• Start
  • Wiadomości
  • Lechia - Górnik Zabrze 1:2. Profesor Podolski zrobił swoje

Lechia - Górnik Zabrze 1:2. Profesor Podolski zrobił swoje

Trzecia ligowa porażka Lechii z rzędu, tym bardziej bolesna, że gdańszczanie wykonali na boisku dużo dobrej pracy. Gdyby Mena strzelił karnego, do przerwy mogłoby być 2:0 dla naszych i dobre widoki na zwycięstwo. Skończyło się wygraną Górnika. - Staliśmy się zespołem, który rozdaje rywalom prezenty, a sam musi się napracować, żeby strzelić bramkę - powiedział po meczu wściekły trener Lechii, John Carver. 
09.03.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
lechia_002.JPG
Rifet Kapić bardzo chciał się zrehabilitować po fatalnym występie sprzed tygodnia - i zrobił to. Niestety piękny gol i twarda walka w jego wykonaniu, to w niedzielę, 9 marca, było zbyt mało, by nawet zremisować z Górnikiem Zabrze
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Dwie twarze Górnika

W pierwszej połowie Lechia całkowicie zdominowała gości. Wynik 1:0 był jak najbardziej sprawiedliwy, kibice mieli nawet prawo odczuwać niedosyt, tym bardziej, że Mena nie strzelił karnego. Goście wyglądali na słabo zmotywowanych i trudno było przewidywać, że po przerwie obraz gry zmieni się w istotny sposób.

Niestety, w drugiej połowie Górnik pokazał, że umie grać w piłkę i zdobywać gole - sygnał do ataku dał 39-letni Lukas Podolski, strzelając na 1:1. W ogóle wyglądało to tak, jakby po obu stronach byli zawodnicy i jeden Pan Piłkarz - właśnie Lukas Podolski. Biega wolniej i mniej niż inni, ale trudno odebrać mu piłkę, ma znakomity przegląd sytuacji, piekielnie skuteczne strzały i z wielką precyzją rzuca dalekie podania do kolegów z drużyny. To jedno z wielkich nazwisk w historii piłki nożnej ostatnich dekad, były zawodnik Bayernu i Arsenalu, były reprezentant Niemiec, mistrz świata z 2014 roku. Na ostatnie lata gry, przed sportową emeryturą, wybrał Górnika Zabrze i Ekstraklasę. Warto to doceniać. 

Trener Lechii przestaje być miły

To powinien być przynajmniej remis. Lechia po prostu na to zasługiwała. Wystarczy spojrzeć na statystyki, wszystkie są na korzyść gdańszczan - oprócz tej jednej, najważniejszej.

  • strzały: 21 do 10 dla Lechii
  • strzały celne: 5 do 3
  • posiadanie piłki: 56 proc. do 44 proc.
  • Obie drużyny podobnie się nabiegały, każda po około 115,5 km.
  • Górnik miał wyższą celność podań: 80 proc. przy 76 proc. gdańszczan.

Problemem był wynik końcowy 1:2.

Staliśmy się zespołem, który rozdaje rywalom prezenty, a sam musi się napracować, żeby strzelić bramkę - powiedział po meczu trener Lechii John Carver. - Był to pierwszy raz, kiedy po ostatnim gwizdku poszedłem do szatni i byłem niezbyt miły. Powiedziałem, że jeśli ktoś nie jest gotowy do walki o Ekstraklasę, to może się spakować i jechać na lotnisko. Ja jestem gotów walczyć i tego wymagam od innych.

NASZA FOTOGALERIA:

Jak padły bramki

Właściwie należałoby zacząć od tego jak nie padła bramka z jedenastki. Faul w polu karnym na Vjunnyku był absurdalny, ale był. W dość niegroźniej sytuacji na lewo od bramki Górnika, napastnik Lechii wbiegł przed obrońcę i dostał kopa w ścięgna achillesa. Piłkę na wapnie ustawił Mena. Strzelił płasko, przy lewym słupku. Bramkarz był czujny, interweniował skutecznie. Wielkie rozczarowanie.

  • 1:0 w 45 minucie. Kapić przepychał się z piłką w polu karnym Górnika, został zepchnięty przez obrońców w prawy zewnętrzny narożnik. Wydawało się, że już nic z tego nie będzie. I wtedy Kapić strzelił lewą nogą na przeciwległy słupek tak, że bramkarz piłkę stracił z oczu, bo obrońcy Górnika posłużyli za parawan. Ładnie zakręcona piłka przeleciała obok trzech zawodników gości i wpadła do siatki idealnie przy lewym, długim słupku. Zaskoczony bramkarz nie interweniował.
  • 1:1 krótko po przerwie, w 48. minucie. Lewą stroną przedarł się skrzydłowy Górnika i spod linii końcowej płasko podał w stronę środka pola karnego Lechii. Tam do piłki dopadł Lukas Podolski, który huknął do siatki, przy lewym słupku. To było trochę jak karny. Bramkarz bez większych szans.
  • 1:2 dla Górnika w 59. minucie. Piłka bita z prawego skrzydła na wysokości pola karnego Lechii, przeszła na drugą stronę. Obrońców nie było. Dobiegł do niej napastnik Górnika Erik Janża i pięknie huknął z woleja. Piłka wpadła do siatki pod samą poprzeczką, blisko długiego prawego słupka, w pobliżu okienka.

Lechia nadal w grze

Gdańszczanie przegrali, ale nie stracili kontaktu punktowego z trzema innymi drużynami, które są nieco wyżej w tabeli: Puszczą Niepołomice, Stalą Mielec i Zagłębiem Lubin. Z Lechią i Śląskiem Wrocław jest w sumie pięć drużyn zagrożonych spadkiem z Ekstraklasy. Spadną trzy. Ostatni w tabeli Śląsk jest już bardzo blisko degradacji. Kto jeszcze?

Do końca sezonu zostało 10 kolejek. Lechia za tydzień gra na wyjeździe z Radomiakiem Radom. To będzie bardzo trudny pojedynek. Każdy punkt się liczy. 

LECHIA GDAŃSK - GÓRNIK ZABRZE 1:2

24. kolejka Ekstraklasy w sezonie 2024/2025

stadion Polsat Plus Arena Gdańsk, niedziela, 9 marca, godz. 14.45.

  • bramki: Rifet Kapić 45 - Lukas Podolski 48, Erik Janża 59
  • żółte kartki: Olsson, Głogowski - Janicki, Prebsl, Buksa, Majchrowicz.
  • sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
  • widzów: 10 452

LECHIA: Sarnavskyi – Piła, Pilana, Olsson, Wójtowicz, Mena, Kapić, Neugebauer (D’Arrigo 72’), Viunnyk (Głogowski 72’), Carenko (Sezonenko 72’), Bobcek

 

GÓRNIK: Majchrowicz – Szala, Szcześniak, Janicki, Janża, Ismaheel (Kmet 73’), Sarapata (Prebsl 46’), Hellebrand, Podolski (Liseth 90’), Furukawa (Sow 46’), Zahović (Buksa 73’)

TV

Wiosna budzi się na gdańskich zieleńcach