
Jaki charakter ma raport komisji?
Tragedia na Motławie: przewrócona łódź wycieczkowa, trzy osoby nie żyją
Jakie są ustalenia raportu?
W dniu 8 października 2022 r. ok. godz. 14.00 jacht motorowy „Galar Gdański 1”, jednostka drewniana, skonstruowana na podobieństwo tradycyjnych XVIII-wiecznych łodzi gdańskich, wyruszył z kompletem 12 dorosłych pasażerów i dwoma członkami załogi z miejsca cumowania - Doku Cesarskiego w wycieczkowy rejs po wodach portowych, wokół Wyspy Ostrów, na której znajdują się Stocznia Gdańska i Stocznia Remontowa.Załogę stanowiło 2 sterników, uczniów Technikum Morskiego w Gdańsku, którzy w ramach praktyk szkolnych podejmowali się pracy na galarach. Jeden z nich sterował jachtem ze stanowiska na rufie, a drugi stojąc obok sternika opowiadał pasażerom o mijanych po drodze miejscach i atrakcjach turystycznych.Warunki pogodowe i widzialność były dobre.Pasażerowie siedzieli na ławkach przodem do kierunku płynięcia, bez założonych kamizelek ratunkowych.
Jak wyglądały chwile przed katastrofą łodzi?
Drugi sternik-przewodnik powiedział pasażerom, że muszą poczekać na zakończenie cumowania statku przed nimi.Statek był już na pozycji cumowania, dopychany przez holownik „Atlas” na śródokręciu, oraz holowniki „Taurus” z holem z dziobu statku i „Tytan” z holem z rufy. „Atlas” dopychając statek do nabrzeża wytwarzał za swoją rufą silny prąd z dwóch pędników. „Galar” stał w dryfie ok. 2 minuty w okolicy rufy cumującego statku. Obaj sternicy widzieli obok statek wycieczkowy „Holiday Boat”, który też stał w dryfie czekając na zakończenie cumowania statku „Federal Biscay”.Naprzeciwko, za dziobem cumującego statku widzieli stojący w dryfie jacht „Filippo”, też czekający na zakończenie cumowania statku.

Następnie, jak czytamy w raporcie, po ok. dwóch minutach postoju w dryfie sternik „Galara” ruszył ponownie do przodu mijając stojący statek „Holiday Boat” i nie zważając na widoczne niebezpieczeństwo w postaci prądu zaśrubowego postanowił przepłynąć za rufą dopychającego statek holownika.
Bezpieczeństwo, estetyka i kultura w Śródmieściu: propozycje nie tylko na sezon letni
Gdy tylko „Galar” zwiększył prędkość do ok. 6 węzłów z zamiarem szybkiego przepłynięcia strefy działania strumienia zaśrubowego, dowodzący jednostką „Filippo” o godz.14:50 wywołał „Galara” na kanale 14 UKF z ostrzeżeniem o niebezpieczeństwie.
Gdy „Galar” był już w pobliżu holownika „Atlas” i nadal płynął, kapitan „Atlasa” uruchomił tyfon (pneumatyczny sygnalizator dźwiękowy) dla zwrócenia uwagi na niebezpieczeństwo. Zauważył po tym reakcję i zwolnienie prędkości „Galara” (nie widział przy tym jego nazwy), ale kilka sekund po tym „Galar” znowu przyspieszył.
W tej sytuacji kapitan "Atlasa" natychmiast zatrzymał pędniki i krzykiem oraz gwałtownymi gestami ostrzegał załogę „Galara” przed niebezpieczeństwem. Widział, że jest zauważony, bo obaj sternicy patrzyli w jego kierunku, a mimo tego dalej zbliżali się do strumienia wody za holownikiem, jeszcze bardzo silnego mimo wcześniejszego zatrzymania pędników.
Jak przebiegała akcja ratownicza?

Ci spośród pasażerów, którzy po wyratowaniu czuli się na siłach, uczestniczyli w wyciąganiu innych pasażerów z wody na jednostki przybyłe z pomocą. Na pokładzie jednej z nich sternik „Galara” mimo, że był w szoku po walce o wydostanie się spod wywróconego „Galara”, brał udział w resuscytacji najbardziej poszkodowanego pasażera.
Nurkowie wydostali spod przewróconego „Galara” uwięzione tam dwie pasażerki. Obu kobietom i jeszcze jednemu z pasażerów mimo resuscytacji nie udało się przywrócić funkcji życiowych. Jedna kobiet, która zginęła, okazała się być w zaawansowanej ciąży.
Jakie są ustalenia prokuratury?
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadząca śledztwo ws. wypadku "Galara" postawiła sternikowi jednostki 19-letniemu Markowi O. zarzut umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu wodnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Marek O. przyznał się, że doprowadził do katastrofy, ale w sposób nieumyślny.
Prokuratura chciała aresztu podejrzanego, ale sądy obu instancji oddaliły wnioski śledczych w tej sprawie.