Thriller bez happy endu. Trefl przegrywa z PGE GiEK Skrą po tie-breaku

W środę, 7 lutego, siatkarze Trefla po pięciosetowym boju pokonali z Bogdanką LUK Lublin 3:2. W niedzielę, 11 lutego, w Ergo Arenie podejmowali PGE GiEK Skrę Bełchatów, jeden z najbardziej utytułowanych polskich zespołów w historii, który jednak przeżywa poważny kryzys. Gdańszczanie przegrali 2:3. - Dwa razy przespaliśmy ważne momenty: początek meczu i start w tie-breaku - przyznał Lukas Kampa, rozgrywający i kapitan Trefla.
11.02.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Po lewej siatkarzy z wyciągniętymi rękoma, po prawej (przed siatką) zawodnik przebija piłkę na stronę rywala
Lukas Kampa przebija piłkę na stronę rywala
fot. Piotr Wittman / www.gdansk.pl

Prawie dwie i pół godziny emocji, znakomity Aleks Nasevich

Problemy od początku

Trefl Gdańsk rozpoczął mecz w składzie bez Kamila Droszyńskiego, który ma lekki uraz kostki. Ostatnim doskonałym występem na miejsce w pierwszej szóstce zasłużył młodzieżowy reprezentant Polski, Aleks Nasevich.

W pierwszym secie po skutecznym ataku Adriana Aciobăniței po raz pierwszy goście wyszli na dwupunktowe prowadzenie - było 8:10. Kolejne trzy punkty zdobyły jednak "lwy" wśród których prawie nie mylił się Nasevich, który znów pobił swój rekord życiowy - tym razem zdobył aż 30 punktów! Gospodarze nie mogli znaleźć recepty na ataki gości przez środek - Bartłomiej Lemański i Mateusz Poręba raz po raz wbijali "gwoździe" w gdańską stronę parkietu. Po dwóch skutecznych blokach było już 17:21 dla Skry. Grzegorz Łomacz zaskoczył serwisem Patryka Niemca, pomylił się potem rezerwowy dziś Mikołaj Sawicki i pierwszy set padł łupem gości w stosunku 19:25.

To bełchatowianie lepiej zaczęli drugiego seta, było już 2:5 po pojedynczym bloku Poręby. Do stanu 6:10 "lwy" nie mogły się przebudzić, aż wreszcie ryknęły. Po asie serwisowym Nasevicha był już remis, po 10. Niestety, potem to goście odskoczyli na kilka punktów, po tym jak w pole serwisowe wszedł Adrian Aciobăniței było już 16:23. "Lwy" walczyły dzielnie, obroniły cztery piłki setowe, ale wreszcie PGE GiEK Skra przełamała heroiczną obronę i wygrała drugiego seta w stosunku 21:25.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z MECZU

 

Trefl goni Skrę

W trzecim secie po asie Bartłomieja Lipińskiego, który grał w Treflu jeszcze dwa sezony temu było już 4:6. Po bloku Jordana Zaleszczyka i asie Karola Urbanowicza gdańszczanie wreszcie wyszli na prowadzenie 9:8. Poprawił serwisem Nasevich, zaatakował (!) Lukas Kampa i było już 16:12. Niestety zaraz, po tym jak w pole serwisowe wszedł Dawid Konarski był już remis, po 16 i trener Igor Juricić był zmuszony poprosić o czas. Pomogło! Wreszcie rozgrzał się Mikołaj Sawicki, który był nie do zatrzymania - partia zakończyła się wygraną "gdańskich lwów" 25:22 i przegrywaliśmy już tylko 1:2 w setach. Zapachniało mocno powtórką środowej pięciosetówki z Bogdanką LUK Lublin.

Czwartego seta lepiej zaczęli bełchatowianie, którzy po tym jak zablokowany został Jan Martinez Franchi i asie Lipińskiego wyszli prowadzenie 3:7. Prowadzenie gości utrzymywało się na stałym, kilkupunktowym poziomie, aż wreszcie asem serwisowym popisał się Karol Urbanowicz, zaraz kolejny i był już remis, po 12. Po bloku Lukasa Kampy Trefl wyszedł na prowadzenie, grano na przewagi, a seta zakończył as serwisowy Urbanowicza.

Tie-break zaczął się od prowadzenia gości. Rywale zmienili strony przy prowadzeniu 5:8 dla Skry. Trefl zdołał zmniejszyć deficyt do dwóch punktów - było 11:13, ale to goście triumfowali w tym secie i w całym meczu.

- Myślę, że dwa razy przespaliśmy ważne momenty. Pierwszy moment, to początek meczu a drugi to start w tie breaku. To kosztuje nas za dużo energii, żeby wrócić. Fajnie, że to zrobiliśmy, to jest ważne, że pokazujemy charakter, ale musimy zmienić troszeczkę nasze podejście do meczu. Ostatecznie nie za bardzo mi się podoba, bo jak powiedziałem, brakuje nam troszeczkę pomysłu, brakuje nam troszeczkę energii, odwagi. Musimy powalczyć, żeby zaczynać grę tak, jak potrafimy grać. Jak to zrobimy, to widocznie jesteśmy w stanie zagrać i wygrać z każdym, ale to co powiedziałem wcześniej, musimy pewne rzeczy zmienić. Nie chcę powiedzieć, że mam pretensje, że źle graliśmy, bo próbowaliśmy i to jest ważne - mówił po meczu rozgrywający i kapitan Trefla, Lukas Kampa. - Ja wierzę, że jesteśmy w stanie, bo wcześniej pokazywaliśmy, że możemy od razu zagrać bardzo mocno, przede wszystkim w domu. Tak właśnie jest, gdy za długo trwa wejście w dobrą zagrywkę, bo blok obrona funkcjonuje, ale jak gramy bez zagrywki, to ciężko. Przede wszystkim jak mamy ofensywną drużynę z drugiej strony, jak Skra, no to cały czas jesteśmy troszeczkę z tyłu.

Trefl Gdańsk - PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (19:25, 21:25, 25:22, 27:25, 11:15)

Trefl: Nasevich 30, Zaleszczyk 9, Martinez Franchi 8, Kampa 4,Orczyk 3, Niemiec 0, Koykka (l.) - Sawicki 20, Urbanowicz 7, Czerwiński 0, Sasak 0

PGE GiEK Skra: Aciobăniței 24, Konarski 16, Poręba 16, Lipiński 14, Lemański 9, Łomacz 1, Diez (l.) - Wiśniewski 1, Nowak 0, Kupka 0

za Trefl Gdańsk

TV

Światowa stolica bursztynu