
Minuta ciszy dla zmarłych
Przed pierwszym gwizdkiem arbitra minutą ciszy uczczono pamięć zmarłych: Andrzeja Marchela - który przez jedenaście lat bronił barw Biało-Zielonych, Rafała Skórskiego - byłego trenera bramkarzy Lechii, który odszedł w wieku 45 lat po ciężkiej chorobie oraz Kamila Rupińskiego - ojca dzieci, które zginęły w karambolu pod Gdańskiem w październiku 2024 roku, a który sam poszkodowany w tamtym wypadku przez kilka miesięcy walczył o życie.
Piłkarze Lechii na znak żałoby grali z czarnymi opaskami na rękawach koszulek.
Lech zdecydowanym faworytem
Lech Poznań to lider ekstraklasy. Przed meczem z Lechią miał trzy punkty przewagi nad Jagiellonią Białystok, cztery nad Rakowem Częstochowa, osiem nad Legią Warszawa. Co ciekawe Jagiellonia, Raków i Legia przegrały swoje spotkania 20. kolejki. Lech miał szansę na powiększenie przewagi nad rywalami do mistrzostwa.
Lechia z kolei nawet gdyby wygrała, to i tak zostałaby na przedostatnim miejscu w tabeli. Do składu po kartkach wrócił kapitan Rifet Kapić.
Na trybunach Polsat Plus Areny Gdańsk w niedzielę, 9 lutego zasiadało niespełna 14 tys. widzów.
Czerwona kartka dla Lecha
Już w 2. minucie minimalnie obok słupka piłkę posłał Maksym Chłań. Jeszcze goręcej było 120 sekund później również z udziałem Ukraińca, który był jednak na spalonym.
W 14. minucie Alex Douglas otrzymał drugą żółtą kartkę (pierwszą w 2. minucie) i sędzia Łukasz Kuźma nakazał Szwedowi opuszczenie boiska.
Od tego momentu Lechia grała z przewagą jednego zawodnika.
Atak za atakiem Lechii
W 21. minucie kolejne natarcie Lechii z Chłaniem w roli głównej, ale poznaniacy się wybronili. Dobijać zza pola karnego próbował jeszcze Tomasz Neugebauer - zablokowany.
Goście z Poznania, liderzy ekstraklasy, musieli być w ciężkim szoku. Zostali mocno przyciśnięci przez gdańszczan. Nie tego się z pewnością spodziewali po Lechii, przedostatniej drużynie ekstraklasy. A podopieczni trenera Johna Carvera atakowali, jak nigdy. Próbowali strzelać z dystansu, z bliska. Próbowali różnych rozwiązań, jak świetne prostopadłe wgranie Neugebauera do Tomasa Bobceka, który jednak stracił piłkę trzy metry przed linią bramkową. Albo, gdy Chłań z prawej strony wgrywał w pole karne do Bobceka - w tej sytuacji Słowaka na 12 metrze uprzedził bramkarz Lecha Bartosz Mrozek.
I znowu Lechia w ataku. Po zagraniu Kapicia z lewej strony - dwa uderzenia z kilku metrów, oba zablokowane: najpierw głową Bujara Pllany z siódmego metra i dobitka nogą Bobceka z czterech metrów.
Bohdan Wiunnyk w słupek, dobitka Bobceka nad poprzeczką.
Kto tu walczy o mistrzostwo a kto o utrzymanie? - zastanawiali się kibice.

W końcu gol Lechii
I w końcu wpadło!!! Bobcek przejął piłkę - po błędzie Antonio Milicia - w polu karnym od Antona Carenki, przy linii końcowej podciągnął kilka metrów i z bliska z ostrego kąta uderzył po ziemi między nogami bramkarza gości. Od 44. minuty Lechia prowadziła 1:0.
Lechia zagrała najlepsze 45 minut w tym sezonie a może nawet najlepsze w ostatnich kilku latach.
- Strzały w pierwszej połowie: 10 - 2 dla Lechii
- Strzały celne: 2 - 1
- Posiadanie piłki (w procentach): 57 - 43
- Rzuty rożne: 3 - 1
A Lech się czaił
Po zmianie stron Lechiści nadal cisnęli. Blisko zdobycia gola był Carenko, który wpadł w pole karne - jego strzał nogą obronił Mrozek.
Próbowali Kapić, Neugebauer, Bobcek - byli albo blokowani albo nieznacznie uderzali niecelnie, jak w 60. minucie Neugebauer z rzutu wolnego około metra obok słupka.
Ale Lech się czaił. Mikael Ishak z dystansu, po głowie obrońcy Lechii piłka wyszła na rzut rożny.
Tych wyjść poznaniaków w pole karne Lechii było coraz więcej. Gospodarze byli jednak bardzo czujni.
W 80. minucie kibice obu zespołów odpalili race i sędzia Kuźma przerwał spotkanie. Po 150 sekundach piłkarze wrócili na boisko.
Rzut rożny dla Lecha, ciasno w polu karnym Lechii. Uff, zagrożenie oddalone: piłka wybita do środkowej strefy boiska. Ostatnie minuty należały do lidera ekstraklasy, który szukał choćby cienia szansy na uratowanie jednego punktu.
No i akcja, która mogła zakończyć starania Lecha. Tomasz Wójtowicz z prawej strony podał między dwoma rywalami do środka pola karnego, do Michała Głogowskiego, rozgrywającego pierwszy mecz w Gdańsku. Ten przestrzelił z szóstego metra (nad poprzeczką), mając przed sobą tylko bramkarza. Mogło być 2:0.
Dodatkowe osiem minut
Sędzia doliczył osiem minut. Lech przeciskał się w pole karne, ale defensywa z Dominikiem Piłą (inicjował także akcje ofensywne) na czele była niezmordowana i bezbłędna.
Lech nie powiększył przewagi nad rywalami do mistrzostwa, Lechia zbliżyła się do Puszczy Niepołomice i Zagłębia Lubin. 17 lutego Lechia gra na wyjeździe właśnie z Zagłębiem.
Statystyki pomeczowe:
- strzały: 17 - 5 dla Lechii
- strzały celne: 4 - 2
- posiadanie piłki (w procentach): 49 - 51
- rzuty rożne: 6 - 4
- pokonany dystans w km: 117 - 107
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z MECZU
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:0 (1:0)
Bramka:
1:0 Tomas Bobcek 44'
Żółte kartki: Bobcek, Carenko, Wjunnyk (Lechia) oraz Douglas, Joel Pereira, Salamon, Murawski (Lech).
Czerwona kartka: Douglas 14' (Lech, za drugą żółtą)
Lechia: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Maksym Chłań (82' Tomasz Wójtowicz), Tomasz Neugebauer, Rifet Kapić, Bohdan Wjunnyk (83' Loup-Diwan Gueho), Anton Carenko (70' Kacper Sezonienko) - Tomas Bobcek (76' Michał Głogowski)
Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira (46' Rasmus Carstensen), Alex Douglas, Antonio Milić, Michał Gurgul (62' Bryan Fiabema) - Daniel Hakans (88' Kornel Lisman), Radosław Murawski, Antoni Kozubal, Filip Jagiełło (46' Gisli Thordarson), Ali Gholizadeh (18' Bartosz Salamon) - Mikael Ishak