• Start
  • Wiadomości
  • Dorota Kolak w Bibliotece Manhattan: „Zdecydowanie jestem gdańszczanką”

Dorota Kolak do fanów w Bibliotece Manhattan: „Zdecydowanie jestem gdańszczanką”

- Zrozumiałam, że jestem stąd, kiedy był pogrzeb Pawła Adamowicza, bardzo mną to wstrząsnęło. Już nie tęsknię za Krakowem - powiedziała Dorota Kolak, ceniona aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, od czterdziestu lat związana z Teatrem Wybrzeże. Pretekstem do rozmowy, która odbyła się we Wrzeszczu, w Manhattanie, była świeżo wydana, biograficzna książka „Skąd ja panią znam. Dorota Kolak w rozmowie z Katarzyną Ostrowską”.
01.12.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Spotkanie z Dorotą Kolak - cenioną aktorką Teatru Wybrzeże, związaną także z serialem i filmem, toczyło się wokół wydanej w tym roku książki „Skąd ja panią znam. Dorota Kolak w rozmowie z Katarzyną Ostrowską”
Spotkanie z Dorotą Kolak - cenioną aktorką Teatru Wybrzeże, związaną także z serialem i filmem, odbyło się w środę, 30 listopada, i toczyło się wokół wydanej w tym roku książki „Skąd ja panią znam. Dorota Kolak w rozmowie z Katarzyną Ostrowską”
fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

„Plac Bohaterów”. Intelektualna uczta z brawurową rolą Doroty Kolak. RECENZJA

Spotkanie z aktorką, wokół nowej książki „Skąd ja panią znam. Dorota Kolak w rozmowie z Katarzyną Ostrowską”, która ukazała się pod koniec października nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka, odbyło się w środę, 30 listopada, w Bibliotece Manhattan - filii Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku w CH Manhattan. Rozmowę poprowadził Bartosz Filip, który aktorkę pytał m.in. o techniki aktorskie, sukces i kulisy sławy, a także o proces powstawania liczącej ponad 250 stron, różnorodnej, arcyciekawej opowieści o o życiu, rodzinie i teatrze.

- Wydawnictwo złożyło mi taką propozycję, a ponieważ z Katarzyną Ostrowską znałyśmy się dużo wcześniej, wybór padł na nią. Praca trwała cztery lata, dlatego, że przerywały nam różne wydarzenia - lockdown, choroby, zawirowania... Dosyć długo trwała też redakcja tej książki. W międzyczasie świat się zmienił, i uznałam, że może warto pewne rzeczy dopowiedzieć, ale redakcja podjęła decyzję, że kończymy tam, gdzie kończymy - nie nadganiamy świata - tłumaczyła Dorota Kolak podczas środowego spotkania w Bibliotece Manhattan. - Te cztery lata spotkań, różnych, kilkugodzinnych, obfitujących w rozmowy, zaowocowały takimi posklejanymi impresjami. Nie ma myśli przewodniej, płynnie przechodzimy od tematu do tematu.

W środę, 30 listopada, w Bibliotece Manhattan we Wrzeszczu - filii Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, pojawiły się tłumy miłośników talentu aktorskiego Doroty Kolak
W Bibliotece Manhattan we Wrzeszczu - filii Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, pojawiły się tłumy miłośników talentu aktorskiego Doroty Kolak
fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

„D” jak „Dorota”, „D” jak „debiut”

W książce poruszane są m.in. różne momenty kariery Doroty Kolak. Aktorka z Teatrem Wybrzeże związała się na stałe w 1982 roku, ale jej sceniczny debiut miał miejsce nieco wcześniej - w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie.

- Udało mi się zadebiutować na IV roku Akademii Sztuk Teatralnych imienia Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie, w profesjonalnym teatrze. Ówczesny dyrektor, Tadeusz Bartosik, zaprosił mnie do Częstochowy, i to tam zrobiłam dyplom - wspominała aktorka. - To było dla mnie bardzo ważne, z kilku powodów. Grałam wtedy dwie główne role - w „Poskromieniu złośnicy” w Krakowie i w „Domu Bernardy Alby” w Częstochowie. Wiedziałam już wówczas parę rzeczy: że kocham teatr, ale i że nie chcę zostać w Częstochowie. 

Przed kamerą, Dorota Kolak zadebiutowała z kolei o wiele później - przy okazji emitowanego w TVP2 od 1994 do 1995 roku serialu „Radio Romans”, który był kręcony w Gdańsku. Wcieliła się w rolę Wandy Kreft, współzałożycielki i szefowej stacji.

- Krótko to trwało, 32 odcinki. Potem była przerwa, ale od czasu do czasu w serialach grywałam - mówiła w Manhattanie aktorka. Dodała, że przez ten cały czas nie udawało się jej jednak zaczepić w filmie. Powodem okazała się... potworna trema. 

