Fałszywy alarm bombowy! Opóźniony proces Amber Gold

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w poniedziałek, 21 marca 2016 r., o godz. 9 miał zacząć się proces w głośnej sprawie spółki Amber Gold. Jednak... ogłoszono alarm bombowy i wszystkich ewakuowano z budynku sądu! Alarm okazał się fałszywy, proces rozpoczął się z opóźnieniem. Choć swoje oszczędności straciło 19 tys. osób z całego kraju, to - zdaniem prawników - oskarżeni mogą uniknąć kary. Marcin P. nie przyznaje się do winy.
21.03.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Proces ws. spółki Amber Gold nie mógł zacząć się punktualnie. Tuż przed godz. 9 ktoś poinformował o rzekomym podłożeniu w sądzie ładunków wybuchowych.

Nadzwyczajne środki ostrożności, wzmożone kontrole osobiste, akredytacje dla dziennikarzy, karty wstępu do sali rozpraw - w takich okolicznościach rozpoczynał się proces oskarżonych w sprawie najgłośniejszej afery finansowej ostatnich lat - Amber Gold.

W poniedziałkowy poranek w gdańskim sądzie był już tłum dziennikarzy z całej Polski. Początek procesu wyznaczono na godz. 9, ale tuż przed momentem rozpoczęcia rozprawy pracownicy sekretariatu sądu odebrali telefon o podłożeniu bomby! Ewakuację budynku zarządził prezes Sądu Okręgowego. Na miejscu była policja, szczegółowo przeszukano sądowe korytarze i sale. Policyjni antyterroryści sprawdzili nawet kosze na śmieci. Alarm okazał się fałszywy, więc proces jednak ruszył, choć z ponaddwugodzinnym opóźnieniem! Wiadomo, że „żartowniś”, który dzwonił do sądu, był mężczyzną. Sprawą fałszywego alarmu bombowego zajmuje się policja. 

Przypomnijmy, że współzałożyciele firmy Amber Gold - gdańskie małżeństwo Marcin i Katarzyna P. - oskarżeni są m.in. o pranie brudnych pieniędzy i oszukanie 19 tys. osób. na kwotę blisko 851 mln zł.

Rozprawy mają się odbywać 2-3 razy w tygodniu. Na pierwszych wyjaśnienia będą składali oskarżeni. Później - świadkowie. Prokuratura chce, by zeznania złożyło 430 osób kluczowych dla sprawy. Obrona Marcina i Katarzyny P. domaga się przesłuchania jako świadków wszystkich 19 tys. poszkodowanych osób.

- Jeśli obrona dopnie swego, ta para nigdy nie będzie skazana, bo proces się nie skończy - mówią gdańscy prawnicy, pytani przez portal gdansk.pl. - Przesłuchanie 19 tys. osób przez sąd, na miejscu w Gdańsku, jest fizyczną niemożliwością.

Policja przeprowadziła ewakuację, tłum dziennikarzy z całej Polski czeka na pozwolenie na powrót do budynku sądu.

Spółka Amber Gold działała w latach 2009-2013. Jej główna siedziba mieściła się w Gdańsku przy ul. Długie Ogrody. Firma kusiła klientów wyjątkowo korzystnym oprocentowaniem lokat i inwestycjami w złoto.

Śledztwo trwało ponad 2 lata. Prokuratura przesłuchała blisko 20 tys. osób, akta sprawy liczą ok. 3 mln stron! Poszkodowani nie mają szans na odzyskanie swoich oszczędności - z majątku Amber Gold zdołano odzyskać zaledwie 43 mln zł.

W czasie pierwszej rozprawy oskarżony Marcin P. nie przyznał się do winy. Nie odpowiadał na pytania sądu, zrezygnował także z prawa do składania wyjaśnień. Sąd odczytał jego wcześniejsze wyjaśnienia, które złożył w czasie śledztwa. Wszystko to zostało utajnione dla mediów. Żona Marcina P., Katarzyna P., została na czas rozprawy rozkuta z kajdanek. On sam siedział jednak w kajdankach, istniało bowiem prawdopodobieństwo, że będzie się chciał samookaleczyć. Następna rozprawa w najbliższy czwartek. Sprawę prowadzi dwóch sędziów: w razie, gdyby jeden się rozchorował, nie będzie konieczności przerywania procesu.  



TV

Pracownicy magistratu oddali krew