• Start
  • Wiadomości
  • Dwie kobiety, dwa dramaty życiowe i jedno mieszkanie socjalne

Dwie kobiety, dwa dramaty życiowe i jedno mieszkanie socjalne

Kobieta, która w ostatnich dniach włamała się do mieszkania socjalnego przeznaczonego dla innej, równie potrzebującej osoby, będzie musiała je opuścić. Miasto nie zostawi jednak jej bez pomocy.
03.08.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Budynek w Matemblewie. To właśnie tu znajduje się mieszkanie, które połączyło bohaterki tekstu

Barbara

Pani Barbara ma 63 lata. Bóle kręgosłupa i problemy z nogami. Od ośmiu lat, z krótką przerwą, tuła się między schroniskami a noclegowniami. Jest samotna. Co miesiąc otrzymuje 700 złotych emerytury. W rozmowie śmieje się, że przez wszystkie swoje zawodowe lata podejmowała się różnych prac.

- Pracowałam na stoczni gdzie byłam operatorem dźwigów, później robiłam jako krawcowa w Teatrze Wybrzeże - wylicza pani Barbara. Mówi również, że pracowała w handlu i że żadnej pracy się nie boi i nigdy nie bała.

Zanim wylądowała na ulicy przez lata opiekowała się swoim pasierbem. Dziś nie chcę o nim mówić - liczy się tylko to, co jest teraz. Mimo to, ze łzami w oczach przypomina sobie swojego konkubenta, z którym próbowała ułożyć sobie życie.

- W trakcie tułaczki poznałam mężczyznę. Mieliśmy wspaniałe plany - wspomina. - Niestety szybko zmarł, a ja musiałam wrócić do schroniska.

O schronisku też nie chce mówić. Na samą myśl, że zaraz musi tam wrócić, jej oczy napełniają się łzami. Mieszka w jednym pokoju z trzema kobietami, chce jak najszybciej opuścić to miejsce i pójść na swoje.


Anna

Pani Anna ma ponad 30 lat. Samotnie wychowuje dwójkę dzieci: 9-letniego Kacpra i 10-letnią Kasię. Do Gdańska przeprowadziła się osiem lat temu. Pracuje dorywczo, najczęściej jako sprzątaczka. Otrzymuje alimenty, zasiłek rodzinny i od niedawna dodatkowe pieniądze z programu 500+. Razem ponad 2,5 tys. złotych. Od lat wynajmuje różne mieszkania. Z każdego, po jakimś czasie, musi się wynieść i szukać kolejnych przysłowiowych czterech ścian, w których mogłaby zamieszkać.

- Wędruję z jednego mieszkania do drugiego - mówi pani Anna. - Na żadne z nich mnie nie stać. Przeglądam ogłoszenia, dzwonię i kiedy informuję właścicieli, że mam dwójkę dzieci, to od razu mówią, że ogłoszenie jest już nieaktualne. I tak to trwa…

Dzieci pani Anny chodzą do jednej z gdańskich szkół. Teraz są wakacje, więc pojechały na kolonie.

- Dzwoni do mnie Kacperek, moje młodsze dziecko i pyta czy mamy już mieszkanie - mówi ze łzami w oczach pani Ania. - Co ja mam mu powiedzieć? - pyta rozgoryczona.

Mieszkania nie ma. Chociaż pani Anna robi wszystko, by je zdobyć.


Mieszkanie socjalne w Matemblewie

Obie panie połączyło mieszkanie w starej, zniszczonej kamienicy w Matemblewie. Pani Anna zajęła je nielegalnie, a pani Barbara otrzymała je od miasta z tzw. przydziału socjalnego.

Zdesperowana matka z dwójką dzieci i z walizkami pod pachą weszła do pustego, zniszczonego lokalu w połowie lipca 2016 r. Chciała mieć „swój własny kąt i cztery ściany”.

- Spotkałam kolegę, któremu powiedziałam, że szukam mieszkania - opowiada pani Anna. - To on wskazał mi pusty lokal, który mogłabym zająć. Zaprowadził mnie do środka.

Budynek z jedenastoma mieszkaniami socjalnymi należy do miasta Gdańska, stoi nieopodal głównej drogi prowadzącej z Niedźwiednika na Piecki-Migowo. Lokal, do którego trafiła pani Anna z dziećmi jest na drugim piętrze. Są w nim dwa pokoje. Toaleta jest na półpiętrze i korzystają z niej również pozostali lokatorzy budynku.

- Kiedy weszłam do środka to wszystko było zdemolowane i po prostu zarzygane - tłumaczy kobieta. - Kupiłam specjalną maskę na twarz i zaczęłam sprzątać. Sąsiedzi pomogli mi zainstalować kontakty i wynieść brudy. Wreszcie poczułam, że mam coś swojego.