Za jej prawdziwy filmowy debiut uważa się rolę w dramacie psychologicznym Mariusza Grzegorzka „Jestem twój” (2010 rok), będący adaptacją powieści wybitnej kanadyjskiej autorki Judith Thompson. Dorocie Kolak film ten przyniósł Złote Lwy w kategorii Najlepsza drugoplanowa rola kobieca, na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

- Castingi wychodziły mi źle. Musiało upłynąć prawie 20 lat, żebym sobie to poustawiała w głowie. Wtedy dostałam zaproszenie na casting do tej roli - po przeczytaniu scenariusza od razu wiedziałam, jak mam to zagrać. Pojechałam z bardzo wielką pewnością, ze spokojem - wreszcie! I wtedy ten casting, po raz pierwszy od 20 lat, wygrałam - zdradziła Dorota Kolak, i dodała: - Nagroda w Gdyni spowodowała, że w filmie do dzisiaj gram, sporo, jak na swój wiek - bo aktorki na emeryturze grają mniej niż więcej. Mnie się to udało.

Piękny performans o wojnie. Recenzja „Resztek” w reżyserii Eweliny Marciniak

Rozmowę, na tematy zawodowe i prywatne, poprowadził Bartosz Filip (na zdjęciu)
Rozmowę, na tematy zawodowe i prywatne, poprowadził Bartosz Filip (na zdjęciu)
fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

„K” jak „Kolak”, „K” jak „Kraków”

Dorotę Kolak kojarzymy dziś przede wszystkim z Gdańskiem, ale urodziła się w Krakowie - mieszkała przy ulicy Sławkowskiej na Starym Mieście. Pod Wawelem znajdował się natomiast dom jej babci, do którego prowadziła Droga Królewska. Ale Kraków poznała też od tej mniej oczywistej, a równie zachwycającej strony.

- Na pierwszym roku studiów nasz nauczyciel historii sztuki był jednocześnie jednym z przewodników na Wawelu. Zaprowadzał nas w takie miejsca w Krakowie, gdzie nie wpuszczano wszystkich... To były niezwykłe przygody. A możliwość dotknięcia tego prawdziwie historycznego - nie odbudowanego miasta, to coś niesamowitego.

Naturalnie, ogromny wpływ miała na nią słynna Piwnica pod Baranami - funkcjonujące od 1956 roku kultowe miejsce, założone przez Piotra Skrzyneckiego i studentów krakowskich uczelni. Powstało na rok przed urodzeniem Doroty Kolak, a w czasie jej młodości było w pełni rozkwitu.

- Kraków był niezwykłym miejscem w czasie, gdy tam dorastałam. Piwnica czarna od dymu... Nie wiem, jak tam ludzie mogli wytrzymać (śmiech). Idolem dla mnie, kimś na kogo patrzyłam w zdumieniu i zachwycie był Piotr Skrzynecki. Piwnica pod Baranami była wyrazem wolności, tam wtedy można było dużo, dużo więcej. Podobno siedzieli tam cenzorzy, ale bezskutecznie - żartowała aktorka. 

Do grona swoich idoli zalicza też nieżyjących Ewę Demarczyk, Jerzego Trelę i Ewę Lassek, a także Jerzego Stuhra, Annę Polony czy Annę Dymną. Namiętnie oglądała spektakle, w których występowali, podziwiała zresztą cały zespół Narodowego Starego Teatru. Jednak dziś, jak mówi, nie tęskni już za Krakowem.

- Kraków to mój dom rodzinny, ale dzisiaj zdecydowanie jestem gdańszczanką. Zrozumiałam, że jestem stąd, kiedy był pogrzeb Pawła Adamowicza - przyznała aktorka. - Mam tu swoje miejsca - Park Oruński, do którego chodzę z wnukiem, lubię też Park Oliwski, ale i ulicę Długą z tymi wszystkimi turystami. 

„T” jak „teatralna rodzina”, „T” jak „tajemnica”

Prywatnie aktorka także związana jest z teatrem - jej mężem jest Igor Michalski, aktor, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni. Córkę, Katarzynę Z. Michalską, od lat możemy podziwiać m.in. na deskach Teatru Wybrzeże. Okazuje się, że to nie jedyne osoby związane z teatrem w rodzinnym życiu Doroty Kolak.

- Mój tata był kierownikiem technicznym w teatrze. To osoba, która odpowiada za całą stronę budowania technicznego przedstawienia, kostiumy, dekoracje, światła, wszystko to, co jest poza, czego publiczność nie widzi, a co jest w spektaklu ogromnie istotne - tłumaczyła aktorka. - Tata był człowiekiem niezwykle oddanym teatrowi. Domowi mniej. Z domu wynosił do teatru, czego mu było potrzeba. Kiedyś moja mama przez tydzień szukała miski do przepierek, po czym poszła z tatą na premierę, i mówi: „Jureczku, ta fontanna ma dokładnie kształt naszej miski”... To była nasza miska, obudowana gipsem. Tacie była potrzebna, więc ją wyniósł. Parę rzeczy tak wyniósł.

Książkę „Skąd ja panią znam” można potraktować także częściowo jako podręcznik aktorstwa. Nie znajdziemy tu gotowych przepisów, ale bohaterka dzieli się m.in. swoimi sposobami pracy nad rolą. Okazuje się, że najważniejsze dla Doroty Kolak jest poszukiwanie tajemnicy w każdym człowieku.

