Zginęli w Gdańsku w 1970 roku
W grudniu 1970 r. żołnierze i milicjanci na zlecenie komunistycznej władzy strzelali do ludzi, którzy wyszli na ulice w proteście przeciwko przedświątecznej podwyżce cen żywności. Według oficjalnych danych w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych.
W poniedziałek, 15 grudnia przedstawiciele Urzędu Miejskiego oraz Europejskiego Centrum Solidarności uczcili pamięć osób zamordowanych w Gdańsku przez komunistyczny reżim przy tablicach na chodnikach, gdzie straciły one życie.
15 grudnia 1970. Komitet płonie, komuniści strzelają do gdańszczan
Znicze zapalono w następujących miejscach:
- róg ulic Nowe Ogrody i 3 Maja, obok Urzędu Miejskiego
Józef Widerlik, lat 24, stolarz okrętowy z Wydziału W5 Stoczni Gdańskiej im. Lenina
- Hucisko, wiadukt nad torami kolejowymi, po stronie Sądu
Bogdan Sypka, lat 20, pochodzący z gdańska student Wyższej Szkoły Rolniczej w Szczecinie
- Garncarska 29
Kazimierz Zastawny, lat 24, ślusarz w Fabryce Urządzeń Okrętowych Techmet w Pruszczu Gdańskim
- Podwale Grodzkie 4, obok hotelu, po stronie dworca PKP
Waldemar Rebinin, lat 26, kierowca w Wojewódzkiej Kolumnie Transportu Sanitarnego w Gdańsku
- nieopodal pomnika Kindertransportów
Kazimierz Stojecki, lat 58, robotnik transportu z Wydziału T2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina
- pomiędzy budynkami dworca PKP a wjazdem na ul. Błędnik
Andrzej Perzyński, lat 19, malarz konserwator w Stoczni Gdańskiej im. Lenina
- obok stoczniowej Bramy nr 2
Jerzy Matelski, lat 27, dźwigowy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina
Stefan Mosiewicz, lat 22, malarz z Wydziału W1 Stoczni Gdańskiej im. Lenina
W uroczystości przy dwóch pierwszych tablicach udział wzięła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
- Cieszę się bardzo, że kilka lat temu w przestrzeni naszego miasta z inicjatywy Stowarzyszenia Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców, w miejscach, gdzie w grudniu 1970 roku walcząc o swoje podstawowe prawa zginęli ludzie, powstały pamiątkowe tablice. Te zapalone dzisiaj znicze są ku pamięci, ale też ku przestrodze. Jedynym sposobem na uniknięcie takich tragicznych wydarzeń w przyszłości jest życie w demokratycznym kraju - powiedziała dziennikarzom prezydent miasta.
Trzy miesiące pracy w stoczni i śmierć
Podczas uroczystości przy tablicy na rogu ulic Nowe Ogrody i 3 Maja, poświęconej Józefowi Widerlikowi, obecni byli jego najbliżsi.
Stan wojenny po 44 latach - zabawa w bijących i bitych
Mężczyzna pochodził z Kraśnika na Lubelszczyźnie. We wrześniu 1970 r. został zatrudniony na Wydziale W5 Stoczni Gdańskiej jako stolarz okrętowy. Został postrzelony 15 grudnia 1970 r., a dzień później zmarł w szpitalu nie odzyskawszy przytomności. 24-latka pochowano w nocy 20 grudnia na cmentarzu Emaus, przy ulicy Kartuskiej jako osobę nieznaną. Matka o śmierci syna dowiedziała się z telegramu. Rodzina rozpoczęła poszukiwania miejsca pochówku. Władze namawiały ją, aby nie ekshumować zwłok, w zamian oferując mieszkanie socjalne w Gdańsku. W lutym 1971 r. ciało stoczniowca przeniesiono na cmentarz parafialny w rodzinnym Kraśniku.
- Józef Widerlik był młodszym bratem mojej babci, która zmarła w tym roku. Pamięć o nim była w naszym domu zawsze pielęgnowana. Dużo o nim słyszałam, choć nie znałam go osobiście. Choć dla mnie ten czas jest odległy, to dla nas zawsze jest wielką refleksją i wspomnieniem - powiedziała gdansk.pl Adrianna Dzikowska. - Moja mama, mieszkająca do dziś w Kraśniku, znała Józefa jako dziecko. Niestety, nie mogła w tym roku przyjechać do Gdańska z powodów zdrowotnych.
Adrianna Dzikowska urodziła się w 1990 roku, od 10 lat lat mieszka w Gdańsku.
- Był młodym człowiekiem, miał całe życie przed sobą. Jako kawaler wyjechał z Kraśnika na Wybrzeże, aby zarobić dla siebie oraz pomóc mamie i prababci. Dostał kulę w okolice głowy. W domu opowiadano, że podobno powiedział coś do zomowca, coś mu odpyskował i dlatego ten do niego strzelił - wspomina Adrianna Dzikowska.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z OBCHODÓW 55. ROCZNICY GRUDNIA'70:
Wraz z siostrą Agnieszką, która także na stałe mieszka w Gdańsku, postanowiły podziękować Aleksandrze Dulkiewicz za pamięć o ich bliskim. Podarowały prezydent Gdańska obraz namalowany przez malarza samouka Pawła Jacha (prywatnie partnera życiowego pani Adrianny).
Na odwrocie obrazu przedstawiającego Pomnik Poległych Stoczniowców w Gdańsku rodzina Józefa Widerlika napisała:
W podziękowaniu Pani Prezydent Aleksandrze Dulkiewicz za coroczną pamięć i obchody ku pamięci ofiar Grudnia'70.
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zapaliła też znicze na grobach Jerzego Matelskiego, dźwigowego w Stoczni Gdańskiej i Jerzego Pawłowskiego, ślusarza w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, pochowanych na cmentarzu Srebrzysko.
Sejm uchwalił jednogłośnie Dni Pamięci Grudnia 1970
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z CMENTARZA NA SREBRZYSKU:
Znicze zostały też zapalone na grobach 11 innych ofiar na cmentarzach w Gdańsku, Sopocie i Gdyni.
Obchody 55. rocznicy Grudnia'70 potrwają w Gdańsku do czwartku, 18 grudnia - zapoznaj się z ich szczegółowym programem.