• Start
  • Wiadomości
  • Janina Ochojska w Gdańsku: - Stać nas na pomoc Syrii! Woda dla rodziny w obozie to 1 zł dziennie! [WYWIAD]

Janina Ochojska w Gdańsku: - Stać nas na pomoc Syrii! Woda dla rodziny w obozie to 1 zł dziennie! [WYWIAD]

Wspierana przez miasto Gdańsk, Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH), mówi dlaczego warto pomagać uchodźcom z Syrii, jak to robić rozsądnie i jak niewiele to, w rzeczywistości, kosztuje. Opisuje też syryjską codzienność: - Są różne sposoby oszukiwania dzieci. Wybuch pocisku w pobliżu? To pewnie pękła opona w samochodzie!
24.04.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Janina Ochojska, prezes Polskiej Akcji Humanitarnej, w Gdańsku namawia do pomocy uchodźcom z Syrii. Obok wspierający ją prezydent Gdańska Paweł Adamowicz

Janina Ochojska, szefowa PAH: - W Święta Wielkanocne na Twitterze dałam kilka wpisów o konieczności przyjmowaniu uchodźców. I… nie miałam żadnego hejtu!

Sebastian Łupak: A wcześniej?!

- Na Boże Narodzenie, jak napisałam, że Jezus był uchodźcą, to hejtu było mnóstwo! A teraz bez hejtu!

Czyli coś się w nas, Polakach, zmienia?

- Jest dużo ludzi, którzy chcieliby przyjąć uchodźców. Piszą do mnie: “mam dom, mam możliwości, są pieniądze”. Spotkałam księży, którzy mówią, że ich parafie są gotowe, że oni bardzo chętnie przyjęliby uchodźców! Jest w kościele część proboszczów i biskupów, którzy uważają, że apel papieża Franciszka ma sens. Jakie to był było cudowne, gdybyśmy posłuchali tego apelu i mieli w Polsce te syryjskie rodziny! Musimy więc kłaść nacisk na to, żeby rząd w końcu zgodził się na przyjęcie uchodźców.

Ale jak to zrobić? 

- Niech rząd podpisze umowę społeczną z samorządami, na przykład z gdańskim, czy z parafiami, że one się zobowiązują, że wezmą jedną rodzinę, dwie rodziny, ile kto może. Są samorządy, które są na to przygotowane, czego Gdańsk jest bardzo dobrym przykładem. Ale dopóki rząd nie wyraża zgody i dopóki są pomysły jedynie na druty kolczaste, odgradzające nas od uchodźców, to wy tutaj, w Gdańsku, możecie się przygotowywać i przygotowywać, i nic z tego nie będzie. Może pojedyncze osoby tu dotrą, bo czasem ludzie próbują sami, ale to będą jednostki. Ja oczekuję od tego rządu, i tego samego oczekiwałam od poprzedniego rządu, że otworzymy się na uchodźców, bo Polskę na to stać.

No chyba właśnie nie stać! Nie jesteśmy zamożnymi Niemcami czy bogatą Szwecją. W Polsce, jak wielu twierdzi, podobno bieda i ruina…

- A kiedy nas będzie stać? Kiedy uznamy, że jesteśmy dostatecznie bogaci? My, PAH, wysyłaliśmy konwoje z pomocą humanitarną z Polski do byłej Jugosławii w 1992 roku. Już wtedy było nas stać. A teraz?! Bogacimy się, mamy coraz więcej. Możemy się tym dzielić!

Czy Polki i Polacy chcą pomóc Syryjczykom?

- W czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia PAH zebrał cztery miliony złotych na Aleppo! Jeden wpłacił 10 tysięcy zł, a inny 10 zł, ale liczy się każda złotówka! Ludzie mówią: “mogę dać niewiele”. Ale dostarczenie wody w obozie dla uchodźców w Syrii dla jednej rodziny na jeden dzień kosztuje... złotówkę! Naprawdę można dużo zrobić i każda złotówka może zmienić życie tych ludzi!