Druga z kobiet, pani Basia dowiedziała się o przydzielonym jej mieszkaniu socjalnym w Gdańsku-Matemblewie kilka dni temu.

- Jak zadzwonili do mnie z urzędu i powiedzieli, że za kilka tygodni będę mogła się wprowadzić, rozpłakałam się ze szczęścia - cieszy się pani Barbara. - Nareszcie opuszczę schronisko i zamieszkam na swoim.
 

Klatka schodowa prowadząca do upragnionych czterech kątów...

Lista kolejkowa na mieszkanie

Obie kobiety są na liście oczekujących na przydział mieszkania socjalnego w Gdańsku. Pani Barbara czeka na na nie od ośmiu lat. Pani Anna z dwójką dzieci została wpisana w tym roku. Na liście jest na 1859 miejscu.

- Pani Anna złożyła wniosek w październiku 2015 roku. Zgodnie z procedurą wnioski składane w ciągu danego roku kalendarzowego są rozpatrywane pod względem spełniania przesłanek określonych w uchwale Rady Miasta Gdańska - tłumaczy Barbara Majewska, z-ca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Kobieta te kryteria spełniła i zgodnie z procedurą w roku następnym została wpisana na sporządzoną listę oczekujących, którą po zaopiniowaniu przez komisję rady zatwierdził prezydent.

Dopytuję o drugą kobietę, panią Basię, która na mieszkanie czeka od lat.

- Pani Barbara złożyła wniosek w 2009 roku - odpowiada Barbara Majewska - Przyszła do nas w tym roku i poprosiła o przyspieszenie procesu znalezienia mieszkania. Mówiła, że nie jest już w stanie akceptować warunków panujących w noclegowni i schroniskach, w których przebywa. Poza tym jest osobą starszą i schorowaną.

Proces znalezienia mieszkania socjalnego został przyspieszony. Urzędnicy przydzielili kobiecie 23 metrowe mieszkanie na drugim piętrze, z toaletą na półpiętrze, w Matemblewie.

- Kiedy wejdę do mieszkania, moje życie się zmieni - uśmiecha się pani Barbara. - Będę spokojniejsza, bo widzę, że powoli zaczynam mieć problemy z psychiką… Za dwa miesiące będę mogła się wprowadzić. Najpierw zrobię niewielki remoncik. I mam nadzieję, że święta spędzę już na swoim.

Zanim pani Barbara wprowadzi się do mieszkania przydzielonego jej przez miasto, wcześniej musi się z niego wyprowadzić pani Ania z dwójką dzieci.

- Oczekuję, że otrzymam choć kawałek schronienia. Może być jeden pokój z kuchnią - mówi rozżalona pani Ania. - Jestem dziewczyną ugodową, ale będę walczyć dla moich dzieci. Zrobię wszystko, by nie trafiły do schroniska.

Proces znalezienia mieszkania dla pani Ani również może zostać przyspieszony. Musi ona jednak spełnić określone warunki.

- Zapisy w uchwale mówią, że w sytuacjach szczególnie uzasadnionych społecznie prezydent może po zasięgnięciu opinii właściwej komisji Rady Miasta udzielić pomocy mieszkaniowej z pominięciem kolejki - tłumaczy Barbara Majewska. - Należy pamiętać, że sytuację szczególnie uzasadnioną należy udokumentować.

Jakie warunki należy spełnić, żeby otrzymać mieszkanie z pominięciem kolejki? - dopytuję.

- Są różne sytuacje w życiu. O przyspieszeniu procesu może decydować między innymi niepełnosprawność w stopniu znacznym, przemoc w rodzinie czy udział w programach społecznych, na przykład współpraca z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie - wyjaśnia zastępczyni dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej UMG. - Co ważne, sytuacją szczególnie uzasadnioną nie jest fakt posiadania mieszkania.

Pytam również o szczegóły dotyczące kryterium przyznania mieszkania socjalnego.

- Kryterium kwalifikującym jest osiąganie dochodów na poziomie nie wyższym niż określone w uchwale. W przypadku lokalu socjalnego próg na jedną osobę nie może być wyższy niż 660 złotych - odpowiada Barbara Majewska.


Spotkanie z prezydentem i pytanie - co dalej?

Kobiety nigdy się nie spotkały. O sobie dowiedziały się ode mnie.

Pani Ania: - Nie wiedziałam, że to mieszkanie zostało komuś przypisane. Wiem, że lista oczekujących jest długa, ale nie sądziłam, że to dotyczy także tej nieruchomości.

