Przynajmniej 2000 więźniów politycznych
Dzień Godności Białorusi odbywa się 9 sierpnia, bo tego dnia w 2020 roku odbyły się wybory, które dały Białorusinom nadzieję na zmiany. Oficjalnie wygrał je Alaksandr Łukaszenka, lecz w narodzie obudziło się poczucie, że tak naprawdę wyniki zostały sfałszowane, a wygrana należy się Swiatłanie Cichanouskiej.
Ludzie po kolejnych sfałszowanych wyborach wyszli tłumnie na ulice Mińska. Autorytarny reżim odpowiedział represjami na niewyobrażalną skalę – zatrzymano 30 tys. osób, tysiące trafiły do więzień, dziesiątki tysięcy utraciły pracę i prawo do zatrudnienia, a setki tysięcy zmuszono do emigracji.
Od sierpnia 2020 do lipca 2025 roku w procesach politycznych wyroki usłyszało 8421 przeciwników Łukaszenki, również nieletnich. Życie straciło przynajmniej 12 osób. Od pięciu lat trwają prześladowania. Ludzie codziennie są zatrzymywani, zaocznie sądzeni, tracą majątki i obywatelstwo. Na miejsce wypuszczanych na wolność, natychmiast zatrzymywani i osadzani są nowi. Białoruska opozycja podaje, że więźniów politycznych może być od 1200 do nawet 2000.
Białoruscy pisarze nie poddają się rusyfikacji
Pół roku w izolatce za bycie dziennikarzem
W sobotę w ECS, w ramach Dnia Godności Białorusi, o godz. 15 odbyło się spotkanie z białoruskimi opozycjonistami, którzy zostali wypuszczeni z więzienia. Jednym z nich jest były dziennikarz Radia Svoboda Ihar Karnei, który dostał cztery lata za wykonywanie zawodu. Oficjalnie przyczyną sprawy karnej była "współpraca Karnieja z niezależnym i zakazanym przez władze Białoruskim Stowarzyszeniem Dziennikarzy".
Wyszedł na wolność 21 czerwca tego roku, po negocjacjach reżimu Łukaszenki z dyplomacją amerykańską. Przesiedział więc dwa lata. Mówił, że nie spodziewał się, że to, co widział kiedyś w filmach o Zimnej Wojnie, czyli wymianę więźniów na moście, będzie jego udziałem.
- Las na granicy Białorusi z Litwą, z jednej strony białoruska KGB z drugiej dyplomaci amerykańscy, po środku my, wszystko jak w filmie - opisywał.
Karnei przesiedział pół roku w ciemnej celi bez okna, odizolowany od reszty więźniów. Opowiadał, że wcześniej, jeszcze w areszcie, reżim Łukaszenki wsadził 10 więźniów do celi 2 na 3 metry. - Spali złożeni w puzzle - opisywał obrazowo.
- Są w więzieniach zatrudnieni sadyści, ludzie o niskim IQ - wspominał. - Oni lubią czuć się panami. Lubią bić, torturować, lubią budzić więźniów w nocy dwa razy - o godzinie 2 i 4 - na apel. To im sprawia wyraźną przyjemność. Mam nadzieję, że spotka ich za to kiedyś sprawiedliwa kara. Także tych sędziów, którzy wydają wieloletnie wyroki na młodych ludzi tylko za to, że ci "zalajkowali" niewygodny dla reżimu post w mediach społecznościowych.
Karnei powiedział, że w więzieniach jest sporo donosicieli, którzy licząc na nagrodę, donoszą na więźniów politycznych. Nie lepiej jest po wyjściu z więzienia. - Pierwsze pytanie w podaniu o pracę dotyczy niekaralności. Nikt cię nie zatrudni, jeśli siedziałeś - powiedział.
Gdy zapytałem go, czy chce wrócić do Radia Svoboda - choćby w Polsce, na Litwie czy w Czechach - Karnei przypomniał, że prezydent USA Donald Trump obciął właśnie pieniądze (w sumie 75 mln dolarów) na finansowane dotąd przez rząd amerykański Radio Svoboda i Radio Wolna Europa. - Ciężko będzie zostać w zawodzie jeśli te rozgłośnie sobie nie poradzą finansowo - powiedział.
