Było zimno, - 4 stopnie Celsjusza, ale temperatura odczuwalna - jeszcze niższa. Najwytrwalsi przeciwnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego zebrali się o godz. 19 na Placu Solidarności, pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Część z nich została tam wylegitymowana przez policję. Następnie ruszyli ulicą w stronę ronda na Błędniku, dalej na Hucisko - tam zablokowali drogi dojazdowe, licząc od 103 w dół, i poszli dalej Wałami Jagiellońskimi. 103 - to liczba dni, jakie upłynęły od ogłoszenia orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, które jest kwestionowane przez liczne środowiska, w tym autorytety prawnicze. W zeszłym tygodniu TK opublikował pisemne uzasadnienie wyroku, który zakazuje aborcji nawet w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu.
Poniedziałkowy marsz zakończył się na Targu Drzewnym, gdzie stoi budynek, w którym są biura parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości.
Podczas manifestacji uczestnicy wznosili hasła przeciwko władzy Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Jak zwykle mówiono też o “pseudoorzeczeniu pseudotrybunału”, które posłużyło do zaostrzenia prawa aborcyjnego.
- Stoimy w bezruchu, aby wyrazić bezsilność w walce o nasze prawa - mówiła jedna z uczestniczek.
W prywatnych rozmowach aktywistki związane ze Strajkiem Kobiet przyznają, że z powodu ataku zimy jest wyjątkowo mało chętnych do udziału w manifestacjach - choć tzw. zasięgi w internecie świadczą, że bunt wobec zmian wprowadzanych przez PiS wciąż ma charakter masowy i jeśli władze myślą, że sprawa “rozeszła się po kościach”, to jest to opinia przedwczesna.