodzie. Tymczasem w rozbudowujących się aglomeracjach woda zamiast przechodzić przez kolejne etapy cyklu hydrologicznego zbyt szybko paruje lub spływa po uszczelnionych powierzchniach i nie wsiąka w grunt, przez co nie zasila wód gruntowych, mogąc powodować deficyt wodny - podkreśla Agnieszka Kowalkiewicz. - Ostatecznie zanika proces infiltracji, a przyśpiesza się spływ powierzchniowy przy jednoczesnym ograniczeniu retencji i parowania. Jak wynika z analiz prowadzonych za pomocą regionalnych modeli klimatycznych, w całej Europie Środkowo - Wschodniej spodziewane zmiany klimatu mogą poważnie oddziaływać na zasoby wodne i gospodarkę wodną. Zmiany te rozkładają się nierównomiernie zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Jeśli chodzi o Polskę, procesy magazynowania wody w zimie dla wykorzystania ich w okresie ciepłym (wiosna, lato) mogą być poważnie zakłócone - dodaje.
Zdaniem specjalistów, w kolejnych latach w naszym kraju lato będzie charakteryzowało się długotrwałymi okresami pogody słonecznej, suchej i gorącej, przerywanej burzowymi, gwałtownymi i intensywnymi deszczami. Według prognoz roczne sumy opadów będą cechować się większą niż dotąd zmiennością w czasie.
- To niewątpliwie będzie miało wpływ na zwiększenie częstotliwości występowania coraz bardziej gwałtownych powodzi i długotrwałych susz - wyjaśnia rzeczniczka Gdańskich Wód.