Pani Barbara: - Współczuję tej kobiecie. Powinna szukać pomocy. Z doświadczenia wiem, że są takie instytucje do których można się zwrócić i porozmawiać, ale samemu nie powinno się zajmować mieszkania.

Na sytuację obu kobiet i nielegalnie zajętego mieszkania zareagował Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej. Na początku sierpnia spotkał się z panią Anią w siedzibie Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Rozmowa trwała ponad godzinę.

- Postanowiliśmy, że wesprzemy panią Annę i ustaliliśmy w jakich aspektach możemy jej pomóc - wyjaśnia zastępca prezydenta zaraz po spotkaniu.

Plan jest następujący:

  1. Zostanie wyznaczony asystent rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który zaopiekuje się kobietą i jej dziećmi.
  2. Asystent porozmawia z właścicielem nieruchomości i spłaci zadłużenie. Okazuje się bowiem - co wyszło w trakcie rozmowy z prezydentem - że kobieta nadal ma podpisaną umowę najmu w mieszkaniu na gdańskim Niedźwiedniku i przez kilka miesięcy nie opłacała czynszu prywatnemu właścicielowi. Mieszkanie, o którym mowa ma ponad 40 metrów kwadratowych. Miesięczny czynsz wynosi 1100 zł.
  3. Asystent rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie pomoże znaleźć kobiecie stałą pracę.
  4. Pomoże pani Ani także w znalezieniu tańszego mieszkania.


Miasto zamierza również wesprzeć kobietę finansowo, ta kwestia nie została jednak na razie doprecyzowana.

Pani Anna musi jednak jak najszybciej opuścić nielegalnie zajmowane mieszkanie w Matemblewie.

- Nie wiem co mam robić. Muszę to wszystko przemyśleć - mówi kobieta po zakończonej rozmowie z Piotrem Grzelakiem. - Ja się stamtąd nie ruszę. Nie jestem zadowolona z tej rozmowy. Dużo pracy włożyłam w to mieszkanie.

Kobieta ma czas na podjęcie decyzji o przyjęciu propozycji miasta do piątku, 5 sierpnia bieżącego roku.

- Pani Ania musi zgłosić się w tej sprawie do urzędu na piśmie - tłumaczy zastępca prezydenta Gdańska. - Jeżeli otrzymamy negatywną odpowiedź i nie zgodzi się na proponowane przez nas rozwiązanie, będziemy musieli dokonać eksmisji.

Na tym sprawa jednak się nie skończy.

- Niewydanie lokalu zgodnie z obwiązującymi przepisami skutkować będzie tym, że będziemy musieli skreślić panią Anię z listy i nie będzie mogła ubiegać się o mieszkanie socjalne - dodaje Barbara Majewska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
 

Pani Barbara osiem lat czekała na mieszkanie socjalne. Zdjęcie zrobione pod siedzibą Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych

Mieszkanie w Matemblewie jest przygotowane do remontu, które miasto planuje przeprowadzić.

- Remont mieszkania był planowany od dawna, dlatego kilka tygodni temu wyprowadzili się z niego poprzedni najemcy - mówi Barbara Majewska. - Zaraz po opuszczeniu nieruchomości przez panią Anię i jej dzieci, do lokalu wejdzie firma remontowa i przeprowadzi niezbędne prace tak, by jak najszybciej mogła zamieszkać tam pani Barbara.

Skoro pani Barbara czekała na mieszkanie osiem lat, to ile czasu będzie musiała na nie czekać matka z dwójką dzieci, która jest na 1859 miejscu na liście chętnych?

- Wydaje mi się, że około trzech lat - mówi zastępca dyrektora WGK. - Jeżeli będziemy mieli do czynienia z trybem szczególnym, ten czas może być krótszy o połowę.

Co przez ten czas powinna zrobić pani Ania? - dopytuję.

- Są różne formy pomocy - tłumaczy Majewska. - Można skorzystać z doraźnej, krótkotrwałej na przykład w Centrum Interwencji Kryzysowej. Jest również Dom Samotnej Matki. Trzeba się także zgłosić do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, gdzie na pewno doradzą odpowiednie kroki.

- Mi jest potrzebny tylko dach nad głową. Nawet nie chcę remontu - mówi rozżalona matka dwójki dzieci. - Remont sama mogę sobie zrobić.

O najbliższą przyszłość pytam także drugą kobietę, 63-letnią panią Barbarę.

- Po wejściu do mieszkania będę krzyczała ze szczęścia i cieszyła się, że to mój kącik - mówi kobieta. - Dalej sprawdzę czy jest woda, toaleta i światło. Później, czy jest jakieś miejsce gdzie będę mogła się przespać.



TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska