• Start
  • Wiadomości
  • Coraz więcej zwierząt w mieście. Michał Targowski odpowiada dlaczego

Coraz więcej zwierząt w mieście. Michał Targowski odpowiada dlaczego

Do widoków dzików w mieście już się przyzwyczailiśmy, widywane są łosie, ostatnio sporo mówi się o lisach w Nowym Porcie. Czy dzikie zwierzęta przenoszą się do miasta? Dlaczego tak się dzieje? Czy jest to problem tylko naszego regionu? O tym, w programie „Jestem z Gdańska”, rozmawiała Agnieszka Michajłow z Michałem Targowskim, dyrektorem Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.
18.05.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Dyrektor Michał Targowski rozpoczął pracę w Ogrodzie Zoologicznym w Oliwie pod koniec lat 70. W rozmowie z Agnieszką Michajłow wspomniał początki oliwskiego ZOO i apelował, by nie karmić dzikich zwierząt w mieście
Dyrektor Michał Targowski rozpoczął pracę w Ogrodzie Zoologicznym w Oliwie pod koniec lat 70. W rozmowie z Agnieszką Michajłow wspomniał początki oliwskiego ZOO i apelował, by nie karmić dzikich zwierząt w mieście
gdansk.pl

- To my jesteśmy tą przyczyną. To nie jest problem Gdańska, on występuje na całym świecie - wchodzimy w środowisko naturalne zwierząt, ograniczamy ich możliwość swobodnego życia, i dlatego te przypadki obserwujemy. Na szczęście w naszym regionie nie ma zwierząt drapieżnych, wtedy byłyby większy problem - tłumaczył coraz liczniejsze pojawienia się zwierząt w mieście Michał Targowski, dyrektor Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego w środę, 18 maja, w programie Agnieszki Michajłow „Jestem z Gdańska”.

Jego zdaniem, problemy w naszym regionie zaczęły narastać w momencie wybudowania Obwodnicy Trójmiasta, co było mocną ingerencją w funkcjonowanie żyjących tam zwierząt.

- Ograniczono im możliwość swobodnego przechodzenia. Poza miastem centralnym zaczęły powstawać osiedla. A zwierzęta chcą żyć - przypomniał gość Agnieszki Michałow. - Popełniliśmy na pewno błędy my sami, bo na początku byliśmy zafascynowani tym, że widzimy dzika i w pierwszym odruchu go karmiliśmy. A to są zwierzęta, które bardzo szybko potrafią skojarzyć człowieka ze źródłem pokarmu. Potem się dziwimy, że cała rodzina przychodzi do naszego obejścia, penetruje śmietniki, rozmnaża się. A nie mają swobody ucieczki na dalszą część regionu naszego, z uwagi na komunikacyjne szlaki, które są dla nich trudne do pokonania. No i to się rozwija.

Rozwiązaniem najbardziej racjonalnym w jego opinii jest praktykowane wywożenie zwierząt na tereny otwarte - w Gdańsku jest kilka odłowni - ale i ono nie sprawi, że wyrówna się procent przychówków do liczby wywożonych zwierząt.

- Odstrzał w zabudowanej części miasta jest niemożliwy, trudny. Można używać środków nasennych, ale przepisy są bardzo rygorystyczne, bo środki najbardziej skuteczne dla zwierząt, które kładą zwierzęta dosłownie w ciągu kilku sekund, są śmiertelnie niebezpieczne dla człowieka - wystarczy chybiony strzał, rykoszet od kostki brukowej i może być tragedia. Obsługa takiej weterynaryjnej akcji musi być bardzo zwarta i liczna, bo musi być lekarz zabezpieczający, to jest problematyczne.

Problematyczne w mieście są nie tylko dziki, ale także lisy, które są nosicielami chorób zakaźnych, takich jak wścieklizna, łuszczyca, czy pasożytów, które mogą być niebezpieczne dla człowieka. One też wchodzą do miasta, by szukać pożywienia, i czują się coraz bardziej pewnie. Co z nimi robić?

- Przede wszystkim trzeba uskutecznić apele: nie karmić, nie karmić, i jeszcze raz nie karmić. Nie podchodzić i nie próbować głaskać młodego, małego liska - one potrafią być szalenie sympatyczne, i taki mały lisek z przyjemnością by się oswoił, ale to dzikie zwierzę - podkreśla Michał Targowski.

Przyznał, że problem jest poważny, a dobrego rozwiązania na razie nie ma. 

- Degradacja środowiska naturalnego to problem współczesnego świata - dodał gość.

W dalszej części rozmowy Michał Targowski wspominał m.in. o zagrożeniach ze strony dzikich zwierząt, których doświadcza także gdański ogród zoologiczny i o dawnych latach oliwskiego ZOO, z którym związany jest zawodowo od 1979 roku.

Obejrzyj cały program:

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej