
Kurator festiwalu Jazz Jantar: "Jazz to muzyka społeczna"
Marcin Wicha (1972-2025) projektował okładki książek, czasopism, plakaty, znaki graficzne. Pisał felietony dla Pisma, Polityki, Tygodnika Powszechnego, publikował w Autoportrecie, Literaturze na Świecie, ale przede wszystkim pozostawił nam swoje książki - dla dzieci i dorosłych.
Zadebiutował w 2011 roku książeczką dla dzieci pt. „Klara: proszę tego nie czytać”. Siedem lat później jego najbardziej znany esej “Rzeczy, których nie wyrzuciłem”, który napisał po śmierci matki, otrzymał Paszport Polityki, Nagrodę Literacką im. W. Gombrowicza, Nagrodę Literacką „Nike”. I to podwójną, bo również Nike Czytelników.

Wszystkie jego teksty: „Jak przestałem kochać design” (2015), „Kierunek zwiedzania” (2021), zbiór felietonów „Nic drobniej nie będzie” (2022) czy „Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu” (2024) charakteryzował spójny styl - wyważony, powściągliwy, precyzyjny, o niezwykłej wrażliwości na detal. Obdarzony wybitnym poczuciem humoru, w wywiadach mówił: “Jeśli coś jest lakoniczne i trafne, to pewnie będzie też zabawne”.
O śmierci Wichy poinformowała Justyna Sobolewska w Polityce: “On nas uczulał na słowa i na to, żeby nie nadużywać wielkich liter i patosu. Nie możemy teraz napisać, że był wielkim pisarzem, a przecież był. Tylko powinniśmy znaleźć inne słowo. On by potrafił” - napisała dziś rano dziennikarka w tygodniku.

Marcin Wicha kilka lutowych dni 2021 roku spędził w Gdańsku na zaproszenie Miasta i obchodzącej swoje 425 lecie Biblioteki Gdańskiej PAN. Rozmawiał z kustoszkami, oglądał zbiory, pracował nad tekstem otwierającym do albumu wydawnictwa słowo/obraz terytoria pt. „Fracht. Dziesięć najcenniejszych obiektów w zbiorach Biblioteki Gdańskiej”.
PAN Biblioteka Gdańska zmienia się dla czytelników. Trwa remont parteru historycznego budynku
Obowiązywały ograniczenia związane z pandemią. Stremowana czekałam na umówioną z nim rozmowę telefoniczną, ale prace się przedłużały. Wtedy napisał w mailu: “Cały czas w Bibliotece… Koło 18 może byśmy pogadali?”
Bezpośredni, życzliwy. Kiedy udało się w końcu złapać, był wyraźnie poruszony wizytą i obejrzanymi zbiorami.
- Wizyta w Gdańsku przypomniała mi, że istnieje jeszcze przyjemność dotykania, zbliżania się do przedmiotu. Oglądania zażółceń papieru, przebarwień i przetarć skóry, miejsc, w którym atrament się rozlał 300 lat temu. Wszystkiego, co sprawia, że książka jest przedmiotem. Po intensywnym korzystaniu z cyfrowych zasobów to była dobra odmiana.

Dzieła Heweliusza zafascynowały go:
- Są przykładem tego, co dzisiaj nazywamy architekturą informacji. Można by je porównać do współczesnych infografik, gdyby nie to, że rzadko się zdarzają infografiki na tak wysokim poziomie. Projekt jest wyrafinowany: łączy elegancką typografię i świetnie skomponowane miedzioryty. Najważniejsze, że to nie jest sztuka dla sztuki (...) Heweliusz zamieszcza też mapy nieba i gwiazdozbiorów, które są pełne fantazji i humoru. Ile tam się dzieje, kiedy zaczynamy dostrzegać postacie ludzkie, zwierzęce i mitologiczne!

Doceniał i zwracał dyskretnie uwagę, jaką wartość mają książki dla społeczności, dla kultury: - Książki potrafiły przekonać ludzi, że powinni przez 400 lat poświęcać swój czas, wysiłek, pieniądze, żeby je ocalić.
Premiera albumu "Fracht". Co zobaczył Marcin Wicha w zbiorach PAN Biblioteki Gdańskiej?