|
Patronat medialny:
![]() |
Łukasz Sławiński wygrał konkurs na plakat do realizowanego przeze mnie na spektaklu „Persona. Ciało Simone” (luty 2010) – jego projekt został zrealizowany w dwóch wersjach – jako plakat i (z drobną wariantową zmianą) jako okładka programu. Pomysł plastyczny plakatu zdradza wnikliwą lekturę scenariusza traktującego duchowy (mistyczny) przełom Simone Weil jako dramat między duchową i cielesną sferą jej osobowości, jako osobliwą ofiarę z ciała złożoną w sublimacyjnym akcie miłosnym Bogu. Projekt Łukasza Sławińskiego jet przewrotny i prowokujący zarówno w warstwie znaczeniowej jak i plastycznej. Kobiece ciało znajduje się zawieszeniu – lewitacji – może zarówno wznosić się jak i opadać – w zależności od wyobrażenia (projekcji) oglądającego. Podobnie dwuznaczny jest emocjonalny wyraz tego ciała – może być równie dobrze ekspresją ekstazy jak i cierpienia. Podobnie w odczytaniu estetycznym, albo erotycznym: poza i oświetlenie zdjęcia, którym posłużył się autor (podkreślona jeszcze prawdopodobnie graficznym opracowaniem fotografii) cyzelują piękno, jest ono jednak jednocześnie zakwestionowane i zaprzeczone – ciało jest na granicy anoreksji, smutne. Czerwone przekreślenie zaciera kształt fotografowanego ciała – paradoksalnie jednak przenika się z nim i wydobywa inne, niespodziewane konteksty. Daleka i nie nachalna asocjacja z krzyżem, z ukrzyżowaniem Chrystusa – zostaje przekreślona (jak przekreślone są negatywy wielu zdjęć z ostatniej sesji fotograficznej Marilyn Monroe – kolejna aluzja do powiązań z drugim spektaklem cyklu: „Persona. Marilyn”) przekreślona krzyżowym gestem – a więc zanegowana – ale jednocześnie zdaje się potwierdzać ów „symboliczny domysł”, który podkreśla. Podobnie jest w czysto plastycznym planie: mamy tu dwie warstwy skrajnie odmienne. Prześwietlony obiekt fotograficzny i brutalny, skrajnie ubogi i pozaestetyczny znak malarski. Zderzenie, konflikt tych warstw zmienia radykalnie wymowę każdej z nich (jeśli mielibyśmy okazję odczytać każdą z nich osobno – poszlibyśmy inną drogą). Powstała z tego zderzenia ikona – działa na widza osobliwym – trudnym do zdefiniowania uderzeniem. Ma siłę obiektu kultu – z przymieszką zagadkowego bluźnierstwa. Przy czym pozostaje dotknięciem bardzo zmysłowym i tylko jakby od niechcenia metaforą.
Plakat został wydrukowany, spełnił swoją rolę – nawiązał niejednoznaczny, prowokujący i asocjacyjny dialog ze spektaklem, a Łukasz Sławiński zapragnął kontynuować doświadczenie. Doświadczenie z gatunkiem plastycznej wypowiedzi i z partnerem dialogu, z tym co w poszczególnych wybranych przez Sławińskiego przedstawieniach płynie (w jego odczuciu) podziemnym nurtem. Chętnie zaakceptowałem jego pomysł, bo choć w następnych przypadkach nie było możliwości realnego wykorzystania, realizacji projektu (w grę wchodziły przedstawienia dawniejsze) – to ze swojej strony taki dialog z refleksją plastyczną poczułem jako coś inspirującego, mogącego sprowokować nowe spojrzenie na drogę, którą w teatrze trzeba przemierzać wielokrotnie.
Powstały cztery bardzo rożne w koncepcji i materii projekty („Kalkwerk”, „Zaratustra”, „Niedokończony utwór na aktora”, „Persona.Marilyn”) – autor nie poszedł drogą serii – w którym dzieła plastyczne bardziej dialogują ze sobą wzajemnie niż z pierwowzorem. Każda z czterech prac jest podróżą do przestrzeni i wykreowanej rzeczywistości spektaklu, albo jej subiektywnego wspomnienia. W wypadku „Zaratustry” i „Niedokończonego utworu na aktora” – mam wrażenie próby cielesnej partycypacji – wrzucone w mroczną, niezrozumiałą przestrzeń nagie ciało – jest przez tę przestrzeń zaatakowane – pełni rytualną funkcję ofiarną. Pomiędzy „Personą. Marilyn” i „Kalkwerkiem” też można by sobie (moja subiektywna perspektywa jako strony zaangażowanej w dialog:) wyobrazić osobliwą drogę – dwa etapy fetysza-wizerunku – tego wszystkiego, czym nasza wyobraźnia przylega intymnie do ludzkiej twarzy. Twarz ludzka – zżerana korozją – uwijają się przy niej plamy, fantomy naszych lęków. Niszczenie ikony - ludzka czaszka, jako „kamień rzeźbiony od środka” – enigmatyczny, alchemiczny symbol z „Kalkwerku”.
Każda z tych prac, za każdym razem na nowo – wprzęga się intensywnie i rzetelnie w wymóg (pragnienie?) podwójnej wierności – sobie (wewnętrznemu pra-wyobrażeniu) i atakującej z zewnątrz materii pierwowzoru. Obecny tu jest – pomimo kolażowej techniki – motyw, który ujmuje mnie w rysunkach Sławińskiego: pogoń za tym „czymś dzikim”, pojawiającym się w efemerycznych widzeniach i przeczuciach naszej wyobraźni.
Szczerze powiedziawszy – wolałbym przy wymienionych spektaklach plakaty Sławińskiego, niż te – towarzyszące im do tej pory.
Krystian Lupa
Sponsorem głównym wydarzenia jest ENERGA.
Łukasz Sławiński – ur. 1983 roku w Gdyni, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, studiował pod kierunkiem profesora Jeżego Krechowicza i profesor Jadwigi Okrassy. Dyplom w pracowni profesora Jacka Staniszewskiego.
Ważniejsze osiągnięcia:
2009 - Kraków, Dolny Pałac Sztuki, Następcy: wystawa plakatu z Akademii Sztuk Pięknych z Gdańska, Katowic i Krakowa.
2011 - Udział w wystawie zbiorowej Dramaturgia Plakatu, w Muzeum Plakatu w Wilanowie
2011 - Udział w wystawie Trójmiejska Queeropowieść w CSW Łaźnia, Gdańsk.
2012 - Wystawa 23 Międzynarodowego Biennale Plakatu w Wilanowie, Warszawa.
2012 - Even the Son of God Had to Die My Darling, indywidualna wystawa rysunku w Galerii Olympia, Kraków.

