W programie Jestem z Gdańska Agnieszka Michajłow gościła Anitę Czarniecką, działaczkę społeczną, prezeskę Fundacji Damy Radę, współtwórczynię akcji O czym się nie mówi i producentkę filmu o tym samym tytule.
"O tym się nie mówi". Historie kobiet i ich wybory
- O czym jest ten film? O czym się nie mówi w Polsce? - zapytała swojego gościa redaktor Michajłow.
- Generalnie nie mówi się o aborcji - powiedziała Anita Czarniecka. - Od dwóch lat od pseudo wyroku Trybunału Konstytucyjnego, często po wyczekiwanej ciąży, kobiety dowiadują się, że płód ma wady letalne. Ich płody, dzieci, w zależności jak kto to widzi, są śmiertelnie, nieuleczalnie chore. I nic nie mogą zrobić. Lekarze każdego dnia mają wizyty dwóch, trzech kobiet w ciąży, u których stwierdza się wady embriopatologiczne. One nie mają dokąd pójść. Mogą trafić na empatycznych lekarzy, którzy je wspierają, ale czasami też na nie empatycznych i złych, gdzie po czasie - tak jak zdarzyło się w Warszawie - dowiadują się, że płód jest bez głowy, bez czaszki. To jest dramatyczne przeżycie.
Zaostrzenie prawa antyaborcyjnego weszło w życie - protesty w Gdańsku, Warszawie i innych miastach
Prowadząca przypomniała, że w filmie pokazano historię konkretnych kobiet, takich które jeszcze "miały szczęście", bo funkcjonowały w starym systemie prawnym, przede wszystkim tych, które dowiedziały się o wadach płodu w ostatnim okresie. Jedną z nich widzimy po diagnozie, kiedy siedzi przed lekarką i płacze.
Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - pomoc dla potrzebujących kobiet
Anita Czarniecka podkreśliła, że Marek Osiecimski, reżyser filmu, nie kreował niczego, kobiety występujące w filmie same opowiadają o swoich przeżyciach.
- Całe nagranie naszej głównej bohaterki to był 40 minutowy lament, szloch - dodaje aktywistka. - Chciała popełnić samobójstwo, dzięki “Federze”, czyli Fundacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny trafiła do lekarza psychiatry, została zaopiekowania, sytuacja potoczyła się zgodnie z jej wolą.
Ale - jak podkreśliła prowadząca - wiele kobiet nie ma takiego szczęścia.
- To są tysiące kobiet - podkreśliła Czarniecka. - Statystyki rządowe, jeszcze przed wyrokiem TK, mówiły o tysiącu pięciuset takich ciążach, ale ciąż z wadami patoembriologicznymi jest dużo więcej. Teraz kobiety mogą liczyć przede wszystkim na organizacje pozarządowe, które je wspierają. Dróg wyjścia może być kilka, zależy od lekarza, do którego trafią z ciążą. Jeśli mają szczęście i trafią na takiego, który pomoże, mogą zgłosić się do organizacji pozarządowej, jak “Federa”, w której otrzymają pomoc lekarza, psychiatry i zgodnie z własną wolą zachowają ciążę albo zostaną skierowane na jej terminację z powodu zagrożenia zdrowia i życia.
Anita Czarniecka: 'Ten film jest też dla moich sąsiadów"
Bohaterki filmu wybrały różne drogi. W filmie pokazano historię kobiety, która zdecydowała się donosić ciążę i urodzić chore dziecko, inne wybrały terminację ciąży zagranicą i w Polsce.
Anita Czarniecka dodała, że współpracująca z Fundacja lekarka psychiatra Aleksandra Krasowska stwierdziła, że od dwóch lat pojawiła się nowa jednostka nowa jednostka chorobowa dotykająca kobiet, które są zmuszone urodzić chore dziecko wbrew woli.
- Pomysł na akcję i film "O tym się nie mówi" powstał, aby ci wszyscy, którzy nie intersują się, nie wiedzą o wyroku lub są za nim, dowiedzieli się, że ma on wpyw na zdrowie i życie kobiet - dodała Czarniecka. - Mieszkam na wsi, kiedy wychodziłam na ulice w ramach protestów dotyczących wyroku, byłam sama. Moi sąsiedzi nie bardzo wiedzieli, o co chodzi z Trybunałem Konstytucyjnym, z wyrokiem. Więc ten film jest też dla moich sąsiadów.