Rzeczywiście nowa administracja amerykańska, szukając rzekomych oszczędności, obcięła znacznie finansowanie kluczowych rozgłośni. Zdaniem politologów to znaczna strata dla amerykańskiej soft power na świecie. Rosyjska propaganda może w rezultacie tych cięć pozostać bez amerykańskiej odpowiedzi. Rozgłośnie takie, jak Radio Liberty (Svoboda), Radio Free Europe czy Radio Free Asia docierają do 47 milionów słuchaczy w takich krajach jak Białoruś, Rosja, Pakistan czy Afganistan.
Mińsk był więzieniem, Gdańsk dał im wolność
Iryna Shchasnaya, która na Białorusi była więźniem politycznym cztery lata, powiedziała, że widziała w więzieniu osoby starsze, emerytki, osoby chore na choroby przewlekłe czy onkologiczne, które latami nie dostają odpowiednich leków.
- Lekarze, choć ciężko nazwać tych ludzi lekarzami, kierowali osoby starsze, schorowane, do ciężkiej pracy w szwalni - opowiadała.
Zapytana, czy będzie w stanie wybaczyć więziennym oprawcom, którzy znęcali się nad bezbronnymi ludźmi, Shchasnaya powiedziała: - Nie będę w stanie nigdy im tego wybaczyć.
Białorusinka spotkana przez gdansk.pl w ECS powiedziała, że propaganda Łukaszenki już od dawna straszyła diasporę białoruską w Europie, że udział w Dniu Godności jest zabroniony.
- Straszyli nas, że jeśli my weźmiemy udział w wiecach tutaj, zapłacą za to nasze rodziny tam - mówiła nam białoruska studentka. - Dlatego wiele osób ma maski na twarzach. Ludzie boją się, że zdjęcia trafią do białoruskiej bezpieki.
W ECS pojawiła się w sobotę także prawniczka białoruska Iryna Kozikava z portretem swojego brata Maksima Znaka. Ostatni raz kontakt miała z nim 9 lutego 2023 roku. Od tej pory Znak jest incommunicado - nie ma z nim żadnego kontaktu, żadnej komunikacji. Nie wiadomo nawet czy żyje. Znak był adwokatem Swiatłany Cichanuskiej, liderki białoruskiej opozycji. W 2020 roku białoruskie służby aresztowały go na ulicy: kilku zamaskowanych osiłków nagle wciągnęło go busa. Od tej pory siedzi w więzieniu, skazany na 10 lat za “nawoływanie do obalenia władzy państwowej”. Osadzony jest w kolonii karnej nr 3 w Wićbie pod Witebskiem.
Kozikava po raz kolejny upomniała się o brata, prosząc, by nie zapominać o nim, ani o innych więzionych. Dodała, że jej brat został właśnie nagrodzony przez Centrum Vaclava Havla z siedzibą w Nowym Jorku za odwagę pisania, nawet jeśli niesie to za sobą ryzyko.
Wiceprezydent Gdańska: Chcemy być z Wami!
Wcześniej, bo o godz. 14, przed ECS odbył się wiec białoruski, poprzedzony przejściem Białorusinów przez centrum miasta. Wiceprezydent Gdańska Monika Chabior powiedziała w czasie tego wiecu:
- Żywie Biełaruś, bo wy żyjecie! Białoruś wolna, demokratyczna, europejska jest w waszym sercu. Białoruś demokratyczna zwycięży. Wierzymy w Gdańsku w zwycięstwo demokracji. To jest trudne, ale możliwe. Wolna Białoruś to bezpieczna Polska i bezpieczna Europa. Waszej energii potrzebuje wasz kraj. Jesteśmy przyjaciółmi i chcemy być razem z wami.
Na koniec spotkania w ECS Ihar Karnei tak ocenił obecną sytuację Białorusi: - Łukaszenka sprzedał nasz kraj Putinowi. Wykonuje jego rozkazy. Ale my nie kapitulujemy. Niech kapituluje on - ten, który zhańbił Białoruś.