• Start
  • Wiadomości
  • Awaria oczyszczalni w Warszawie bez wpływu na jakość wody w dolnym biegu Wisły i na gdańskich plażach

Awaria oczyszczalni "Czajka" w Warszawie bez wpływu na jakość wody w dolnym biegu Wisły i na gdańskich plażach

Gdańscy specjaliści stale monitorują sytuację w związku z awarią kolektora ściekowego w Warszawie. Jak na razie, nie stwierdzono niekorzystnych zmian w jakości wód w Gdańsku. Badania prowadzone są przez dwie instytucje państwowe: Główny Inspektorat Ochrony Środowiska i Sanepid. O tym, co mogło być przyczyną stosunkowo nieznacznego przekroczenia norm w jednym badaniu (dotyczącym plaży na Stogach), piszemy niżej.
13.09.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Śluza na Martwej Wiśle w Przegalinie, zdjęcie archiwalne z 2013 r.
Śluza na Martwej Wiśle w Przegalinie, zdjęcie archiwalne z 2013 r.
Krzysztof Mystkowski/KFP

 

- Jak na razie awaria w Warszawie nie ma wpływu na jakość wód na terenie Gdańska - ocenia Maciej Lorek, dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Cały czas monitorujemy sytuację, drobiazgowo zbieramy wszelkie nadchodzące informacje i stale je analizujemy. Opieramy się głównie na danych zebranych przez instytucje podległe rządowi. Zarówno pomorski Sanepid, jak i gdańska delegatura Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska kilkakrotnie już pobierały próbki i na podstawie wykonanych badań laboratoryjnych nie stwierdzono praktycznie żadnych niekorzystnych zmian jakości wód. To dobra wiadomość dla wszystkich gdańszczan, bo trzeba powiedzieć, że przekaz medialny mógł budzić niepokój. 

 

Na tej infografice przedstawiony jest schemat rozcieńczania ścieków zrzuconych w Warszawie w miarę przenoszenia ich przez Wisłę w kierunku Gdańska. Na początku było to 1,2 proc mas wody, na koniec - nie więcej niż 0,7 proc. Dane dla zrzutu ścieków w szczytowym czasie awarii
Na tej infografice przedstawiony jest schemat rozcieńczania ścieków zrzuconych w Warszawie w miarę przenoszenia ich przez Wisłę w kierunku Gdańska. Na początku było to 1,2 proc ogółu mas wody, na koniec - nie więcej niż 0,7 proc. Dane dla zrzutu ścieków w szczytowym czasie awarii
Maciej Lorek

 

Z obliczeń zespołu dyr. Lorka wynika, że sytuacja – najprawdopodobniej - nie powinna ulec pogorszeniu. O ile Wisłą przez Warszawę przepływa ok. 240 m sześć. wody na sekundę, to na odcinku między Warszawą a Gdańskiem, za sprawą dopływów z innych rzek, następuje znaczący wzrost ilości niesionej wody. W Wyszogrodzie jest to 335 m sześć./sek., w Toruniu 435, w Grudziądzu już 482 a w Tczewie 412. To sprawia, że nieczystości ulegają rozcieńczeniu. O ile w szczytowym momencie awarii “Czajki” strumień nieczystości stanowił 1,2 proc. mas wody Wisły na odcinku warszawskim - to już w okolicach Gdańska powinny to być dużo mniejsze stężenia, rzędu 0,7 proc. – ale należy zwrócić uwagę, że po drodze rzeka ulega samooczyszczeniu.

 

Woda ulega stopniowemu samooczyszczeniu, co oznacza, że ilość szkodliwych związków po kilku dniach jest mniejsza niż w chwili zrzutu ścieków. Według wyliczeń dyr. Macieja Lorka między Warszawą i Gdańskiem wartość Nog (ogół związków azotu) powinna spaść o 10 proc., świadcząca o obecności bakterii wartość BZT5 (biologiczne zapotrzebowanie tlenu 5-dniowe) o 35 proc., natomiast wartość Pog (ogół związków fosforu) o 40 proc.
Woda ulega stopniowemu samooczyszczeniu, co oznacza, że ilość szkodliwych związków po kilku dniach jest mniejsza niż w chwili zrzutu ścieków. Według wyliczeń dyr. Macieja Lorka między Warszawą i Gdańskiem wartość Nog (ogół związków azotu) powinna spaść o 10 proc., świadcząca o obecności bakterii wartość BZT5 (biologiczne zapotrzebowanie tlenu 5-dniowe) o 35 proc., natomiast wartość Pog (ogół związków fosforu) o 40 proc.
Maciej Lorek

 

- Dodatkowo trzeba pamiętać, że po drodze jest ogromny zbiornik retencyjny we Włocławku, w którym zanieczyszczenia się w znacznym stopniu zatrzymują - podkreśla dyr. Maciej Lorek. - Część z nich zostaje tam w postaci osadów dennych. Zbiornik we Włocławku jest jak gigantyczna wanna, o pojemności 400 mln metrów sześciennych. Gdyby był całkowicie pusty, to ścieki z Warszawy musiałyby płynąć przez cztery lata, żeby go wypełnić.

Tymczasem ilość zanieczyszczeń obecnie maleje, bowiem awaria w Warszawie została już w pewnej mierze opanowana. Prowadzony jest zrzut ścieków w ilości 40 proc. tego, co trafiało do Wisły w szczytowym momencie. Jeszcze w tym tygodniu (do 15 września) zrzut ma być zredukowany do zera. 

