
Przepracować traumy
Z jednej strony jest to wystawa atrakcyjna wizualnie, ponieważ prace gdańskiej malarki Anny Orbaczewskiej są po prostu estetyczne, choćby cykl prac inspirowany mistrzami rokoko z XVIII wieku. Z drugiej strony jest to wystawa pełna bólu, ponieważ artystka w swoich dziełach porusza temat opresyjnych relacji rodzinnych. Te traumy, krzywdy i rany są przepracowane przez malarkę w jej sztuce.
Jak wyjaśnia kuratorka wystawy Mariola Balińska:
- Sztuka staje się dla Orbaczewskiej przestrzenią rozliczenia się z traumami i doświadczeniami emocjonalnych nadużyć.
Julita Wójcik wraca, tka dywan ze zbędnych tkanin
Rokoko w negatywie
Wystawa podzielona jest na rozdziały. W jednej części ekspozycji znajduje się cykl negatywowych prac inspirowanych zapamiętanymi z dzieciństwa reprodukcjami obrazów Jeana-Honoré’a Fragonarda, artysty rokoko. Gdańska malarka zapamiętała jego prace u babci w domu. Kobiety w malarstwie XVIII wieku ukazywane były na tle krajobrazu, w otoczeniu adoratorów. Anna Orbaczewska, która wychowała się na sztuce mieszczańskiej, dokonuje jednak swojej interpretacji dawnych prac.
W jednym z wywiadów artystka wyjaśniła:
- Przyznaję, mam słabość do ładnych, mieszczańskich rzeczy – są perwersyjne. To mnie pociąga, ale też złości.
Jak mówi kuratorka Mariola Balińska, malarka dokonuje przewrotnej inwersji sztuki rokoko: - Odwraca stary porządek. Jej babcia miała reprodukcje Fragonarda w domu i mówiła jej: „zobacz, jakie to piękne kobiety”.
- Artystka czuła, że nie chce być postrzegana w takiej konwencji jako taka piękna i elegancka oraz dostojna kobieta. Mimo upływającego czasu kobiety są nadal poddawane nieustannej ocenie ich wyglądu. Orbaczewska ukazuje hipokryzję takiego świata i krytycznie przygląda się kanonom mody.

Głęboka czerwień
Anna Orbaczewska długo poszukiwała w swoich pracach prawdziwych emocji. Wspomina:
- Chodziłam do pracowni na ASP, ale byłam załamana tym, że należy się wstydzić emocjonalności. Nic mnie nie kręciło w modelu i martwych naturach.
Pomogły jej najpierw wyjazd do pracowni Władysława Hasiora do Zakopanego, a później studia w Hadze w Holandii. Mówiła: - Miałam tam totalną wolność. To była wielka stymulacja dająca nowe możliwości, ale też bardzo intensywny i trudny czas. Wychodziły ze mnie moje traumy.
Te emocje, uczucia i traumy widać w drugiej części wystawy. Oglądamy tam najnowsze obrazy Anny Orbaczewskiej. Dominuje w nich głęboka czerwień.
– To kolor miłości, ale również bólu, krwi i ofiary - mówi kuratorka wystawy.
Są to obrazy przedstawiające codzienność: kobietę zapinającą strój kąpielowy, dziewczynę wycierającą się ręcznikiem, siatkarkę w czasie zagrywki. Są to zwykłe gesty, ruchy, spojrzenia, czynności. A jednak czai się za nimi - w gestach, spojrzeniach - coś niepokojącego, bolesnego.
Mariola Balińska:
- Te obrazy inspirowane są również codziennością ale r również snami. Są przepełnione emocjami, ukkazują nasze lęki, traumy, bezsilność czy niemoc. Intrygują i niepokoją. Przemilczane historie w świecie artystki nagle ożywają. W spojrzeniach sportretowanych kobiet kryją się historie pełne emocji. Artystka uniwersalizuje przemilczane i spychane w niepamięć doświadczenia, przez co opowiedziana na wystawie historia staje się przeżyciem wielu kobiet, które doświadczyły przemocy.

Talerze pełne erotyki
Trzecią częścią wystawy jest zbiór kilkudziesięciu rysunków malowanych tuszem i akwarelą, których zaprezentowana na ekspozycji większość powstała podczas rezydencji artystki w Nowym Jorku w 2024 r. Rysunki są niczym kartki z pamiętnika, osobistym zapisem napięć emocjonalnych i uwikłań. Najczęściej pojawiają się na nich postacie kobiet, ale przedstawione są także relacje między kobietą a mężczyzną, mające często podtekst erotyczny.
Podobne motywy pojawiają się wreszcie na ceramicznych talerzach w czwartym rozdziale wystawy.
Mariola Balińska:
- Przedmiot codziennego użytku staje się nośnikiem przemocowych historii. Przez ten cykl prac Orbaczewska podważa konwencjonalne wyobrażenia o poprawności relacji rodzinnych. W dobitny sposób artystka akcentuje na nich przemoc i erotyczne nadużycia.
Artystka tak tłumaczyła w jednym z wywiadów napięcie między zwykłą codziennością a sztuką, którą tworzy:
- Chciałam być zwykła i normalna, w pewnym momencie chciałam nawet zostać księgową, wyciąć z siebie inność. Długo dążyłam do obrazu kobiety ideału – perfekcyjnej pani domu. Kiedy tworzyłam, miałam poczucie winy, że nie zajmuję się domem albo nie zarabiam pieniędzy. Potem uzmysłowiłam sobie, że muszę tworzyć, bo inaczej zwariuję i zdradzę samą siebie.

O malarce
Anna Orbaczewska (ur. 1974 r.) jest absolwentką Królewskiej Akademii Sztuki w Hadze (1998) oraz Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku (1999).
Jej prace były prezentowane na licznych wystawach w Polsce, USA, Japonii, Indiach czy na Litwie. Jej dzieła znajdują się w kolekcjach prywatnych oraz w Muzeum Sztuki Nowoczesnej NOMUS w Gdańsku. W 2024 r. uczestniczyła w programie rezydencyjnym dla artystów w Residency Unlimited w Nowym Jorku.
Jest wielokrotną stypendystką Marszałka Województwa Pomorskiego i Prezydenta Miasta Gdańska.
Anna Orbaczewska mieszka w Gdańsku, pracownię ma w Sopocie.
Kiedy można spotkać artystkę?
Oprowadzanie po wystawie z udziałem autorki zaplanowano w sobotę, 17 maja, o godz. 18.30, w czasie Nocy Muzeów.
Z kolei, 24 maja, o godz. 12.00 w PGS odbędzie się debata „Prawda i Piękno" z udziałem Anny Orbaczewskiej, Dominiki Skutnik, Agnieszki Jańczuk. Spotkanie poprowadzi Małgorzata Ludwisiak.