Jak i komu pomaga Polska Akcja Humanitarna?

- PAH pomaga na miejscu w Syrii, w prowincji Idlib. Pomoc dociera do 300 tysięcy ludzi w ponad 50 obozach dla uchodźców! Zapewniamy im naczynia, koce, namioty. Ludzie, gdy uciekają przed wojną, nie zabierają przecież łyżek, tylko pieniądze i dokumenty. Ratują swoje życie! Dowozimy im więc wodę, stawiamy toalety, co miesiąc rozdajemy pakiety żywnościowe i higieniczne, uruchomiliśmy też piekarnię.

Jak wygląda ich życie tam?

- Życie w obozie to nie jest coś, co chcielibyśmy zafundować dzieciom. To ciągłe przemieszczanie się, bo rodziny chcą być razem. To jest wymienianie się informacjami: kto z bliskich zginął. Ludzie pokazują zdjęcia zniszczonych domów, zabitych sąsiadów. To też stanie w kolejkach po wodę, to oszczędzanie żywności. W okresach zimowych to szukanie sposobu na ogrzanie się. To czekanie w kolejce pod prysznic, do toalety. To nadzieja, że może dostanie się pracę w organizacji humanitarnej, bo wtedy można otrzymać jakąś zapłatę za pracę. To życie improwizowane, bo nie wiadomo, co będzie jutro. Najważniejsze jest zapewnić dzieciom takie warunki, żeby choć na chwilę oderwać je od rzeczywistości wojny. Są różne sposoby oszukiwania dzieci. Wybuch pocisku w pobliżu? To pewnie pękła opona w samochodzie! Choć dzieci tak naprawdę oddzielić od wojny nie można...

Jeśli pomagać uchodźcom to tak, żeby integrowali się z gdańską społecznością. Na zdjęciu: czeczeńskie dziewczynki w domu na Oruni

Czy polscy pracownicy PAH działają na terenie Syrii?

- Odkąd prezydent Syrii Asad wprowadził zasadę, że wjazd bez wizy to dwa lata więzienia plus ogromna grzywna, nie wjeżdżamy do Syrii. Zatrudniamy pracowników syryjskich. Mamy biuro w Turcji, na granicy z Syrią, w Antiochii, i stamtąd zarządzamy pomocą. Syryjczycy, którzy dla nas pracują, to fachowcy, ludzie bardzo oddani sprawie. Dodam, że pracownicy organizacji humanitarnych też w Syrii giną...

Czy PAH rozróżnia: pomożemy tylko chrześcijanom syryjskim, a nie muzułmanom?

- Nie stosujemy rozróżnienia, czy to muzułmanie czy chrześcijanie, ale domyślam się, że więcej jest w tych obozach muzułmanów. Pomagamy wszystkim tym, którzy potrzebują naszej pomocy. Uważam, że poszanowanie innych religii i ras to jedyny sposób współistnienia w świecie. Musimy doprowadzić do dialogu kultur i religii. Ale, niestety, politycy nakręcają atmosferę wrogości wobec innych, wobec muzułmanów, nie tylko zresztą u nas, ale w wielu krajach, bo korzystają na tym.

Kiedy spotyka się Pani z ludźmi, którzy nie chcą w żadnym razie żadnych uchodźców w Polsce, jakich argumentów Pani używa, by ich przekonać do swojej sprawy?

- Na przykład przypominam pomoc, jaką dostaliśmy my, Polacy, w okresie stanu wojennego. Choć argument tamtej pomocy w latach 80. już do młodych ludzi nie przemawia. Ludziom wierzącym przypominam, że pomagać bliźniemu to postawa chrześcijańska. A tym niezwiązanym z kościołem, że pomagać trzeba po prostu dlatego, że uchodźcy są ludźmi, jak my. Żyjemy w globalnym świecie; wojnę i jej skutki oglądamy bezpośrednio na ekranie telewizora czy telefonu, a wojna niszczy życie cywili, kobiet, dzieci. Mamy do wyboru: nie robić nic, albo otworzyć się na innych, być solidarnymi.

