Październikowi jubilaci, świętujący okrągłą, 50. rocznicę ślubu, otrzymali podczas uroczystości w Dworze Artusa Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie, przyznawane przez Prezydenta RP, ale wręczane przez prezydent Aleksandrę Dulkiewicz. Małżonkowie z dłuższym, bo 55-letnim stażem, otrzymali pamiątkowe odznaczenia - Medale Prezydenta Miasta Gdańska.
Wszystkim jubilatom wręczono także kwiaty, listy gratulacyjne oraz symboliczne upominki. Nie zabrakło też “bukietu” operowych i operetkowych utworów, mini recitalu nagrodzonego gromkimi brawami. Rocznicowa atmosfera, choć niewątpliwie podniosła - była wyjątkowo radosna. Dobry nastrój udzielił się wszystkim: od wciąż młodych duchem par, przez szacownych gości, a skończywszy na gospodyni uroczystości, prezydent Gdańska.
Miłość i różnice. To pozwala być ze sobą nawet 50 lat i dłużej
“Młodzieżowi” jubilaci
Gospodynią cyklicznej uroczystości organizowanej przez Urząd Stanu Cywilnego i Miasto Gdańsk była Aleksandra Dulkiewicz. Oprócz osobistych gratulacji składanych bezpośrednio na ręce jubilatów, skierowała do gości kilka ciepłych, a zarazem dowcipnych słów.
- Wybaczcie Państwo, mówię o was “młodzieżowcy”, ale bywa, że gościmy tu pary, które świętują 65 bycia razem! Dlatego, tym serdeczniej zapraszamy was co kolejne pięć lat! - zwróciła się do zebranych.
W krótkiej przemowie prezydent nie zabrakło też bardziej klasycznych życzeń. - Gratuluję Państwu bycia razem. Choć sami mówicie, że czasem bywało różnie, to nasze społeczeństwo potrzebuje takich, jak wy. Przykładów, że mimo różnic, mimo różnych charakterów i poglądów, można znaleźć złoty środek i umieć się porozumieć. I właśnie tego wciąż Wam, sobie i Waszym bliskim bardzo serdecznie życzę - dodała.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Wśród “młodzieżowych” jubilatów, o których mówiła prezydent Dulkiewicz, znaleźli się państwo Bożena i Henryk Grunwaldowie. Para z 55-letnim małżeńskim stażem, której tego, jak opowiada o wspólnym życiu, można tylko pozazdrościć. Zapytani o to, co umieściliby w przepisie na udane małżeństwo, zerkając na siebie, sporządzili krótką listę. - Miłość, cierpliwość… dodałabym też optymizm - wyliczała pani Bożena. - A ja, dorzuciłbym koniunkturalnie, że miłość do współmałżonka! - skwitował dowcipnie mąż.
Oboje przyznali, że co prawda uniwersalnego przepisu na małżeństwo nie ma, ale miłość od pierwszego wejrzenia już owszem. Co do tego, że zakochał się od razu, pan Henryk nie miał wątpliwości. Żona wspomniała tylko, że z kolei o jej serce musiał się postarać. - Byłam trochę ostrożniejsza - dodała z przymrużeniem oka, ale przyznała, że nie wyobrażała sobie innego scenariusza.
A jak to się zaczęło? - Znajomi nas wyswatali - wspomniał po latach pan Henryk. - Kolega męża z podwórka nas zapoznał, akurat byliśmy po maturze - dodała pani Bożena. A potem? Później były studia, a pod koniec studiów, na piątym roku pana Henryka, ślub. Co jeszcze? Wspólne życie, które zaowocowało trójką dzieci i pięciorgiem wnuków. Teraz doczekali się honorowego odznaczenia za 55. rocznicę ślubu.
“Nie odpuszczają siebie” od co najmniej 50 lat. Jubileusze małżeńskie w Dworze Artusa
Zapytani, co szczególnie cenią w sobie dzisiaj, oprócz, przy tak zgodnej parze, wydawałoby się oczywistości: charakterów, mądrości i dobroci, naturalnie podkreślili, że poczucie humoru. - Myślę, że bez poczucia humoru w ogóle trudno byłoby żyć - podsumował pan Henryk.
Oprócz państwa Grunwaldów jubileusz 55-lecia małżeństwa świętowało jeszcze 12 par. Małżeńskie 50-lecie natomiast świętowały aż 23 pary.