Gdańsk porusza każdą komórką mojego ciała

– Gdańsk ma ogromny potencjał. Duże imprezy kulturalne mogłyby przyciągać tu turystów przez cały rok, a nie tylko przez dwa letnie miesiące – mówi Rafał Kronenberger, aktor teatru Wybrzeże w latach 2000-2006.
18.08.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Rafał Kronenberger

Rafała Kronenbergera gdańska publiczność miała okazję zobaczyć w „Burzy” Teatru Polskiego podczas 19. Festiwalu Szekspirowskiego.

Fot. Dawid Linkowski/GTS

Rafał Kronenberger ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. W latach 2000-2006 był aktorem teatru Wybrzeże w Gdańsku, gdzie zagrał m.in. w „H.” według „Hamleta”, „Wałęsie. Historii wesołej a ogromnie przez to smutnej”, „From Poland with love”, „Mężu i żonie” czy „Tytusie Andronikusie”. Od 2006 roku występuje w Teatrze Polskim we Wrocławiu. W tym roku na chwilę powrócił do Gdańska – z „Burzą” Teatru Polskiego w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego. Spektakl był prezentowany na 19. Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku.

Mirosław Baran: Tęsknisz za Gdańskiem?

Rafał Kronenberger: Staram się od czasu do czasu odwiedzać Gdańsk. Zawsze gdy tu przyjeżdżam, mój cały organizm zaczyna działać w specyficzny sposób, w środku porusza mi się każda komórka. Podczas mojego pobytu w Gdańsku działo się bardzo dużo i to zawsze do mnie wraca, odzywa mi się deja vu.

Jak się czujesz, grając – już gościnnie – w teatrze Wybrzeże?

– To inny świat niż ten, w którym funkcjonowałem. Zawsze miło spotkać swoich kolegów aktorów, bardzo się lubimy, ale infrastruktura budynku wydaje mi się zupełnie inna. Zwiedzam więc teatr i sprawdzam, co się zmieniło w miejscach, które świetnie znam.

Nie żałujesz wyjazdu do Wrocławia?

– Zawód aktora przygotowuje człowieka do myśli, że nie ma w życiu niczego stałego. To, że aktor co jakiś czas wchodzi całym sobą w nowe role, jest w pewien sposób kwintesencją życia właśnie. Uważam, że nie powinno się żałować zmian. Dobre momenty trzeba oczywiście zachować w pamięci, szanować je, czasem do nich wracać. Ale nigdy – żałować. W Gdańsku przeżyłem świetne lata. Teraz jestem we Wrocławiu i tam też spotyka mnie wiele dobrego.

Jakie zauważyłeś po przeprowadzce różnice pomiędzy Gdańskiem a Wrocławiem?

– Mieszkając w Gdańsku, miałem wrażenie, że teatr Wybrzeże jest taką nieco samotną enklawą działań artystycznych. Poza sezonem letnim przestrzeń miasta nagle „zwalniała”. Tylko teatr wydawał mi się mikrokosmosem, w którym ciągle coś się dzieje. Wyjeżdżałem z Gdańska ładnych kilka lat temu, pewnie teraz – tak jak w innych dużych miastach – sytuacja się zmieniła, dziś tych wydarzeń jest tu coraz więcej. Ale wówczas, po przyjeździe do Wrocławia, odczułem ogromną różnicę. Tam miasto żyje cały rok, jest dużo ważnych festiwali, pojawia się na nich liczna publiczność.

Różnica w ofercie kulturalnej jest naprawdę taka duża?

– Myślę, że tak. Na uczestniczenie we wszystkich najważniejszych imprezach we Wrocławiu nie starczy człowiekowi czasu. Można zrobić całą długą listę, jest choćby Era Nowe Horyzonty, teatralny Dialog, Avant Art Festival, Wratislavia Cantans, Asymmetry Festival... To wszystko potężne, międzynarodowe imprezy.

Z czego taka duża różnica według Ciebie wynika? I co może zrobić Gdańsk, żeby dogonić Wrocław?

– Myślę, że jest to kwestia sposobu zarządzania miastem, podjęcia jasnej decyzji, na co chce się stawiać, w którym kierunku rozwijać. Wrocław stawia na kulturę konsekwentnie od wielu lat. Gdańsk ma ogromny potencjał, a duże imprezy kulturalne mogą przyciągać do niego turystów przez cały rok, a nie tylko przez dwa letnie miesiące. Oczywiście wiąże się to z kosztami, które miasto na początku musi ponieść, ale chyba nie ma wielkiej różnicy w budżetach Gdańska i Wrocławia.

Pracowałeś w Wybrzeżu z dyrektorem Maciejem Nowakiem. Co Twoim zdaniem Gdańsk mu zawdzięcza?

– Na pewno tak trudną rzecz, jak stworzenie przez sześć lat, praktycznie od zera – po dyrekturze Krzysztofa Nazara – niezwykle aktywnej, znaczącej w skali kraju instytucji teatralnej. W Wybrzeżu pracowali – często wręcz zaczynali pracę w teatrze – uznani i nagradzani dziś artyści: Michał Zadara, Paweł Demirski, Monika Strzępka, Jan Klata, Agnieszka Olsten, Monika Pęcikiewicz... Nowak włączył teatr Wybrzeże w życie miasta, choćby wprowadzając granie także w sezonie letnim. Ten teatr był wtedy miejscem, do którego przyjeżdżało się z całej Polski, powstawały tu rzeczy oryginalne i ciekawe.

A teraz o teatrze Wybrzeże też mówi się we Wrocławiu?

– Oczywiście, rozmawiam co jakiś czas z kolegami aktorami z Gdańska, więc dowiaduję się, co grają, co się dzieje. Poza tym dzisiaj, dzięki choćby portalowi e-teatr.pl, od razu wiadomo, co się dzieje w całej teatralnej Polsce. Od mojego przejścia do Teatru Polskiego we Wrocławiu byliśmy na dwustu festiwalach. Teraz, dzięki Festiwalowi Szekspirowskiemu, mogłem znów stanąć na scenie Wybrzeża i spotkać się z gdańskimi aktorami i publicznością.

TV

Świąteczne i noworoczne życzenia