Nie boi się Pani, że uchodźcy, jeśli tu kiedyś przyjadą, nie zintegrują się z Polakami: będą zagubieni, sfrustrowani?

- Ludziom, którzy mówią, że we Francji, Belgii czy Niemczech powstały islamskie getta, mówię, że możemy się na błędach tych krajów uczyć, nie musimy ich popełniać. Możemy przyjmować przecież niewielkie, sprawdzone grupy uchodźców. Im dłużej ci ludzie są w ośrodkach dla uchodźców, tym gorzej dla ich integracji. Ci, którzy by tu przyjechali, gdyby polski rząd wyraził na to zgodę, powinni przejść rejestrację i wstępne rozmowy, a potem zostać skierowani do miast, do parafii, żeby mieć szansę na zetknięcie się z lokalnymi społecznościami. Jeżeli skażemy bowiem ludzi na mieszkanie w zamkniętych ośrodkach za drutem kolczastym, dwa lata poza miastem, bez kontaktu z lokalną społecznością, bez znajomości języka polskiego, to nie dziwmy się, że się nie zaadoptują. Dajmy im szansę!


Ochojska: - Dostarczenie wody w obozie dla uchodźców w Syrii dla jednej rodziny na jeden dzień kosztuje złotówkę!

A co Pani mówi ludziom, którzy twierdzą, że uchodźcy to rzekomo głównie zamożni młodzi chłopcy i mężczyźni z iPhone’ami?

- Wyobraźmy sobie: jest wojna, jest rodzina w Syrii i jest szansa wyjazdu do bezpiecznego kraju. Kogo wyślemy? Najmłodsze dziecko? Starą kobietę? Nie! Tego, kto się najłatwiej przedostanie. Kupimy mu na drogę ciepłą kurtkę i dobry telefon, żeby mieć z nim łączność. To takie dziwne?! Poza tym Syryjczycy to wykształcony, w miarę zamożny naród, otwarty na kulturę zachodnią. Trudno im zarzucać, że mają telefony komórkowe.

Czy możemy powiedzieć, że polski rząd w ogóle nie pomaga uchodźcom?

- Nie! Rząd ma do dyspozycji pieniądze polskich podatników i zwiększył pomoc dla uchodźców mieszkających w obozach w Libanie i Jordanii. Poza tym rząd przeznaczył dla organizacji “Kościół w potrzebie” w sumie 5,5 miliona złotych na pomoc dla uchodźców w Libanie. Natomiast ani poprzedni rząd PO, ani ten rząd, nie finansuje pomocy w samej Syrii. Mamy obietnicę rządu, że jeśli PAH wygra kolejny europejski konkurs na pomoc dla Syrii, zorganizowany przez UE, to rząd dołoży, jako wkład własny, milion złotych.

Z tego, co polscy podatnicy dają państwu, PAH nie dostał na razie nic. My pomagamy więc nie z pieniędzy podatników, ale z pieniędzy podarowanych nam przez Polaków, Unię Europejską i inne organizacje. W zeszłym roku wydaliśmy na pomoc Syrii w sumie 26 milionów złotych. Bardzo bym chciała, aby polski rząd ogłaszał konkursy na pomoc dla Syrii. Poza tym polski rząd dostaje pieniądze z UE na integrację uchodźców i imigrantów, ale konkursy na te fundusze nie są ogłaszane, albo są wstrzymywane. W rezultacie, gdy organizacje pomocowe nie dostają tych pieniędzy, wtedy ludzie, którzy mają spore doświadczenie w kwestii integracji imigrantów, zwalniają się, bo muszą szukać innej pracy, a same organizacje się zamykają.

Skąd powinni pochodzić uchodźcy, których Polska mogłaby teoretycznie przyjąć?