= Różnych form używamy, żeby się do roli dobrać i ją odpowiednio skonstruować. Jest ich bardzo wiele. Ja gdzieś przeczytałam, że każdego z nas napędza tajemnica. To znaczy, że nie ma człowieka, który by nie nosił w sobie jakiegoś rodzaju tajemnicy. Ona nie musi być wielka, niekoniecznie chodzi o tajemnicę świata - wystarczy ludzki sekret - zdradziła aktorka w Bibliotece Manhattan. - Jedną z moich form konstruowania roli jest zaczynanie właśnie od tego, żeby spróbować się „dodłubać” do tej tajemnicy, spróbować ją wysupłać, nazwać i spożytkować do grania.

„Niepokój” bez emocji, ale ze świetną rolą Doroty Kolak. Recenzja spektaklu Grzegorza Wiśniewskiego

„P” jak „przyszłość”- zawodowa i prywatna

- Plany, w moim wieku, nie należą wyłącznie do mnie. Przyjmuję z radością wszystko, co mi się dostaje, co mi zostaje przyniesione. Co będzie, zobaczymy - czy będą role, czy będzie ich mniej, czy będą ciekawe. Jak długo dyrektor Adam Orzechowski będzie chciał mnie trzymać w Teatrze Wybrzeże, i jak długo będę umiała nauczyć się tekstu na pamięć, zawsze będę chciała grać w teatrze - podkreślała Dorota Kolak.

Jeśli chodzi o jej plany prywatne, życiowe, zdradziła, że jej marzeniem jest nauczenie się... odnawiania mebli. - To jest coś spokojnego, żmudnego, robionego w samotności. Na planie filmowym jest nas czasem bardzo dużo, więc samotna dłubanina by mi się podobała - śmiała się aktorka.

Filmowo jej przyszłość maluje się imponująco - dwie świąteczne produkcje z jej udziałem czekają na premiery: „Jeszcze przed świętami” w reżyserii Aleksandry Kułakowskiej i Macieja Prykowskiego, oraz „Uwierz w Mikołaja” w reżyserii Anny Wieczur-Bluszcz. To nie koniec - czeka też m.in. dramat w reżyserii Łukasza Karwowskiego, z Dawidem Ogrodnikiem w jednej z głównych ról, i „Jezioro słone” od Katarzyny Rosłaniec - reżyserki m.in. „Galerianek”, „Bejbi blues” czy nagrodzonego na Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego Off Camera filmu „Szatan kazał tańczyć”.

- W „Jednej duszy” jestem matką Dawida Ogrodnika, już chyba po raz siódmy - śmiała się Dorota Kolak podczas spotkania. - Tym razem dla odmiany mieszkamy na Śląsku. To mroczny obraz, trudny dla mnie. „Jezioro słone” to z kolei opowieść o przyjaciółkach, które mając 60 lat postanawiają zmienić swoje życie. Bardzo się na ten film cieszę - nie ukrywała aktorka.

Zobaczyć możemy ją ponadto w filmach familijnych „Za duży na bajki” i „Detektyw Bruno”. W 2023 roku odbędzie się premiera serialu kryminalnego „Lipowo. Zmowa milczenia”.

- Nakręciliśmy pierwszy sezon. Czeka też serial „Sługa narodu”, który jest kupionym formatem ukraińskim. Opowiada o tym, jak obecny prezydent, Wołodymyr Zełenski, doszedł do władzy. Gram matkę głównego bohatera, a w prezydenta wciela się Marcin Hycnar.

Zapytana o to, co jest dla niej sukcesem, mówi: - Mam rodzinę, tego samego męża od czterdziestu paru lat, zdrową, piękną córkę, która mnie kocha, wspaniałego wnuka. Mój tata nie żyje, ale mama jeszcze żyje i ma fajną głowę, mam z nią kontakt i z nią gadam. Ja jestem w miarę zdrowa i cały czas mogę pracować. To jest sukces.

Zobacz fotorelację ze spotkania z Dorotą Kolak w Bibliotece Manhattan:

Dorota Kolak to ceniona przez krytyków i lubiana przez publiczność aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna. Od 1982 roku jest aktorką Teatru Wybrzeże w Gdańsku, na scenie którego stworzyła wiele niezapomnianych kreacji. 

Laureatka prestiżowych nagród, m.in. Nagrody Aktorskiej na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Grand Prix za rolę Alexandry del Lago w „Słodkim ptaku młodości”, za rolę Myry Bolton w „Na początku był dom”, oraz wielu trójmiejskich laurów, m.in. Nagrody Teatralnej Wojewody Gdańskiego za rolę Marii Liebiedkiny w „Biesach” oraz za kreację Janiny Węgorzewskiej w „Matce”, odznaczona Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Wykładowca na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Gdańsku oraz w Gdyńskiej Szkole Filmowej.

TV

Święty Mikołaj przyjechał do Świbna