 

Wzrost zanieczyszczeń w Wiśle, podczas szczytowej fazy awarii oczyszczalni 'Czajka' - wartości dla pierwszych kilometrów biegu rzeki w Warszawie
Wzrost zanieczyszczeń w Wiśle, podczas szczytowej fazy awarii oczyszczalni 'Czajka' - wartości dla pierwszych kilometrów biegu rzeki w Warszawie i zaraz za stolicą
Maciej Lorek

 

Jakość wody w Wiśle monitorowana jest przez trzy regionalne delegatury Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska: mazowiecką, kujawsko-pomorską i pomorską (z siedzibą w Gdańsku). Ta ostatnia bada jakość wody w czterech punktach pomiarowych:

  • Biała Góra (na wysokości Gniewu)
  • Kiezmark
  • Świbno
  • ujście Wisły

Są to specjalistyczne badania fizykochemiczne, na obecność m.in. związków azotu, fosforu, ilość rozpuszczonego tlenu (im mniej, tym większa obecność bakterii), przewodność (im wyższa, tym więcej związków chemicznych w wodzie),  

Po awarii oczyszczalni Czajka w Warszawie takie badania GIOŚ w Gdańsku przeprowadził trzykrotnie: 2 września, 5 września i 11 września.

- Za każdym razem stwierdziliśmy, że badane parametry nie uległy zmianie w stosunku do okresu przed awarią - powiedziała portalowi Gdańsk.pl Barbara Gdaniec-Rohde, naczelnik Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska GIOŚ.

Następne badania GIOŚ planuje na 18 września.

 

Maksymalny wzrost zanieczyszczeń w Wiśle, w związku ze szczytowym okresem awarii oczyszczalni w Warszawie. W dolnym biegu rzeki, na wysokości Kiezmarku, są to wartości nie przekraczające 5 proc.
Maksymalny wzrost zanieczyszczeń w Wiśle, w związku ze szczytowym okresem awarii oczyszczalni w Warszawie. W dolnym biegu rzeki, na wysokości Kiezmarku, są to wartości nie przekraczające 5 proc.
Maciej Lorek

 

Niezależnie od tego własne badania wód Zatoki Gdańskiej przy plażach miejskich w Gdańsku przeprowadził Sanepid. Wykonano je dwukrotnie, w piątek 6 września i we wtorek 10 września - pod kątem obecności tzw. bakterii kałowych (E.coli). Próbki pobierano w na terenie Gdańska, tj. na zachód od ujścia Wisły. Są to:

  1. Gdańsk, ul. Trałowa, Gdańsk-Świbno – plaża, 50 m na prawo od wejścia nr 7
  2. Gdańsk, ul. Falowa, Gdańsk-Sobieszewo – plaża, 100 m na lewo od wejścia nr 16
  3. Gdańsk, ul. Wydmy 1, Gdańsk-Stogi – plaża, na wysokości wejścia na plażę nr 26

W żadnej z wymienionych lokalizacji podczas drugiego badania (10 września) nie stwierdzono przekroczenia norm obecności bakterii E.coli, a także bakterii z grupy Enterokoków.

Nieznaczne przekroczenie norm E.coli stwierdzono tylko podczas pierwszego badania, które wykonano 6 września, na plaży na Stogach (wynik badania to 1120 NPL/100 ml przy normie 1000 NPL). Nie ma jednak żadnych podstaw, by wiązać to ze zrzutem ścieków w Warszawie. Taki krótkotrwały lokalny wzrost parametrów może być  też skutkiem deszczu, który przeniósł do morskiej wody jakieś zanieczyszczenie z lądu. Na pięć zbadanych w dniu 6 września plaż (prócz już wymienionych, także Mikoszewo i Jantar) wszystkie - poza Stogami - mieściły się w normie.

- Nasi specjaliści mówią, że to mało prawdopodobne, by przekroczenie normy E.coli na Stogach miało związek z awarią oczyszczani ścieków w Warszawie - potwierdza Anna Obuchowska, rzeczniczka  Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. - Ścieki powodują wzrost E.coli o tysiące jednostek ponad normę, tutaj ten wzrost był na poziomie 120 jednostek ponad normę, a więc nieznaczny.  

 

Kolejne próbki wody do badań z ww. miejsc Sanepid zamierza pobrać we wtorek, 17 września 2019 roku.

 

To zdjęcie satelitarne daje wyobrażenie, jak wygląda wlew wód Wisły do Zatoki Gdańskiej. Wykonano jej po powodzi 2 czerwca br.
Zdjęcie satelitarne wykonane 2 czerwca 2019. Daje ono wyobrażenie, jak wygląda wlew wód Wisły do Zatoki Gdańskiej. Należy zauważyć, że zmętnienie wody nie oznacza automatycznie, że jest ona zanieczyszczona. W normalnych warunkach Wisła niesie także piasek i muł a po każdym większym deszczu zmętnienie jest nieco silniejsze. To zdjęcie jest w ostatnich dniach wykorzystywane w mediach społecznościowych jako ilustracja skutków awarii w Warszawie. Jest to nieprawda.
UMG

 

Warto podkreślić, że nawet gdyby doszło do zanieczyszczenia wód Wisły, nie miałoby to wpływu na sytuację w Martwej Wiśle, a to za sprawą śluzy w Przegalinie. Oddziela ona główne koryto rzeki (którym wody Wisły płyną na wprost do morza) od Wisły Martwej (która uchodzi w Nowym Porcie) i Wisły Śmiałej (która wpada do morza w Górkach Zachodnich).

Awaria oczyszczalni w Warszawie nie ma też żadnego wpływu na jakość wody pitnej w gdańskich kranach - nie jest ona bowiem (i nigdy nie była) czerpana z Wisły.

 

 

TV

Światowa stolica bursztynu