- Na przykład z obozów dla uchodźców w Grecji czy we Włoszech. Nam się wydaje, że jak ktoś jest w obozie w Grecji, to tam już ma raj. A to są straszne miejsca! U nas ci ludzie mogliby przeżyć wojnę w lepszych warunkach. Samo sprowadzenie kogoś z Syrii nie jest wcale takie proste. Ci ludzie często nie mają dokumentów. Ale my tych ludzi mamy pod nosem! Europa nas prosi i daje nam pieniądze, żeby tych ludzi z obozów we Włoszech, w Grecji i Libanie wziąć! Za tych z Libanu płaci 10 tysięcy euro, za tych z Grecji 6 tysięcy euro! UE daje nam więc pieniądze, są samorządy i parafie, które chcą tych ludzi przyjąć, a rząd to blokuje!


Pomagać można w różny sposób. Gdańska Fundacja Społecznie Bezpieczni postawiła w obozie w Ammanie w Jordanii szkołę dla syryjskich dzieci w kontenerze

Prezydenci Sopotu i Gdańska wystosowali apel z deklaracją chęci przyjęcia na leczenie w Trójmieście sierot z Aleppo. Pani zdaniem nie jest to najlepszy pomysł. Dlaczego?

- Po pierwsze: najlepiej pomagać na miejscu. Im dalej ludzie się oddalają od miejsca pochodzenia, tym trudniej jest im wrócić do domu. W Turcji, przy granicy z Syrią powstały szpitale i w jednym z nich byłam. Piękny, nowoczesny szpital, po to, żeby leczyć rannych z Syrii. Ale oczywiście nie wystarcza tam miejsc i nie wszystkim można tam pomóc, bo czasem potrzebna jest bardzo specjalistyczna pomoc lekarska. Wiem, że jedna z kobiet potrzebuje na przykład rozległych przeszczepów skóry, ponieważ jest ciężko poparzona w wyniku wojny. I takich ludzi na leczenie powinniśmy tu przyjmować.

Co do sierot z Aleppo, widziałam ten apel prezydentów. Trzeba jednak znać specyfikę społeczeństw muzułmańskich: tam właściwie nie ma domów dziecka, bo dzieci bierze bliższa czy dalsza rodzina. Takie dziecko samo do Gdańska nie przyjedzie; przyjedzie z matką, babką, ciotką, z tym, kto pozostał przy życiu. Musimy też wiedzieć bardzo konkretnie, kogo i w jakim celu ściągamy; wiedzieć, czego ci ludzie potrzebują i czy na pewno tego, żeby aż tutaj ich przywieźć? Trzeba wiedzieć, kim te dzieci i dorośli są, jakie są ich dane. Więc najpierw trzeba pojechać na miejsce, do Turcji, czy do Syrii, choć tam teraz bardzo trudno wjechać, nawiązać kontakty, znaleźć tych ludzi. To wymaga bezpośrednich kontaktów. Sama piękna idea nie starczy. Człowiek to konkret: za nim stoi rodzina i historia.

W każdym razie nie ma na co czekać. Kto chce pomóc dzieciom i dorosłym poszkodowanym przez wojnę, może to zrobić. Na przykład wpłacając pieniądze na PAH...

- Najlepiej zrobić to przez organizację taką jak PAH, która pomaga na miejscu, w Syrii, Libanie, czy Jordanii. Przyjrzyjmy się, co dana organizacja robi i bądźmy pewni, że właśnie to chcemy wspierać. Każda organizacja, która przyczynia się do budowania dobra w świecie, jest warta wsparcia! Tych inicjatyw jest wiele. Ja namawiam oczywiście do wspierania PAH, ale jest też wiele innych. Na pewno nikt nie może powiedzieć: “ja nie mam na kogo wpłacić”!

Więcej o tym, jak Polska Akcja Humanitarna wspiera uchodźców z Syrii

Więcej o akcji miasta Gdańska: "Gdańsk solidarnie dla ofiar wojny"


Współpraca Aldona Dybuk



TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska