• Start
  • Wiadomości
  • „Za potworną zbrodnię została wymierzona kara”. Mecenas Jerzy Glanc o wyroku ws. zabójstwa Pawła Adamowicza

O wyroku ws. zabójstwa Pawła Adamowicza: - Za potworną zbrodnię sprawiedliwa kara

- Działał z pełnym rozeznaniem, wiedział kogo atakuje i wiedział, jaki będzie skutek tego ataku – tak o Stefanie Wilmoncie, surowej karze, zaplanowanej grze i postawie sprawcy oraz o poczuciu sprawiedliwości mówi mecenas Jerzy Glanc, pełnomocnik rodziny Adamowiczów w procesie zabójcy Pawła Adamowicza. Adwokat był gościem nowego odcinka programu „Jestem z Gdańska” Agnieszki Michajłow.
24.01.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
starszy mężczyzna w białej koszuli, czarnej marynarce i krawacie
Gościem Agnieszki Michajłow w programie „Jestem z Gdańska” był mecenas Jerzy Glanc, pełnomocnik rodziny Adamowiczów z procesie zabójcy Pawła Adamowicza
www.gdansk.pl

To był mord polityczny! Dożywocie dla zabójcy prezydenta Pawła Adamowicza

- Na pewno sprawiedliwości w znaczeniu karnym stało się zadość. Została za tę potworną zbrodnię wymierzona kara surowa. Jak ocenimy z innymi procesami karnymi, to jest to rzeczywiście kara, która robi wrażenie. Ale nie możemy zapominać o całym kontekście zdarzenia, które miało miejsce 13 stycznia 2019 roku, oraz tego, co się działo później w trakcie postępowania karnego – tego, jak Stefan Wilmont reagował na określone sytuacje procesowe, w jaki sposób odnosił się do tego czynu składając szczątkowe, ale jednak wyjaśnienia w trakcie postępowania przygotowawczego, i później, jak się zachowywał w sądzie. W związku z tym ośmielam się twierdzić, że ten wyrok jest absolutnie sprawiedliwy i adekwatny do tego, co Stefan Wilmont zrobił – skomentował zakończenie procesu zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i prawomocne skazanie sprawcy na dożywocie (o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać po 40 latach), mecenas Jerzy Glanc, pełnomocnik rodziny Adamowiczów w procesie.

„Ciągłe szczucie, pokazywanie w złym świetle”

W programie „Jestem z Gdańska” adwokat zauważył, że choć udało się pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności karnej, nadal pozostaje wiele pytań, na które nie uzyskano odpowiedzi, w tym: kto tak naprawdę inspirował Stefana Wilmonta czy to była jego suwerenna decyzja odnośnie tego, co ma zrobić, czy też na tę decyzję miały wpływ inne osoby lub media.

- Jestem przekonany, że ta atmosfera, jaka została wytworzona wokół Pawła Adamowicza przez media miała wpływ na to, co się stało. Ciągłe szczucie i pokazywanie Pawła Adamowicza w złym świetle - w ostatnim roku w roku 2019 takich publikacji tylko w telewizji rządowej było prawie dwa tysiące – mogło sprawić, że sprawca mógł odnieść wrażenie, że to jest ktoś gorszy i że zabicie tego kogoś będzie łagodniej oceniane niż zabicie każdej innej osoby – podkreślił mecenas.

Adamowicz nie był ofiarą przypadkową

Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który utrzymał w mocy wyrok dożywotniego więzienia dla zabójcy Stefana Wilmonta, wydany w marcu 2023 roku przez sąd niższej instancji, zmienił jednocześnie uzasadnienie wyroku sądu I instancji stwierdzające, że prezydent Gdańska był „przypadkową ofiarą”.

- Wszystkie okoliczności poprzedzające to zdarzenie, w tym zapowiedzi Stefana Wilmonta wypowiadane jeszcze w zakładzie karnym, jak odbywał poprzednią karę, gdzie mówił, że on wyjdzie tylko na chwilę, a potem wróci tutaj na dożywocie, czy też jego manifest, który wygłosił bezpośrednio po zdarzeniu, że „Platforma Obywatelska mnie torturowała, więziła mnie i dlatego zginął Adamowicz” - już to przeczy ustaleniu sądu I instancji, że to miała być przypadkowa ofiara. Absolutnie trzeba stwierdzić, że on działał z pełnym rozeznaniem, on wiedział kogo atakuje i wiedział, jaki będzie skutek tego ataku – zaznaczył mecenas Jerzy Glanc.

„Nie czuł zagrożenia”

Adwokat zdradził Agnieszce Michajłow, że dla niego ten proces był trudny, nie z powodów prawnych, ale dlatego, że znał Pawła Adamowicza prywatnie. 

- Ta zbrodnia spotkała człowieka, który był osobą powszechnie znaną, który nie krył się za ochroniarzami, a chodził normalnie ulicami Gdańska, i który dla tego Gdańska sporo zrobił. Jakby nie oceniać tego okresu prezydentury Pawła Adamowicza, to bardzo ten Gdańsk za jego sprawą rzeczywiście się zmieniał. Nie tylko my to dostrzegaliśmy, ale przede wszystkim goście. którzy przyjeżdżali z zewnątrz i po dosłownie kilku latach już nie poznawali tego miasta - mówił Jerzy Glanc. 

Dodał, że choć Paweł Adamowicz podczas pracy w Urzędzie Miejskim spotykał się z różnymi groźbami i mocno negatywnymi opiniami na temat różnych decyzji, które podejmował, bądź których nie podejmował, to żadna z tych reakcji nie zwiastowała zagrożenia tym, co zdarzyło się 13 stycznia. Sam prezydent także nie wyrażał obaw z tego powodu. 

- Spotykaliśmy się kilka razy w miejscach publicznych przy okazji jakichś wydarzeń, i nawet jeżeli czasem ludzie go zaczepiali, niekoniecznie pozytywnym słowem, on starał się z nimi spokojnie rozmawiać, nie obrażał się, nie ubliżał nikomu. To był po prostu dobry człowiek.

Obejrzyj cały program „Jestem z Gdańska”: